Strona 1 z 5

Jak odnaleźć kota? Znalazł się- huraaaa!

PostNapisane: Nie cze 04, 2006 15:10
przez martka
Mam taki problem, otóż dzisiaj jak odbierałam bezdomniaczka z lecznicy, uciekł mi. Transporterek jest tak delikatny, że kocur sobie wywalił drzwiczki. Szukałam 4 godziny, nawoływałam i nic. Jadę tam dzisiaj jeszcze raz tylko trochę odsapnę. Czy mogę prosić o rady jak go szukać? Co robić? Czy ja go odnajdę?

PostNapisane: Nie cze 04, 2006 16:08
przez Amy
Pojedź tam, kiedy na ulicach będzie spokojniej - wieczorem. Zaopatrz się w mięsko i Whiskasa. Szukaj, szukaj i jeszcze raz szukaj. To zupełny dzikusek? Jeśli tak to może być niewesoło... :roll:
No i ogłoszenia.

PostNapisane: Nie cze 04, 2006 17:20
przez martka
Dzięki. Dobrze pojadę tam jak bedzie ciemniej. Z jedzonkiem. Dziki, może nie tak aż całkiem, ale jednak na wołania nie przyszedł.

PostNapisane: Nie cze 04, 2006 22:27
przez martka
Dopiero wróciłam z poszukiwań, nietety kotka ani śladu. Nie wiem co robić, czy on się odnajdzie? Czy dobrym pomysłem jest pojechać tam raniutko?

PostNapisane: Nie cze 04, 2006 22:54
przez jogi
A gdzie to kocie zginęło i jak wygląda to będę się rozglądać

PostNapisane: Pon cze 05, 2006 3:20
przez martka
zaraz jadę szukać, może mi się uda? myślę, że teraz jest tam ciszej niż wieczorem, uciekł mi zaraz przy lecznicy na Ul. Kościuszki blisko Puławskiego, jest czarny ale nie tak mocno czarny, gdzieniegdzie brązowy z malutka białą plamką pod brodą i ma (wydaje mi się) charakterystcznie załzawione oczy (jakby podpuchniete), konczę bo piję herbatkę i lecę szukać kiedy na ulicy jest cicho. Błagam o rady a może i o pomoc Wrocław.

PostNapisane: Pon cze 05, 2006 5:10
przez martka
nie znalazłam :(

PostNapisane: Pon cze 05, 2006 5:17
przez martka
Jak sądzicie jeśli nie zna terenu to czy będzie w poblizu miejsca ucieczki czy poleci na oślep gdzieś dalej?

PostNapisane: Pon cze 05, 2006 15:55
przez martka
Nie ma więcej żadnych rad?
Byłam dzisiaj już dwa razy i nic, wieczorem znowu jadę.

PostNapisane: Pon cze 05, 2006 16:02
przez Daga
Przerzucę na Koty bo temat nie związany z Kociarnią, poza tym może więcej osób tam zajrzy.

PostNapisane: Pon cze 05, 2006 16:08
przez Wredonisia
nie znam szczegółów, ale skoro uciekł znaczy ze wybrał wolność. Jak to bezdomniaczek i nie do końca oswojony to ja ciemno to widzę :(

PostNapisane: Pon cze 05, 2006 16:38
przez Kattys
Szukać, szukać i jeszcze raz szukać.
I na przyszłość nabyć lepszy transporter...

PostNapisane: Pon cze 05, 2006 16:39
przez Slonko_Łódź
Z tego co wiem kot będzie się próbował gdzieś ukryć więc nie będzie pędził na oślep. To Twój kotek? Długo był u Ciebie zanim trafił do lecznicy? Czy miał jakiś zabieg? Podaj trochę więcej szczegółów.

PostNapisane: Pon cze 05, 2006 17:19
przez Lena
Wredonisia pisze:nie znam szczegółów, ale skoro uciekł znaczy ze wybrał wolność. Jak to bezdomniaczek i nie do końca oswojony to ja ciemno to widzę :(


Wredonisia widze ze sie nie znasz ani na kotach ani na tej sprawie. ten kot byl chory i na leczeniu, dlatego siedzial w lecznicy, wiec "wybral wolnosc" brzmi bardzo bardzo bagatelizujaco. Sory ale mi cisnienie skacze na takie "odkrywcze" komentarze.

martka, ja juz o sproawie wiem tzw "poczta pantoflowa". Jak tu radza, musisz szukac wieczorami. Porozwieszac ogloszenia w sklepach lecznicach itp w okolicy, jak najwiecej. Dowiedziec sie jakie tam sa karmicielki (mamucik moze znac) i im opisac kota i moze zauwaza przy karmieniu swoich kotow nowego i dadza Ci znac.


eh...

PostNapisane: Pon cze 05, 2006 17:21
przez Lena
Slonko_Łódź pisze:Z tego co wiem kot będzie się próbował gdzieś ukryć więc nie będzie pędził na oślep. To Twój kotek? Długo był u Ciebie zanim trafił do lecznicy? Czy miał jakiś zabieg? Podaj trochę więcej szczegółów.


Kot jest "wiejski". Od dawna przewlekle chory, katar, zalzawione oczy. Marta przywiozla go zeby go porzadnie wykurowac antybiotykami, zaszczepic, wykastrowac i odwiezc tam skad wziela po "remoncie" i zabezpieczonego.

Byl w lecznicy kilka dni ale ze wzgledu na koszty (10zl za dobe + leki... a nasza kocia kasa nie jest bez dna) Martka chciala zabrac go do domu i trzymac w klatce wystawowej ktora jedna Pani juz jej pozyczyla. No i takie nieszczescie sie stalo przy przenoszeniu kota...