Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
To historia mojego kota Figi /który był z nami z 1,5 roku/ i niestety zakończyła się tragicznie
To było ze 12 lat temu jak straciłam kota -Niebieskookiego Figę (miała być kotka,okazał sie chłopak)
Zupełnie przekochany,wyjątkowy i cudowny ...
Bardzo pilnowaliśmy balkonu i okien ,ale niestety sekunda nieuwagi jednego z domowników i kot się wymknął ,nawet nie wiadomo kiedy
Pół godz.wcześniej kot był w domu i zniknął Biegaliśmy po sąsiadach ,podwórku,naokoło bloku,po parku...
Były ogłoszenia w kablówce i wszystkich słupach i tablicach...nieprzespane noce i morze wylanych łez...Obdzwoniliśmy wszystkich wetów w okolicy ....i nic...
Po 4 dniach /odzew z ogłoszeń/ przynoszą mi mojego kota -młoda dziewczyna z jakąś kobitą Kot widać ranny,ale jak mnie zobaczył to myślałam że wyskoczy z tej torby One coś mówiły że go znalazły w parku,wzięły do siebie,a że mają kota to musiały go wynieść do piwnicy
Że nic nie chciał jeść i pić i takie tam...Nikt mu nie pomógł przez ten czas ! Kot był w szoku,a ja durna ,taka byłam szczęśliwa że mi go przyniosły, że nawet adresu nie wzięłam,telefonu ,nic.Baby się ulotniły ,a ja zajęłam się kotem.Miał złamane dwie przednie łapy,zbity lekko pysk i coś mu rzęziło w płucach Dałam mu pić i jeść -jadł mi z ręki,mruczał i był taki szczęśliwy ... jak ja ,że wrócił do mnie
Myślałam że jego i mnie nic gorszego już nie spotka .Myliłam się .
Ryczę cały czas jak to piszę,a już tyle lat minęło
Żeby nie zanudzać napiszę w skrócie-wet zakładając kotu gips dał mu taką narkozę, że niestety kotek nie mógł się obudzić.Dwa dni nieprzytomny...strasznie cierpiał i musiałam podjąć decyzję ,po wielu konsultacjach już z innym wetem żeby więcej nie cierpiał
Wrócił do mnie ,ale tylko na chwilę .... byłam przy nim do końca Zawsze będzie w moim sercu
Teraz mam dwa koty i zabezpieczone okna i balkon i nadzieję że nigdy więcej ....
budke pisze:Witam, sprawa zabezpieczenia balkonu jest dla mnie jak najbardziej aktualna, a przy dwoch zwawych kocich bestiach konieczna. Niestety, znajdujemy sie w patowej sytutacji. Spoldzielnia jak i wszyscy sasiedzi wyrazili swoj sprzeciw wobec jakkiejkolwiej formy instalowania siatki. Balkon mam dlugi, niezbyt szeroki, wejscia ma dwa z dwoch oddzielnych pomieszczen. Nie ma mam serca stale trzymac koty w srodku, ale bez zabezpieczenia nie sposob pozwolic im na przebywanie na balkonie. Nie mam pojecia jak sytuacje rozwiazac...Moze ktos by cos doradzil ?
bordowa pisze:Witajcie.
Mieszkam na parterze w wynajmowanym mieszkaniu. Balkon mam około 2m od ziemi. Mam zamiar wysterylizować kotkę, żeby mogła wychodzić na dwór - wciska się we wszystkie możliwe szpary w oknach/drzwiach, już 2 razy w ciągu pół roku mi uciekła, tak ciągnie na dwór. I moje pytanie jest takie: czy ona może zrobić sobie krzywdę wyskakując przez balkon/okno (tu już wyżej, jakieś 3m)? Czy lepiej dla jej bezpieczeństwa zrezygnować z wypuszczania?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], Na Kocią Łapę i 225 gości