Strona 4 z 6

PostNapisane: Śro lis 05, 2008 10:02
przez Domko
Wczoraj, gdy nie było mnie w domu, jedyna osoba, która była, nie upilnowała kota i spadł z balkonu z 7 piętra na beton...

Niby czuł się dobrze, ale ma bezwładny tył - nie może ruszać ogonem i stać na tylnych łapach mimo, że ma je sprawne (rusza nimi). Uwielbiał zawsze odwracać się na grzbiet, ale nie potrafi teraz, bo mu tył przeszkadza.

Czytam to, co piszecie, i strasznie mnie to martwi. Nie wiem czy nie ma uszkodzonego kręgosłupa. Poza tym dzisiaj stał nad miskami z jedzeniem i piciem, ale niczego nie tknął. No i od tego czasu nie poszedł do kuwety. Do tego ma niską temperaturę - jest zimniejszy niż ja, a nie powinien. :(

Dzisiaj będzie znów u weterynarza, ale boję się, że może powiedzieć, iż to koniec...

EDIT:
I jest koniec. Kot dostał strasznego krwotoku i musiał zostać uśpiony. Ponadto miał złamany kręgosłup i niewydolny układ wydalniczy. :(

To przestroga, aby pilnować lepiej swoich pupili...

PostNapisane: Śro kwi 22, 2009 15:50
przez amyszka
Znalazłam swój wpis z 2007 -on też się nadaje do tego wątku :(


To historia mojego kota Figi /który był z nami z 1,5 roku/ i niestety zakończyła się tragicznie :cry:

To było ze 12 lat temu jak straciłam kota -Niebieskookiego Figę (miała być kotka,okazał sie chłopak)
Zupełnie przekochany,wyjątkowy i cudowny ...

Obrazek

Bardzo pilnowaliśmy balkonu i okien ,ale niestety sekunda nieuwagi jednego z domowników i kot się wymknął ,nawet nie wiadomo kiedy Obrazek
Pół godz.wcześniej kot był w domu i zniknął :crying: Biegaliśmy po sąsiadach ,podwórku,naokoło bloku,po parku...
Były ogłoszenia w kablówce i wszystkich słupach i tablicach...nieprzespane noce i morze wylanych łez...Obdzwoniliśmy wszystkich wetów w okolicy ....i nic...
Po 4 dniach /odzew z ogłoszeń/ przynoszą mi mojego kota -młoda dziewczyna z jakąś kobitą :? Kot widać ranny,ale jak mnie zobaczył to myślałam że wyskoczy z tej torby :cry: One coś mówiły że go znalazły w parku,wzięły do siebie,a że mają kota to musiały go wynieść do piwnicy Obrazek
Że nic nie chciał jeść i pić i takie tam...Nikt mu nie pomógł przez ten czas ! Kot był w szoku,a ja durna ,taka byłam szczęśliwa że mi go przyniosły, że nawet adresu nie wzięłam,telefonu ,nic.Baby się ulotniły ,a ja zajęłam się kotem.Miał złamane dwie przednie łapy,zbity lekko pysk i coś mu rzęziło w płucach Obrazek Dałam mu pić i jeść -jadł mi z ręki,mruczał i był taki szczęśliwy ... jak ja ,że wrócił do mnie :cry:
Myślałam że jego i mnie nic gorszego już nie spotka .Myliłam się .
Ryczę cały czas jak to piszę,a już tyle lat minęło Obrazek
Żeby nie zanudzać napiszę w skrócie-wet zakładając kotu gips dał mu taką narkozę, że niestety kotek nie mógł się obudzić.Dwa dni nieprzytomny...strasznie cierpiał i musiałam podjąć decyzję ,po wielu konsultacjach już z innym wetem żeby więcej nie cierpiał Obrazek
Wrócił do mnie ,ale tylko na chwilę .... byłam przy nim do końca Obrazek Zawsze będzie w moim sercu Obrazek
Teraz mam dwa koty i zabezpieczone okna i balkon i nadzieję że nigdy więcej ....


Figuniu [*] :cry:

Re: Koty ktore wypadly z balkonu/okna

PostNapisane: Wto lip 20, 2010 18:12
przez czarnakotka
Witam

Z bólem serca muszę opisać przypadek mojej kotki Kleopatry. Ku przestrodze dla innych przyznaję się do własnego błędu i nie mogę sobie tego wybaczyć.

Myłam okna kotka jak zwykle usiadła przy mnie bo lubi patrzeć jak coś robię jak np: zmywam naczynia siada obok i intensywnie obserwuje czynności. Kleo bardzo lubi okno bo jest kotką nie wychodzącą pomijając spacery, które i tak zawsze odbywają się na smyczy.
Umyłam jedno okno i zabrałam się za drugie było bardzo ciepło więc nie zamknęłam tego pierwszego i właśnie z niego wypadła. Mieszkam na 1 piętrze spadła na beton nie widziałam upadku tylko mąż krzyknął, że Kleopatra właśnie spadła i szybko pobiegliśmy po nią, schowała się w pobliskich krzakach była zamroczona. Szybko przynieśliśmy ją do domu sprawdziłam wstępnie co ma za obrażenia chodziła normalnie, ale kichała z krwią nie było tego dużo kilka razy i krwi nie było dużo tylko małe kropelki. Ponieważ przychodnia była zamknięta mąż zadzwonił do weterynarki powiedział o sprawie i umówiliśmy się z nią za godzinę bo była w terenie.
W tym czasie intensywnie obserwowałam ją była w lekkim szoku co jest zrozumiałe, była przestraszona schowała się pod łóżko po jakimś czasie wyszła i podeszła do miski zjadła coś co mnie strasznie cieszyło bo to raczej dobry znak był.
W drodze do wet. serce biło mi jak oszalałe mąż oczywiście dał mi wykład choć sama dobrze zdawałam sobie sprawę o własnej winie dobił mnie cóż należało mi się.
Ponieważ Kleo nie lubi wet. jest agresywna prycha i wbija się w co popadnie trudno ją utrzymać i tym razem dała ujście swojemu temperamentowi. Wet była jednak cierpliwa i zaglądała jej do uszu noska osłuchała, pomacała brzuszek, nogi, głowę zaświeciła w oczy,kazała ją puścić żeby sprawdzić czy się nie chwieje i pewnie w innych celach w końcu jest specjalistką.
Dała jej zastrzyk przeciwbólowy i chyba na wstrząsy. Z nosa nie leciała krew więc włożyła patyczek, żeby się upewnić czy są skrzepy. Ogólnie bardzo dokładnie ją zbadała.
Powiedział, że :kotek: miała dużo szczęścia, bo mogła połamać sobie nogi, wybić zęby, doznać urazów wewnętrznych, krwotoku, i jeszcze wiele innych obrażeń co nie jak ma się do teorii o kotach spadających zawsze na 4 łapy.

Dostałam taką nauczkę, że na pewno już nigdy nie dopuszczę do podobnej sytuacji. Opisuje to bo wiem, że wielu wydaje się, że koty mają 7 żyć i mogą skakać z bardzo wysoka i nic im nie będzie.
Kleo miała dużo szczęścia choć nie wykluczone, że nie pojawią się jakieś ukryte urazy po upadku. Prześwietlenia nie było, a jak coś w głowie się zrobi krwiak nie można niestety tego wykluczyć więc nie cieszę się na zapas.

Ludzie naprawdę nie zostawiajcie okien, balkonów otwartych bez zabezpieczenia nasze koty nie mają 7 żyć, nie spadają zawsze na 4 łapy bez żadnych urazów. Szok jaki doznaje kotek ma wpływ na ich życie.

Re: Koty ktore wypadly z balkonu/okna

PostNapisane: Wto lip 20, 2010 18:32
przez ulvhedinn
Spadochronka:
viewtopic.php?f=1&t=95767

Dla jasności dodam, że po śmierci włascicielki kicia jest u mnie na DT. Po upadku niestety ma lekki slad w postaci odrobinę mniej sprawnego "wybicia" z tylnych łap.

Aa- z mojego doświadczenia wynika, że przy psach, szczególnie niewielkich, też jest pożądane zabezpiecznie okna (duży jak bedzie chciał to i tak niestety sforsuje) - psiak, zainteresowany tym, co się dzieje za oknem, może wypaść, lub z podniecenia wyskoczyć. Tak samo w panice podczas burzy/fajerwerków...
O zabezpieczeniu balkonu przy zwierzaku niewidomym to nawet nie mówię.

Re: Koty ktore wypadly z balkonu/okna

PostNapisane: Pt maja 06, 2011 17:38
przez budke
Witam, sprawa zabezpieczenia balkonu jest dla mnie jak najbardziej aktualna, a przy dwoch zwawych kocich bestiach konieczna. Niestety, znajdujemy sie w patowej sytutacji. Spoldzielnia jak i wszyscy sasiedzi wyrazili swoj sprzeciw wobec jakkiejkolwiej formy instalowania siatki. Balkon mam dlugi, niezbyt szeroki, wejscia ma dwa z dwoch oddzielnych pomieszczen. Nie ma mam serca stale trzymac koty w srodku, ale bez zabezpieczenia nie sposob pozwolic im na przebywanie na balkonie. Nie mam pojecia jak sytuacje rozwiazac...Moze ktos by cos doradzil :) ?

Re: Koty ktore wypadly z balkonu/okna

PostNapisane: Pt maja 06, 2011 19:56
przez felin

Re: Koty ktore wypadly z balkonu/okna

PostNapisane: Pt maja 06, 2011 20:51
przez Jana
Sieć rybacka albo np. taka http://animalia.pl/produkt,8324,Trixie_ ... 3%B3w.html. Tydzień temu TŻ zamontował taką znajomej na balkonie - jest ok, tylko warto dokupić haczyki, żeby gęściej przymocować.

A nieżyczliwym sąsiadom / spółdzielni trzeba oświadczyć, że to siatka przeciw gołębiom, żeby balkonu nie obs...y.

Re: Koty ktore wypadly z balkonu/okna

PostNapisane: Pon sie 22, 2011 13:46
przez Maxiorrrrr
Niestety ja wczoraj w nocy byłem u weta i uśpił mojego pięcioletniego kotka, spadł z czwartego piętra, jeden z domowników nie dopilnował okna i w czasie przeciągu trzasnęło i kot sie wystraszył :cry:
Do końca mruczał i czekał na pomoc, nawet starał się czołgać do kuwety, aż sie serce krajało, ledwo wstrzymywałem się od łez, nawet nie miałem jak go podnieść bo wszędzie wystawały kości, na szczęście znalazłem jakoś weterynarza w niedziele i po godzinie przestał cierpieć :cry:
jak ktoś tu pisze o czekaniu na wizytę u weterynarza do następnego dnia to chyba jest sadystą, tak samo o pstrykaniu fotek w takiej chwili, idiotyzm :evil:

Re: Koty ktore wypadly z balkonu/okna

PostNapisane: Pon sie 22, 2011 13:54
przez marinella
budke pisze:Witam, sprawa zabezpieczenia balkonu jest dla mnie jak najbardziej aktualna, a przy dwoch zwawych kocich bestiach konieczna. Niestety, znajdujemy sie w patowej sytutacji. Spoldzielnia jak i wszyscy sasiedzi wyrazili swoj sprzeciw wobec jakkiejkolwiej formy instalowania siatki. Balkon mam dlugi, niezbyt szeroki, wejscia ma dwa z dwoch oddzielnych pomieszczen. Nie ma mam serca stale trzymac koty w srodku, ale bez zabezpieczenia nie sposob pozwolic im na przebywanie na balkonie. Nie mam pojecia jak sytuacje rozwiazac...Moze ktos by cos doradzil :) ?



nie pytać i montować

Re: Koty ktore wypadly z balkonu/okna

PostNapisane: Pon sie 22, 2011 16:13
przez Agulas74
marinella pisze:
nie pytać i montować

Dokładnie.

Re: Koty ktore wypadly z balkonu/okna

PostNapisane: Pon sie 22, 2011 21:26
przez mikela
Mnie na szczęście żaden kot nigdy nie wypadł z okna, ale gdy szukałam swego kocura, który zaginął w zupełnie inny sposób, spotkałam się z całą serią takich wypadków i opowieści. Przytoczę tylko trzy z nich,które najbardziej utkwiły mi w pamięci:

Szukając kocura porozlepiałam ogłoszenia. Pewnego dnia odebrałam telefon, że w pobliskim bloku na klatce znajduje się kot, który się nie rusza. Pobiegłam z sercem w gardle, w kącie, na półpiętrze siedział kot, zupełnie obcy. Fałszywy alarm, cóż. Kot na szczęście nie wyglądał na rannego, był tylko przerażony. Jedna z mieszkanek bloku poinformowała mnie, że jest to kotka jej sąsiadki, która tak sobie zwykle "wypada" przez okno :strach: Sąsiadka owa została powiadomiona, teraz żałuję, że sama z nią nie porozmawiałam, byłam jednak wówczas zbyt skołowana poszukiwaniami.

Lecznica na Centralnej w Krakowie, kobieta przynosi przepiękną dymną koteczkę, ok 5 miesięczną z zakrwawionym pyszczkiem. Wypadła z okna. Kotka była zamroczona, nie reagowała, ale była przytomna. Nie wiem, jakie były jej dalsze losy.

W trakcie rozlepiania ogłoszeń, gdzieś w Hucie, zagadała mnie, sympatyczna skądinąd, pani. Opowiedziała mi, chyba w ramach pocieszenia, jak jej kot wrócił po kilku miesiącach, po tym, jak po raz trzeci(!) spadł z 8 piętra :strach: :strach: :strach:. Bez komentarza.

Re: Koty ktore wypadly z balkonu/okna

PostNapisane: Pon kwi 29, 2013 11:59
przez bordowa
Witajcie.
Mieszkam na parterze w wynajmowanym mieszkaniu. Balkon mam około 2m od ziemi. Mam zamiar wysterylizować kotkę, żeby mogła wychodzić na dwór - wciska się we wszystkie możliwe szpary w oknach/drzwiach, już 2 razy w ciągu pół roku mi uciekła, tak ciągnie na dwór. I moje pytanie jest takie: czy ona może zrobić sobie krzywdę wyskakując przez balkon/okno (tu już wyżej, jakieś 3m)? Czy lepiej dla jej bezpieczeństwa zrezygnować z wypuszczania?

Re: Koty ktore wypadly z balkonu/okna

PostNapisane: Pon kwi 29, 2013 12:23
przez ariel
Dla jej bezpieczeństwa zrezygnuj z wypuszczania.
Sąsiedzi na moim piętrze mieli kotkę wychodzącą (parter), jakieś dwa lata jej się udawało, latem zeszłego roku nie wróciła do domu.
Poza tym nie wiedomo, jak długo będziesz tam mieszkała - przeprowadzisz się i kot będzie się awanturował.

Re: Koty ktore wypadly z balkonu/okna

PostNapisane: Pon kwi 29, 2013 14:39
przez *anika*
bordowa pisze:Witajcie.
Mieszkam na parterze w wynajmowanym mieszkaniu. Balkon mam około 2m od ziemi. Mam zamiar wysterylizować kotkę, żeby mogła wychodzić na dwór - wciska się we wszystkie możliwe szpary w oknach/drzwiach, już 2 razy w ciągu pół roku mi uciekła, tak ciągnie na dwór. I moje pytanie jest takie: czy ona może zrobić sobie krzywdę wyskakując przez balkon/okno (tu już wyżej, jakieś 3m)? Czy lepiej dla jej bezpieczeństwa zrezygnować z wypuszczania?


może sobie zrobić krzywdę lecąc w nieodpowiednie miejsce - np. pod koła pędzącego samochodu albo dać się złapać psu zębami albo najzwyczajniej zostać kopnięta lub wręcz zmasakrowana przez człowieka, który nie lubi kotów.
wypuszczać koty można tylko na odludziu bez żadnej drogi dojazdowej i bez złośliwych sąsiadów w pobliżu.

pewnie nie możesz założyć żadnych siatek na okna i balkon, skoro mieszkanie wynajmowane?
jeśli jednak masz okna plastikowe, to da się założyć na nie siatki na ramce w taki sposób, aby zupełnie nie naruszały okna - ramki zakłada się tylko na "zacisk" na uszczelce, więcej i lepiej jest wytłumaczone tutaj:
http://kocia_stronka.republika.pl/siatki.html
http://kocia_stronka.republika.pl/okna.html
może pomyśl czy któraś z tych opcji wymienionych na stronie jest do zrobienia w wynajmowanym mieszkaniu?



Aha, ale kastracja kotki w każdym wypadku jest dobrym pomysłem :) kotka niekastrowana w czasie rui się męczy, nie chce jeść, chudnie, a hormony powodują nieodwracalne zmiany - może po jakimś czasie dostać guzów listwy mlecznej oraz ropomacicza.

Re: Koty ktore wypadly z balkonu/okna

PostNapisane: Pon kwi 29, 2013 19:37
przez bordowa
Dziękuję bardzo za odpowiedź :)

Kotka tak czy siak wysterylizowana będzie :)
Boję się, że może coś się jej stać, że nie wróci, ale to naprawdę bardzo uciążliwe, że ona tak ucieka. Zbliża się lato, nie wyobrażam sobie siedzieć przy zamkniętych oknach/balkonie. Okna mam stare drewniane, zakładanie czegokolwiek na nie odpada (chyba, że są jakieś siatki przyklejane, ale miałabym wątpliwości co do ich skuteczności). Raz mi uciekła przez okno, raz przez drzwi wejściowe.
Czy istnieje szansa, że ona po sterylce przestanie tak ciągnąć na dwór?