Strona 1 z 1

Najlepszy sposób na naukę kota chodzenia na smyczy?

PostNapisane: Sob cze 03, 2006 12:38
przez Sydney
No właśnie może zbierzemy w wątku kilka cennych rad? W jakim wieku, od czego zacząć? Czy lepiej najpierw w szelkach a potem na smyczy? JAk długo próbować i inne takie. Chyba, ze już podobny wątek był ;)

PostNapisane: Sob cze 03, 2006 13:08
przez enduro
Jako właściciel, który nauczył swojego kota dość dobrze chodzić na smyczy (często przy nodze), mogę udzielić kilka cennych rad:

1) Zaczynać najwcześniej jak to możliwe.
2) Przyzwyczajać kota do szelek poprzez zakładanie ich w domu i przez czas np. 2-3 miesięcy ściągać tylko na noc, w dzień niech chodzi.
3) Jeśli chcesz aby Twój kot polubił chodzić na spacery, wychodź z nim na początku raz dziennie albo co dwa dni na krótkie spacerki 15 minutowe.
4) Kot to nie pies na smyczy, wiadomo więc podam trochę brutalną metodę nauki chodzenia "w miarę przy nodze" - czyli kot idzie w mniej więcej Twoim kierunku ;) Cmokasz i mówisz chodź jednocześnie ciągnąc kota (a ten pewnie zaparty nie da się za nic na początku ;) ). Dziennie to praktykujemy, zawsze w trakcie ciągnięcia mówimy chodź i cmokamy. Po jakimś czasie kot powinien skojarzyć, że jak się mówi chodź, jak się cmoka to znaczy, że zaraz będzie ciągnięty a więc zacznie sam iść.
5) Koty bardzo szybko przyzwyczajają się do wychodzenia, więc jak to lubią prawdopodobnie będą się upominać o spacery żałośnie miaucząc pod drzwiami, więc jeśli ma to być tylko taki "słomiany zapał" do wychodzenia, lepiej kota nie przyzwyczajać.
6) Na początku wychodzenie z kotem jest fajne, jednak po pewnym czasie gdy już się przyzwyczaji i stanie to się koniecznością, może nie być tak różowo ;)
7) Kupić szelki najlepiej z regulowanym obwodem szyji i brzuszka, najlepiej z paskiem na grzbiecie i na brzuszku.
8) Smycz automatyczna 5m bardzo pożądana ;)
9) Gdy już się wychodzi z kotem regularnie i staje się to koniecznością, najlepiej ustalić pewien zakres czasowy, w którym kot wychodzi - wtedy będzie wiedział, że jak jest 17 to zaraz będzie spacer ;)
10) NIE PUSZCZAMY KOTA BEZ PRZYPIĘTEJ SMYCZY, W KAŻDEJ CHWILI MOŻE UCIEC, GDY POCZUJE, IŻ NIE JEST NA UWIĘZI. MOŻE PODBIEC PIES, PRZESTRASZYĆ I TYLE BĘDZIEMY MIELI Z KOTA. NIGDY ALE TO PRZENIGDY NIE ODPINAMY SMYCZY KOTU, NAWET JEŚLI WYCHODZIŁ 10 LAT I DOSKONALE ZNA TEREN I SIĘ SŁUCHA.

Narazie tyle, jak coś mi się przypomni to napiszę :)

PostNapisane: Sob cze 03, 2006 14:06
przez galla
Dobrze jest po założeniu kotu szelek zajmować go czymś - najlepiej zabawą. Trochę wtedy zapomina o szelkach i uczy się, że można w nich swobodnie chodzić.
Zaczynać trzeba zdecydowanie jak najwcześniej - kociaka łatwiej nauczyć niż kota starszego.
Z szelkami jest trochę jak z kołnierzem - kilka dni kot się przywyczaja, a potem śmiga :wink:

I jeszcze uwaga do wychodzenia na smyczy - gdy kot nie chce iść, tylko się zapiera, stojąc do nas przodem - poluzujmy smycz, nie ciągnijmy go, bo w ten sposób kot fantastycznie wychodzi z szelek, przerabiałam to kilka razy z moim kotem, na szczęście na zamkniętym terenie.

PostNapisane: Sob cze 03, 2006 14:09
przez enduro
galla pisze:Dobrze jest po założeniu kotu szelek zajmować go czymś - najlepiej zabawą. Trochę wtedy zapomina o szelkach i uczy się, że można w nich swobodnie chodzić.
Zaczynać trzeba zdecydowanie jak najwcześniej - kociaka łatwiej nauczyć niż kota starszego.
Z szelkami jest trochę jak z kołnierzem - kilka dni kot się przywyczaja, a potem śmiga :wink:

I jeszcze uwaga do wychodzenia na smyczy - gdy kot nie chce iść, tylko się zapiera, stojąc do nas przodem - poluzujmy smycz, nie ciągnijmy go, bo w ten sposób kot fantastycznie wychodzi z szelek, przerabiałam to kilka razy z moim kotem, na szczęście na zamkniętym terenie.


ta uwaga, to działa tylko gdy kot rzeczywiście ma zamiar iść tam, gdzie chcemy. ja niestety musiałem stosować tą metodę i wprawdzie raz właśnie łapka jedna wyszła przez szelki, przełożyłem znów i było OK.
Czasem nie ma innego wyjścia jak trochę pociągnąć gdy kot uparcie chce iść w jednym kierunku ;)

PostNapisane: Sob cze 03, 2006 14:18
przez monika_kisiel
Ja swoją kotke nauczyłam tymi samymi sposobami co enduro. Najlepiej brać na spacerki jeszcze jakieś smakołyki żeby nagradzać ją za dobre zachowanie. Mam tylko jesen problem że gdy z nia chodze to zawsze idzie ode mnie szybciej i musze za nią biegać a gdy na to jej nie pozwaalm warczy i gryzie mnie w noge :?

PostNapisane: Sob cze 03, 2006 14:22
przez galla
enduro pisze:
galla pisze:Dobrze jest po założeniu kotu szelek zajmować go czymś - najlepiej zabawą. Trochę wtedy zapomina o szelkach i uczy się, że można w nich swobodnie chodzić.
Zaczynać trzeba zdecydowanie jak najwcześniej - kociaka łatwiej nauczyć niż kota starszego.
Z szelkami jest trochę jak z kołnierzem - kilka dni kot się przywyczaja, a potem śmiga :wink:

I jeszcze uwaga do wychodzenia na smyczy - gdy kot nie chce iść, tylko się zapiera, stojąc do nas przodem - poluzujmy smycz, nie ciągnijmy go, bo w ten sposób kot fantastycznie wychodzi z szelek, przerabiałam to kilka razy z moim kotem, na szczęście na zamkniętym terenie.


ta uwaga, to działa tylko gdy kot rzeczywiście ma zamiar iść tam, gdzie chcemy. ja niestety musiałem stosować tą metodę i wprawdzie raz właśnie łapka jedna wyszła przez szelki, przełożyłem znów i było OK.
Czasem nie ma innego wyjścia jak trochę pociągnąć gdy kot uparcie chce iść w jednym kierunku ;)


Ale trzeba to robić bardzo uważnie i nie napinać zbyt mocno smyczy, bo kot ma wtedy "oparcie" i łatwo wyjdzie z szelek. Najlepiej najpierw smycz poluzować, lekke napiąć, poluzować i napiąć, może w końcu kot ruszy. Lepiej uniakć takiego ciągnięcia silnego, bo to zaowocuje oswobodzeniem kota niestety :wink:

PostNapisane: Sob cze 03, 2006 15:35
przez Theriacale
oj z szelkami miałam bardzo nie miłą przygodę. Jako, że wcześniej miałam psiaka, który bardzo szybko przyzwyczaił się do obroży, więc kupiłam szelki i założyłam kociakowi by się przyzwyczaił. Niestety nie wiedziałam, że kot powinien mieć specjaną obróżkę, która może się łatwo odpiąć i że musi mieć dość ciasno zapiętą. Skończyło się tym że obróżka od szelek ugrzęzła w pyszczku :( na szczęście zakłądałam szelki tylko jak byłam w domu razem z Niutonem więc od razu mogłam zareagować. Niestety nie było rady i musiałam przeciąć obrożę bo zapięcie zachaczyło się w szczęce i nie można było go rozpiąć - tym bardziej, że kociak miotał się i prychał. Nic mu się nie stało na szczęście, ale od tamtej pory jakoś obawiam się zakładać mu cokolwiek.

PostNapisane: Sob cze 03, 2006 15:43
przez Ivette
Theriacale pisze:oj z szelkami miałam bardzo nie miłą przygodę. Jako, że wcześniej miałam psiaka, który bardzo szybko przyzwyczaił się do obroży, więc kupiłam szelki i założyłam kociakowi by się przyzwyczaił. Niestety nie wiedziałam, że kot powinien mieć specjaną obróżkę, która może się łatwo odpiąć i że musi mieć dość ciasno zapiętą. Skończyło się tym że obróżka od szelek ugrzęzła w pyszczku :( na szczęście zakłądałam szelki tylko jak byłam w domu razem z Niutonem więc od razu mogłam zareagować. Niestety nie było rady i musiałam przeciąć obrożę bo zapięcie zachaczyło się w szczęce i nie można było go rozpiąć - tym bardziej, że kociak miotał się i prychał. Nic mu się nie stało na szczęście, ale od tamtej pory jakoś obawiam się zakładać mu cokolwiek.

tez to przerabiałam:(
umieruchomic wierzgającego kota, żeby go oswobodzić... :? a szelki polecam tylko na zatrzaski- z dwojga złego lepiej, żeby kot sie uwolnił, niz udusił, jak sie zaczepił, mielismy z R. taką niemiła historię :cry:

PostNapisane: Sob cze 03, 2006 16:07
przez monika_kisiel
Ja swojej kotce zakładam specjalne szelki z ktorych na 100% <jeżeli sie prawidłowo zaloży> kotka nie wyjdzie z szelek. Lepiej zainwestować w lepsza smycz. Najlepiej kotku zapinać smycz żeby miał 1-2 palce <człowieka> luzu i na pewno nic sie nie stanie.

PostNapisane: Sob cze 03, 2006 16:10
przez enduro
monika_kisiel pisze:Ja swojej kotce zakładam specjalne szelki z ktorych na 100% <jeżeli sie prawidłowo zaloży> kotka nie wyjdzie z szelek. Lepiej zainwestować w lepsza smycz. Najlepiej kotku zapinać smycz żeby miał 1-2 palce <człowieka> luzu i na pewno nic sie nie stanie.


dokładnie, 1-2 palce żeby szło normalnie wsadzić, ale nie za luźno.
zapinać szelki mocno, nie tak żeby dusiły ale "zdecydowanie" i nie bać się ;)

PostNapisane: Sob cze 03, 2006 16:42
przez monika_kisiel
Na początku sprawdzałam co 5min. czy nie jest jej za ciasno.. ale gdy kiedyś za luźno założyłam to by mi prawie uciekła na ruchliwa ulice<na szczęście ją złapałam :D>

PostNapisane: Sob cze 03, 2006 18:53
przez reniblu
Theriacale pisze:oj z szelkami miałam bardzo nie miłą przygodę. Jako, że wcześniej miałam psiaka, który bardzo szybko przyzwyczaił się do obroży, więc kupiłam szelki i założyłam kociakowi by się przyzwyczaił. Niestety nie wiedziałam, że kot powinien mieć specjaną obróżkę, która może się łatwo odpiąć i że musi mieć dość ciasno zapiętą. Skończyło się tym że obróżka od szelek ugrzęzła w pyszczku :( na szczęście zakłądałam szelki tylko jak byłam w domu razem z Niutonem więc od razu mogłam zareagować. Niestety nie było rady i musiałam przeciąć obrożę bo zapięcie zachaczyło się w szczęce i nie można było go rozpiąć - tym bardziej, że kociak miotał się i prychał. Nic mu się nie stało na szczęście, ale od tamtej pory jakoś obawiam się zakładać mu cokolwiek.

Oj, ja tez tak mialam, kotka okropnie sie miotala, a ja nie moglam rozpiac. Jakos sie udalo, ufff. Ale strasznie bylo!
Probuje przyzwyczaic moja Fione do szelek, ale wg niej w tym sie nie da chodzic :wink: Kladzie sie na boku i lezy :) Mam ubaw na 102. Albo chodzi jak pijana ;)

PostNapisane: Sob cze 03, 2006 19:27
przez diara
Dobry temat. Ja właśnie zakupiłam szelki dla kota i ciekawa jestem jak nam będzie szła nauka.

PostNapisane: Nie cze 04, 2006 12:15
przez dakota
Mi się wydaje, że nie ma umiejętności chodzenia na smyczy, jest tylko chęć chodzenia na smyczy lub jej brak. :lol: Chęć jest w dużej mierze powiązana z wrodzoną ciekawością kota, Tolek - ciekawe jajo, pójdzie na smyczce wszędzie, bo go gna ciekawość, Tyfek - bojący dudek, nie pójdzie nigdzie, bo u niego strach jest silniejszy niż chęć poznania.
Próby natomiast oswojenia Tyfka w mieszkaniu z puszorkiem, kończyły się zawsze tak samo. Kot stoi jak wryty, lekkie pociąganie smyczą powoduje, że przewraca się na plecy i można nim froterować podłogi. Uważa, że puszorek ze smyczą służą do tego, aby przepracowany kot nie musiał się męczyć chodzeniem. :roll:

PostNapisane: Nie cze 04, 2006 15:46
przez smilla
enduro pisze:5) Koty bardzo szybko przyzwyczajają się do wychodzenia, więc jak to lubią prawdopodobnie będą się upominać o spacery żałośnie miaucząc pod drzwiami, więc jeśli ma to być tylko taki "słomiany zapał" do wychodzenia, lepiej kota nie przyzwyczajać.

Właśnie tego najbardziej sie obawiam :roll:
I nie chodzi tu o słomiany zapał, ale brak możliwości częstego wychodzenia z kotem.