Działkowe wakacje w tym roku obfitują w smutne, kocie niespodzianki. W iglaku siedzi tygodniowy miot
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=46035
a na polu w balotach słomy mieszka piękny, rudy kocur-kaleka

Tylną połowę ciała ma przetrąconą, ogon jest bezwładny, a na tylnych nóżkach nauczył się skakać, rzuca całym jego ciałem na boki gdy się przemieszcza, czasem nie może ustać przy miskach

Mówię Wam, widok jest straszny, a jeśli nie znajdzie się KTOŚ to zimy on tam nie przeżyje. Kotuś bardzo boi się ludzi, ale zaczyna nam ufać. Po miesiącu codziennego karmienia nie ucieka już na nasz widok i trochę chodzi po działce w naszej obecności. Do wczorajszego dnia nie mogłam go nakarmić do syta, bo zwiewał na pole gdy tylko nas zobaczył. Wczoraj mi trochę pozował przy piciu śmietanki

Mam nadzieję, że znajdzie się miłośnik rudego piękna i zaopiekuje się nim, ratując mu tym samym życie. Oby brak całkowitej sprawności nie był do tego przeszkodą
Na moje oko kot jest domowy, ale wyrzucony i może przy tym tak strasznie pobity, gdy się pojawił był wypasiony i wyrośnięty czego nie mogę powiedzieć o typowo działkowych kotach.
