Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw cze 08, 2006 10:54

olifanta pisze:Uschi, co znaczy "w dyfuzorze"??

bo ja mam spray, słyszałam też o wtyczce do kontaktu (ale to tylko feliway). Może jest jeszcze jakaś forma wygodniejsza w stosowaniu od sprayu?


To własnie jest do kontaktu. Jeszcze nie wiem, jak to dokładnie wygląda, bo lecznica ciągle ma problemy ze sprowadzeniem :?

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Czw cze 08, 2006 11:00

A swoją drogą ja mam dziś zarwaną noc i jestem półprzytomna, bo miałam dokładnie to samo - Tanita chrapała jak zabita (ale się rymło ;) ), a ja budziłam się co godzinę, żeby sprawdzić, czy mi ise nie śni, że Nicia i Mruv leżą na tym samym łóżku, na tym smym człowieku, i to cała noc... Na początku musiałam co prawda przytrzymac Nicię przez moment, zeby odruchowo nie zwiała jak Mruv wkroczyła do sypialni, ale była tak rozmiziana i rozmruczana, ze szybko usadowiła się z powrotem na mej piersi (hm, jej jest już prawie 4 kilo :roll: ) - i tak chyba do 5 nad ranem :).

Ale wieczorem było znów pranie i rano jedna bitwa też - czyli hustawka...

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Czw cze 08, 2006 11:04

gocho80, a ile Ty musiałaś czekać i na jaki skutek?

Wiem, że każdy przypadek jest indywidualny, ale zawsze mnie interesuje, jak to przebiegało u innych (choć moje pierwsze dokocenie - właśnie teraźniejszą rezydentką skończyło się po ok. 10 dniach - pełnym sukcesem) :evil:

olifanta

 
Posty: 148
Od: Pt mar 31, 2006 11:41
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw cze 08, 2006 11:06

Ale tylko Uschi wyszła.... 8) a koty zaczeły harcować. Najpierw Nicia z dzikim krzykiem wbiegła na drapak i zachowywała się tak:

http://img86.imageshack.us/img86/334/mysz6ty.jpg

potem dołączyła Mrufka:

http://img130.imageshack.us/img130/3013/dwa5tx.jpg

http://img100.imageshack.us/img100/2377/drap0jq.jpg

i bawiłam się z nimi obydwiema, w pewnym momencie nawet Mruv zarobił od Nitki po pysku :twisted:
A potem po raz pierwszy od bardzo dawna Nitex dostał klasycznej głupawki 8O 8O 8O 8O 8O 8O 8O 8O
Byłyśmy z Mrufka w wielkim szoku...kiedy Nicia latała z myszką podrzucając ją i siebie do góry :)
No a teraz już muszę pracować a furtra się pospały.

http://img95.imageshack.us/img95/8231/senek30qm.jpg

to akurat zdjęcie z wczoraj, ale jestem pełna nadzieji, że będzie tak coraz częściej...
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Czw cze 08, 2006 11:18

Zdjęcia są fajowe :D

Szkoda, że u mnie tak nie ma... Koty mogą do siebie podejść tylko frontem i to powoli i po to, aby się powąchać. O żadnym ocieraniu się czy kładzeniu na siebie niestety nie ma mowy...

Uschi, szkoda, że nie ma felifrienda do kontaktu - wolałabym wetknąć i czekać, a nie latać za uciekającymi przede mną kotami i smarować je tym ustrojstwem :?

olifanta

 
Posty: 148
Od: Pt mar 31, 2006 11:41
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw cze 08, 2006 11:34

Uschi pisze:A swoją drogą ja mam dziś zarwaną noc i jestem półprzytomna, bo miałam dokładnie to samo - Tanita chrapała jak zabita (ale się rymło ;) ), a ja budziłam się co godzinę, żeby sprawdzić, czy mi ise nie śni, że Nicia i Mruv leżą na tym samym łóżku, na tym smym człowieku, i to cała noc... Na początku musiałam co prawda przytrzymac Nicię przez moment, zeby odruchowo nie zwiała jak Mruv wkroczyła do sypialni, ale była tak rozmiziana i rozmruczana, ze szybko usadowiła się z powrotem na mej piersi (hm, jej jest już prawie 4 kilo :roll: ) - i tak chyba do 5 nad ranem :).

Ale wieczorem było znów pranie i rano jedna bitwa też - czyli hustawka...


Poobserwuj je uważnie, bo to pranie - skoro potrafią już spać obok siebie może oznaczać już zabawę. Ja miałam takie etapy: o koszmarze przed kuracją - nie wspominam, chociaż już to chyba nawet tu wpisywałam :cry: Po pierwszym tygodniu Bacha - Sonia wyszła z koszyczka i sama chodziła do kuwety, mimo, że Otis ciężko dyszał pod drzwiami, Otis natomiast przeszedł w fazę wszystkiego się boję - i przerwaliśmy podawanie na tydzień. Potem były oczywiście obustronne regresy, ale koty głównie zajmowały się potyczkami wzrokowymi. Następnie przeszły do etapu stukania się noskami i obwąchwania - co było już dla mnie powodem szczerej radości. Kolejnym etapem był fakt, że Sonia zaczęła swobodnie poruszać się znów po całym domu, no i spędzali wieczory jedno na mnie drugie na TŻ-cie w jednym pokoju w odległości 2-4 m. Kolejny etap - końcowy :lol: był taki, że znów widzialiśmy ciągłe gonitwy, ale jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam, że to Sonia goni Otisa 8O Efektem przypieczętowującym dokocenie były kocie zapasy - to uwieczniłam wtedy na zdjęciach. Potem przyszło leżenie obok siebie, próby lizanek i wreszcie - rogaliki z mojego podpisu :D

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Czw cze 08, 2006 14:43

izaA pisze:Poobserwuj je uważnie, bo to pranie - skoro potrafią już spać obok siebie może oznaczać już zabawę.


Wiem, dlatego też przekonuję Tanitę, żeby wbrew zaleceniom pani beh. nie interweniować, jeśli Nicia sobie dobrze radzi, tzn. oddaje Mrufce łapami albo zębami. Wydaje mi się, że wtedy należy ją wręcz po bójce nagrodzić... Natomiast jeśli to Mruf robi agresywny napad a Nicia się nie broni, tylko płacze, to wtedy obowiązkowo rozpędzamy towarzystwo, Nicia dostaje głaski, a Mrufce przekierowujemy agresję np. na myszkę (w teorii, :?, bo w praktyce myszka nie jest tak fajowa jak noga Nici...)

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Czw cze 08, 2006 19:47

Myślę, że w praktyce nic nie jest tak fajowe jak drugi kot, i wy też w końcu zobaczycie to na własne oczy :lol:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Czw cze 08, 2006 22:30

Witam!
Moj Boze ,jak dobrze ,ze powstal taki wątek :D
Z problemem dokocenia borykam sie od trzech tygodni.Wzielam do domu 2 male (ok.10 tyg)kociaki.W domu mam juz 3-letnia,wysterylizowana kotke Twister.Poczatek byl jak u wiekszosci forumowiczow,czyli syczenie,warczenie,obserwowanie z daleka.Tak reagowala Twister,maluchy byly bardzo pokojowo nastawione ,bo w poprzednim domku wychowywaly sie z kotami i psem.Tydzien pozniej Twister przystapila do ataku i tak jest do dzis.Ściga maluchy po calym domu,wali lapa po glowach,przygniata swoim piecioipółkilowym cialem do podlogi i gryzie.Bardziej martwie sie o nia niz o Pikselka i Czarusie.Widze ,ze jest smutna ,apatyczna,boi sie malych.Poza tym jest po bardzo ciezkiej operacji nozki,zamiast kosci w tylnej nozce ma dwa tytanowe druty.We wrzesniu miala ciezki wypadek i operacje.Jest bardzo,ale to bardzo rozpieszczona.Ona znacznie gorzej ,niz maluszki, znosi cala te sytuacje.Martwie sie,bo za 2 tyg wyjezdzam na 3 m-ce,a Twister jest ze mna bardzo zwiazana,TZa sie boi ,choc nigdy krzywdy jej nie zrobil i bardzo ja kocha.Twister jest kotka o silnym charakterze,dominujaca.Sami sobie jestesmy winni,bo to kot ,ktory nie zna zadnych nakazow ani zakazow.Nie mamy dzieci,wiec cale nasze uczucia przelalismy na nia.Poza tym jestesmy zdania ,ze jesli jest domownikiem ,to na rownych prawach i tak sami ukrecilismy bicz na siebie.Niestety,z pierwszym dzieckiem popelnia sie znacznie wiecej bledow niz drugim,tak my z naszym pierwszym kotem zrobilismy to samo.Jak przystosowac ja do zycia z Pikselkiem i Czarusia,tak by wszystkie trzy byly szczesliwe,a my razem z nimi?

joanjoan

 
Posty: 262
Od: Sob maja 13, 2006 18:23

Post » Pt cze 09, 2006 8:05

Witaj, część odpowiedzi masz już na górze w innych postach. Jeśli się nie matrwisz o amluchy, bo one dają sobie radę, tzn. nie są zastraszone, kuwetkują itp. to ja był twojej kici dała jeszcze trochę czasu. Niektóre charakterne koty muszą mieć czas, żeby się przystosować :wink:

Nie myśl tylko, że krzywdzisz rezydentkę, bo osowiała, bo po operacji, kiedy się dotrą sama zobaczysz, że sprawiłaś jej wielką frajdę. Jeśli martwisz się, co będzie jak wyjedziesz i chciałabyś się jakoś wspomóc, to, moim zdaniem w Twoim przypadku powinny zadziałać krople Bacha, wątek w moim podpisie. Powinnaś zwrócić uwagę na problem apatii kotki, agresji w stosunku do małych (podłoże to strach i zazdrość) i jej niechęć do TŻ-ta, te zachowania można wyprowadzić jednocześnie jednym zestawem kropli :D

No i głaski dla towarzystwa :D

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt cze 09, 2006 11:37

olifanta pisze:gocho80, a ile Ty musiałaś czekać i na jaki skutek?

Wiem, że każdy przypadek jest indywidualny, ale zawsze mnie interesuje, jak to przebiegało u innych (choć moje pierwsze dokocenie - właśnie teraźniejszą rezydentką skończyło się po ok. 10 dniach - pełnym sukcesem) :evil:


Hmmm... tak po pobieżnym przejrzeniu wątku to wychodzi na to, że po miesiącu było już takie "docieranie się" bez zagrożenia zgonu któregokolwiek z futrzaków :wink: Ale pierwsze dwa tygodnie były koszmarne, potem zaczęłam stosować krople Bacha, i pewnie dlatego w końcu się udało...
Szczegóły w moim wątku, jest link w moim podpisie, a wątek zaczyna się od przybycia drugiej kotki :twisted:
Obrazek

gocho80

 
Posty: 263
Od: Pon paź 10, 2005 21:16
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt cze 09, 2006 12:50

izaA pisze:Myślę, że w praktyce nic nie jest tak fajowe jak drugi kot, i wy też w końcu zobaczycie to na własne oczy :lol:


Czytam to zdanie jak mantre - jutro dolacza do nas maluszek 8)
Dżampa..Marusia..Domino..Domisia..Dziecko..Scarlet.. .. wszystkie za Tęczowym Mostem :(

Sanna

 
Posty: 713
Od: Nie kwi 24, 2005 19:53
Lokalizacja: Gdynia / Irlandia

Post » Pt cze 09, 2006 16:09

Właśnie kupiłam Feliway dla jednej kotki. Jest to kotka „perska” oddana we wtorek do schroniska. Powodem oddania był fakt pojawienie się w rodzinie dziecka, które to kotka atakowała. Kotka ma na imię Lufka, ma 7 lat i jest u mnie od środy. Nie można się do niej zbliżyć. Nawet na głos człowieka reaguje warczeniem i prychaniem. Na szczęście reszta kotów i pies ją ignorują. Największym problemem jest brak łaknienia u kotki. Dlatego zdecydowałam się wypróbować Feliway. Mam nadzieję, że będzie podatna na jego działanie, bo to jedyna szansa dla niej w tej chwili.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt cze 09, 2006 23:06

A u mnie znowu atak frustracji... :(
Jeśli ten felifriend działa, to raczej powoli.
Futra znów się tłuką...
:placz:

olifanta

 
Posty: 148
Od: Pt mar 31, 2006 11:41
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Sob cze 10, 2006 23:24

Wstepuje do Klubu :cry: , mam nadzieje , ze tylko na moment...
Juz mamy w domu malutka tygrysiczke.. Z jej pzybyciem moja slodka, dobroduszna Savana przeistoczyla sie w oburzona, warczaca, prychajaca, fukajaca na maluszka i przy tej okazji rowniez na nas zlosnice :cry:
Maluszek ucina sobie drzemke w tansporterku, Savana lezy, patrzy i sie zlosci a TZ ja pociesza - uspokaja..
To pierwsze kwadranse, wiec mam nadzieje, ze bedzie dobrze, ale..
pocieszcie mnie..podpowiedzcie co robic.. Boje sie, ze jak wypuszcze Mala z transporterka, to Savana ja po prostu zezre - Maluch jest maciupci a Salsa to ogromne kocisko ( prawie 9 kg zywej wagi - po odchudzeniu...) :cry:
Dżampa..Marusia..Domino..Domisia..Dziecko..Scarlet.. .. wszystkie za Tęczowym Mostem :(

Sanna

 
Posty: 713
Od: Nie kwi 24, 2005 19:53
Lokalizacja: Gdynia / Irlandia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: elmas, nfd, Silverblue, Szeska i 284 gości