Strona 1 z 1

czy zmienić kotu terytorium?

PostNapisane: Sob cze 24, 2006 11:40
przez leelex
Moi rodzice wyprowadzają się za granicę. Mają psa i kota. Pies już znalazł dobry dom, teraz czas na kota. Oni są niereformowalni. Wyznają zasadę że kot przywiązuje się do miejsca i uznali, że najlepiej jej będzie jak ją zostawią tam gdzie jest.
To kot wychodzący, taki który nie sypia w domu, nienauczony co to kuweta, bo swoje potrzeby załatwia na dworze. Wiem też, że zdecydowanie woli być jedynakiem... Chodzi czasem do sąsiadów, wszyscy ją tu znają, ale nie ma zmiłuj- nie wierzę żeby po ich wyprowadzce ktoś się nią zajął.
Na szybko wczoraj załatwiłam, że mogę ją zawieźć na inną wieś- za Opolem, czyli kilkaset km od obecnego domu. Na gospodarstwo, gdzie koty karmi się domowym jedzeniem, mieszkają na dworze w ogóle nie wchodząc do domu. Ale wydaje mi się to o niebo lepsze niż pozostawienie jej tutaj. Tam będzie miała michę z jedzeniem. Tylko... Czy ona tam zostanie? Obcy teren, nie ma możliwości takiej żeby ją przyzwyczaić do terenu (nawet nie wiem jakby to się mogło odbywać)... Czy nie ucieknie?
To typowy buras, czas mnie goni, do siebie na stancje nie mogę jej wziąć, nie ma takiej opcji. Są koty z dużo większymy potrzebami pomocy, jakoś nie wierzę że znalazłby sie dom... Ale co myślicie o tej wsi?
TO ZUZIA:
Obrazek

Re: inaczej nie pomogę, poradźcie...

PostNapisane: Sob cze 24, 2006 11:54
przez Hana
leelex pisze:Chodzi czasem do sąsiadów, wszyscy ją tu znają, ale nie ma zmiłuj- nie wierzę żeby po ich wyprowadzce ktoś się nią zajął.

Może jednak obejść sąsiadów i z nimi poważnie porozmawiać? Może ktoś z nich zgodzi się na kota "przydomowego". Wtedy kot zostałby na swoim terenie, to chyba byłoby najlepsze. :roll:

Na wsi obawiałabym się obcych kotów (czy nie przegonią od razu Waszego), obcych dużych psów, i tak dalej...

PostNapisane: Sob cze 24, 2006 11:56
przez Fraszka
Skontaktuj się z Sylwką, która ma kogoś na wsi bez kota (post w połowie strony): http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=45 ... c&start=15
Moze to miejsce czeka na Zuzię :)

PostNapisane: Sob cze 24, 2006 12:27
przez Sylwka
Tylko, że to miejsce już czeka na kicię z okolic Jeleniej Góry (oczywiście jeśli ją oddam po pobycie u mnie :wink: ). Jeśli teraz ta kota mieszka na wsi to zapewne nie jest wykastrowana i byłaby taka sama sytuacja, bo ja takiego kota znajomym na wieś nie oddam (tam możliwości zabiegu są zdecydowanie mniejsze niż w Krakowie).

PostNapisane: Sob cze 24, 2006 12:29
przez Fraszka
Jesli piszesz Sylwka o Dongi, to już załozyłam że zostanie u Ciebie, jakoś nie widzę innej możliwości :wink:

PostNapisane: Sob cze 24, 2006 12:34
przez Sylwka
Coś czuję że to słuszne założenie ale do czasu uporania się z jej leczeniem i zabiegiem nie podejmę się opieki nad jeszcze jedną kicią.

PostNapisane: Sob cze 24, 2006 12:40
przez Fraszka
Sylwka pisze:Coś czuję że to słuszne założenie ale do czasu uporania się z jej leczeniem i zabiegiem nie podejmę się opieki nad jeszcze jedną kicią.
Nie, no mam nadzieję ze kicia od leelex jest zdrowa, wysterylizowana, tylko zabraknie dla nie opieki po wyjeździe jej rodziców. :)

PostNapisane: Sob cze 24, 2006 13:56
przez karunia
no wlasnie - czy kicia jest wysterylizowana? odrobaczona? zaszczepiona?
to ze jest wychodzaca nie oznacza tez ze nie nauczyla by sie korzystac z kuwety
mozna tez szukac jej domu wychodzacego z ogrodkiem lub poprosic sasiadow o opieke - przynajmniej zapytac o to
choc trzeba byloby zalatwic pilnie sprawy weterynaryjne jezeli jeszcze nie sa zalatwione

PostNapisane: Sob cze 24, 2006 13:56
przez leelex
Zuzia jest oczywiście wysterylizowana i odrobaczana regularnie. Ale nie jest zaszczepiona. Mogę dać pieniądze na szczepienie, ale problem jest taki że tu w okolicy nie ma gdzie... Dlatego jeszcze tego nie zrobiłam.

PostNapisane: Sob cze 24, 2006 14:07
przez leelex
Dobra, doczytałam i chyba załapałam- piękną "syjamkę" być może zatrzyma Sylwka, wtedy miejsce w domu ze stajnią by się zwolniło, tak?
Gdyby tak właśnie było- mogę Zuchę zaszczepić w drodze do jej docelowego domu. (btw- gdzie to jest?)
Staram się Zuzię karmić RC outdoorem, jak tylko przyjeżdżam do rodziców to jej przywożę, więc jest po części wychowana na kk i w, a po części na RC.

Z sasiadami problem jest taki, że oni wszyscy mieszkają w bloku- kicia nie chodzi bezpośrednio pod czyjeś drzwi, tylko na ich podwórko blokowe. Poza tym wszystko to są rodziny bardzo niezamożne więc ciężko byłoby prosić ich o wydatki na kota, bo nawet jeślibym wysyłała któremuś kasę na karmę- pójdzie na wino. Po trzecie- to są ludzie z którymi żadne z nas się nie "bratało"- wprowadziliśmy się tu kilka lat temu i prowadziliśmy troche inny tryb życia. Mnie tu w sumie nie ma, a rodzice zapracowani, nie mają głowy do przyjaźni z sąsiadkami, które nie pracując spędzają czas na ławce przed klatką schodową...

Jeśli znalazłby się dom dla Zuzi- mogę odkładać z moich pieniędzy coś na jej utrzymanie gdzieś w dobrym domu. Jeśli to byłby dobry dom, który te pieniądze spożytkował należycie- na kota.

PostNapisane: Sob cze 24, 2006 14:10
przez karunia
ja sprawdze czy ktos do mnie pisal, kto ma domek i szuka kotki wychodzacej - czesto mam tez takie maile

daj jeszcze ogloszenia na innych forach.portalach ze zdjeciem kotki na wszelki wypadek

ile on ma latek?

PostNapisane: Sob cze 24, 2006 14:12
przez leelex
koło 4 lat, nie pamietam dokładnie :oops:

Przepraszam, nigdy tego nie robiłam- na kociarnie ją wrzucić i gdzie jeszcze? Na jakie inne fora? Na zakoconych?

edit: na kociarni: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=1740444#1740444

PostNapisane: Sob cze 24, 2006 19:37
przez leelex
podniosę, może ktoś coś słyszał o kawałku ogródka...

PostNapisane: Czw cze 29, 2006 19:35
przez leelex
myslę i myślę o przyszłości Zuzi. Coraz więcej opinii słyszę, że tylko jej krzywdę zrobię to zmianą terytorium jaką będzie wywiezienie jej na inną wieś. Terry Prachet w swojej książce pisze, że "różowe kleksy [czyli ludzie] sa tylko dodatkiem do krajobrazu", że największą przysługę kotu zrobimy jak zostawimy na jego znanym terytorium, a on już sobie kogoś przygrucha...
Boje się że na tamtym gospodarstwie ona nie zostanie, tylko ucieknie już pierwszego dnia i ślad po niej zaginie :cry: Nie mam pojęcia co robić.