Jana pisze:Właśnie zostałam poinformowana, że w Gdyni są małe kocięta, czarne, półpersy. Zostało mi zaproponowane "przejęcie" kociąt, bo inaczej właścielka je potopi... A ja przecież się zajmuję kotkami, więc...
Włos się jeży na głowie.
Wątek:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=45324
Taki był pierwszy post o kotkach,które wczoraj trafiły do mnie.
Dwa pozostałe znalazły już dom.
Gdy zajrzałam do pudełka,zobaczyłam dwie czarne szmatki leżące w bezruchu.
Są maleńkie i na pewno opieka matki bardzo przydałaby sie im przez pewien czas.Są bardzo cichutkie i nie stwarzają żadnych problemów.
Jedna z sióstr (bo to chyba koteczki) ma chore oczko i pewnie trochę gorzej widzi,bo jest bardziej płochliwa i ma takie wiecznie zdziwione spojrzenie,jakby pytała co się dzieje.
Nazwałam ją Cosia.
Druga ,maleńtas,została Tycią,bo tyciunia taka.
Co do pciów to tak na 100% nie jestem pewna.
Maleńkie bardzo przypominają mi żabki,chude nóżki,duże brzuszki.
Są prześliczne i takie kruche,że boję się z nimi bawić,aby nie zrobić krzywdy kruszynom.
Są przytulaśne i wzięte na ręce wczepiają się w człowieka jak kleszcze,truuudno oderwać.
Co do jedzenia są takie zasady:
-mokre jest lepsze
-jemy na czas
-każdy czas na jedzenie jest dobry
-względy siostrzane nie obowiązują w czasie jedzenia
-można wchodzić 4 łapkami do miseczki
-jemy tak długo,aż brzusie są twarde jak kamuszki i póki nie ulewa się górą
-przy jedzeniu nie obowiązują żadne zasady
Chrupki są na deser.
Do zabawy najlepsze są myszki,ale siostra też może być.
W czasie zapasów wydajemy bojowe okrzyki,jak zapaśnicy sumo.
Spanie też lubimy.Spać można wszędzie:w domku drapaczka,w koszyku,na podusi,na półeczce,na stercie ręczników,pod wanną i w kuwecie.
Są kuwetkowe,ale wczoraj jedna z nich zrobiła kupkę i ta kupka była be.
Dziś druga zrobiła ładną kupkę,ale nie wiem która była której.
Czasem trzeba narozrabiać,więc...rozrzucamy chrupki,wylewamy wodę i przykrwamy to wszystko ściągniętą z półki ściereczką.


Gdyby mogły pójść razem do nowego domu,to byłoby pięknie.
Zauważyłam,że Cosia boi się odchodzić dalej od drapaczka i bawi się tylko w jego pobliżu,jednak,gdy Tycia ją prowokuje i zachęca,Cosia nabiera odwagi na dalsze wojaże.
Kilka fotek,niestety nie najlepszej jakości.
Oto,ja,Cosia.

Tu trochę widać oczko.



Głowa do góry.

Kruszynka.

A teraz Tyćka.Maleńtasek.


W piłkę też lubię pograć.

Żabunia.

Mogłbym siedzieć cały dzień w łazience i patrzeć na ich figle i psoty,ale moje koty wiedzą,że w łazience coś jest i próbują atakować drzwi.
A co taki 10 kg. twór (Balu plus Miś) potrafi zrobić,gdy czuje się zaniedbany,wolę nie sprawdzać.
Wciąz muszę sobie powtarzac,że żabuchy nie są moje,że szukają domku z ich dużymi,na zawsze.