Boże, strasznie współczuję
Znowu sprawa z tymi nitkami... Okropny, paskudny i podstępny zabójca...
Kilka miesięcy temu przeżywałam coś podobnego. TŻ bawił się z kotem i zostawił mu "na widoku" po zabawie wędkę. Nitka zniknęła, podejrzenie - kot zeżarł...
Ile ja godzin siedziałam i ryczałam, dzwoniłam po wetach, wtryniałam w kota wodę z solą na wymioty, miałam najczarniejsze wizje pociętych jelit.. Po prostu stres makabryczny...
Na całe szczęście dobrze się skończyło, kot mimo obserwacji nie wykazywał żadnych niepokojących objawów. Mogła ta nitka, na całe szczęście, zbić się w kłębek i być wydalona z kupą, tego się nigdy nie dowiem...
Ale boję się tych nitek jak ognia teraz.. Zero zostawiania na wierzchu bez nadzoru szpulek i przyborów do szycia... Oczywiście zero lamety czy łańcuchów na choince... A i tak się boję, że kot kiedyś wyciągnie jakąś nitkę z np. prującego się brzegu koca czy pościeli
Po prostu tragedia... I wciąż strach przeogromny o życie ukochanych zwierzaków...