Sanna, też miałam ten problem.
Kiedy dziewczyny były w końcowym stadium rezygnowania z obopólnej nienawiści i agresji, Niuńka zaczęła się zachęcająco turlać i wić, w sensie że zapraszała Tigrę do zabawy. Niestety, Tigra była tak zastraszona i zacietrzewiona, że pełna dobrych intencji Niuńka była osykiwana, owarkiwana i strzelana po pysku
Myślałam, że to się nigdy nie skończy
Odkąd się dotarły, bawią się razem.
ALE:
widać, że mają inne osobowości i potrzeby. Niuńka najchetniej by się non stop bawiła, księżniczkę Tigrę interesuje głównie jedzenie lub żebranie o jedzenie
Ile się musi biedna Niuńka nalatać za tygrysem, pozaczepiać, powyć, błagać o wspólną zabawę...
Często bywa tak, że Niuńka łazi po domu i wyje, bo chce się bawić i się nudzi. A Tigra ją zlewa, ewentualnie traktuje Niuńkowe końskie zaloty zabawowe jako atak i wywiązuje się bójka.
Jakaś równowaga jest - generalnie nie ma dnia, żeby kilka razy mieszkanie nie zostało obrócone w pył przez galopujący duet źrebaków
Czasem widzę kątem oka dwa skłębione w morderczym uścisku futra, czasem słychać tylko tętent, czasem ktoś kogoś zaczepia z uporem maniaka waląc po głowie... Ale żeby równie często pragnęły zabawy lub były nierozłączne, to nie
I tak pewnie zostanie. Ja w każdym razie spokój ducha już osiągnęłam
Jak zwykle w takich sytuacjach najlepszą poradą jest - CZAS, TRZEBA CZASU...
W moim przypadku czasowi przyszły jeszcze z pomocą krople