


Na szczęście całe zajście widziało kilku nastolatków - dwóch chłopaków i dziewczyna o imieniu Marta, którzy zaalarmowali mieszkającą niedaleko Panią, zajmującą się od lat różnymi kocimi biedami.
Martusia (imię na część dziewczyny, która zorganizowała akcje ratunkową) była w strasznym stanie, z noska i buzi obficie ciekła jej krew, ale żyła. Nie była w stanie chodzić, prawdopodobnie miała wstrząśnienie mózgu.
W piątek pojechałyśmy z nią do weta, który postanowił, ze damy jej szansę. Martusia dostała środki wzmacniające, przeciwbólowe itp. Poza tym mogliśmy tylko czekać, aby przekonać się, czy Martusia nie ma jakiś poważnych obrażeń wewnętrznych.
Dzisiaj dowiedziałam się, że Martusia czuje się lepiej.
Zaczęła domagać się wypuszczenia z transporterka, chodzi, chociaż kuleje. Trochę zjadła i wypiła, nie wymiotowała. Rokowania nadal są ostrożne, ale szanse Martusi wzrosły.
Oto Martusia:



Chcemy pomóc w sfinasowaniu leczenia i opieki nad Martusią poprzez aukcje na allegro i kocim bazarku. Zapraszam do udziału w nich.
A oto pierwsza aukcja na rzecz Martusi - licytacja już ruszyła - bardzo dziekuję :D
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=47705