Chiquita i Malina-żyjemy i mamy się dobrze :) nowe foty s.8

Jest to ciąg dalszy wątku o Frytce (obecnie zwanej Malinką), która miała w sobie 2 metry sznurka i której groziło schronisko.
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=45285
Koteczka od dwóch dni jest u mnie i dokocenie przebiega dość ostro. Dziś nie miałam serca zamykac Maliny na noc w łazience. Powiedziałam obu koteczkom: "Kochane moje, jeśli będziecie się biły, będę musiała was rozdzielić" - wypowiedź ta skierowana była głównie do maliny, bo to ona jest prowodyrką większości spięć. I był spokój - do czasu
O 3 nad ranem zerwał nas wrzask walczących kotów. jezu, cóż to była za tragiczna pobudka, byłam przerażona, a mój TŻ to już w ogóle myślałam, że zawału dostał
Malina do rana przesiedziała w łazience.
To co ważne - była pierwsza kupka
:D:D Potem było tez siusiu
Może to głupie, że tak się z tego cieszę, ale to dlatego, że jeszcze do wczoraj wieczora myślałam, że to jest kot, który w ogóle nie siusia i nie kupkuje
, na szczęście wszystko robi bardzo ładnie
:):)
Czikitę wczoraj trochę na siłę przytulałam i szeptałam jej do uszka, bo ona jest na mnie ciężko obrażona, nie dawała do siebie ręki wyciągnąć, od razu biła i to ostro. Dziś rano już dała się pogłaskać, mimo, że w zasięgu wzroku miała Malinę (wczoraj to było niedopuszczalne). Wykorzystałam tez jedną z jej ulubionych zabawek - nie mogła się oprzec, by się ze mną nią nie pobawić
:D:D Trochę podstępów używam, ale wazne jest dla mnie bardzo, by koteczki przestały walczyć. Dziś rano chyba było odrobinę lepiej między nimi. Był moment, że sie powąchały i rozeszły, każda w swoją stronę. Wczesniej każde zbliżenie kończyło się walką. Myślę, że za tydzień, może dwa, już nie będzie walk - taką mam nadzieję.
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=45285
Koteczka od dwóch dni jest u mnie i dokocenie przebiega dość ostro. Dziś nie miałam serca zamykac Maliny na noc w łazience. Powiedziałam obu koteczkom: "Kochane moje, jeśli będziecie się biły, będę musiała was rozdzielić" - wypowiedź ta skierowana była głównie do maliny, bo to ona jest prowodyrką większości spięć. I był spokój - do czasu

O 3 nad ranem zerwał nas wrzask walczących kotów. jezu, cóż to była za tragiczna pobudka, byłam przerażona, a mój TŻ to już w ogóle myślałam, że zawału dostał


Malina do rana przesiedziała w łazience.
To co ważne - była pierwsza kupka





Czikitę wczoraj trochę na siłę przytulałam i szeptałam jej do uszka, bo ona jest na mnie ciężko obrażona, nie dawała do siebie ręki wyciągnąć, od razu biła i to ostro. Dziś rano już dała się pogłaskać, mimo, że w zasięgu wzroku miała Malinę (wczoraj to było niedopuszczalne). Wykorzystałam tez jedną z jej ulubionych zabawek - nie mogła się oprzec, by się ze mną nią nie pobawić
