Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto cze 06, 2006 9:16

tajdzi pisze:Ja myślę, że do tej behawiorystki, to warto nawet ten miesiąc czekać :) Ja widzę niesamowitą poprawę u Was zaledwie kilka dni po wizycie!!!!!!!


Tia. A jakbyś widziała dziś podawanie prochów Mrufce... :roll: . Pani beh powiedziała, żeby w maśle zamrozonym, bo lekarstwo jest tak potwornie gorzkie (jeszcze dzielona tabletka), że ona nie może się dowiedzieć, jak to smakuje... I prosto do gardła, żeby nie rozpuścić na języku... Moje palceeeee.... :placz:

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Wto cze 06, 2006 12:27

Podawanie tabletki to oddzielny temat na oddzielny wątek - pamietam 12 dni antybiotyku u Otisa w dzielonych na 4 małych tabletkach :cry: W takim razie jak ktoś będzie szukał behawiorystki to na PW do Tajdzi albo Uschi.

Tajdzi a Ty z czym do beh biegałaś, przecież Twoje dokocone, czyż nie?

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Wto cze 06, 2006 13:25

izaA pisze:Tajdzi a Ty z czym do beh biegałaś, przecież Twoje dokocone, czyż nie?


Yyy.

Tajdzi nie biegała, tylko widziała Nicię w jej najgorszym stanie, a ostatnie zdjęcia (tu i na zakoconych) pokazują, jak duża jest zmiana. :D

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Wto cze 06, 2006 13:36

tak, tajdzi nie biegała, tylko kibicuje Uschi i Tanicie w dokoceniu się
I rzeczywiście Nicia była w fatalnym stanie, te zdjęcia są jak miód na moje serce :) Po prostu kocica nie do poznania :)
A to wszystko w kilka dni ;)

A tabletki - ujj, jak Loni wciskałam, to do dziś pamiętam :roll: kombinowałam, kombinowałam, wciskałam, wrzucałam, zamrażałam itd itp
a jak poszłam do pani wet. to loniowa paszcza właściwie sama się na tabletkę otworzyła ;)
heh
--------
Obrazek
Obrazek

tajdzi

Avatar użytkownika
 
Posty: 16813
Od: Śro lut 16, 2005 10:47
Lokalizacja: Mafia Tarchomińska :)

Post » Wto cze 06, 2006 16:38

Ok - sytuacja jasna, fajnie Tajdzi napisałaś o sobie w trzeciej osobie :lol: Oczywiście tak po cichutku pochwalę znów twój piękny podpis...

Wiecie co, moja córcia stwierdziła dziś, że chce być jednak wetem - miał być już zakonnicą, lekarką- zakonnicą, tancerką, od dziś wetką :) to ja sobie myślę, niech od razu robi się wetką behawiorystką, to będzie miała wzięcie :lol:

Dziewczyny, nie opuszczajcie wątku, bo Wasze dla dla innych mogą być nieocenione :D no i kciuki za dogadanie :!:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Wto cze 06, 2006 17:23

Kurde, czemu w Gdańsku nie ma zwierzęcego behawiorysty...

Wczoraj dostałam wreszcie felifriend z Germanii, nawet mi próbkę RC na ząbki włożyli. Tyle tylko, że ulotka ubiga w treść i nie po naszemu
:evil: Na szczęście kolega germanofil ładnie przetłumaczył, choć nie bardzo było co...
Nic o skutkach niepożądanych, częstotliwości stosowania. Myślałam, że się futrom spodoba zapach, bo to przecież feromon, a one są strasznie niezadowolone jak je wysmaruję i od razu przechodzą do mycia :evil:

W sumie wolę, jak się zgodnie myją niż miałyby się tłuc, ale ja tu jednak sprowadzam, bulę szmal, a one zlizują. To już mogłyby się chociaż nawzajem myć.

No nic, zobaczymy, co będzie dalej. Żałuję tylko, że nie ma wersji do kontaktu, bo to byłoby mniej stresujące dla kociambrów.

olifanta

 
Posty: 148
Od: Pt mar 31, 2006 11:41
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Wto cze 06, 2006 19:02

A to się na kociambry pryska ? Myślałam że w jakimś pomieszczeniu czy na kocyk, no sama nie wiem, najważniejsze, żeby zadziałało, bo to ciężka kasa, co nie?

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Śro cze 07, 2006 9:10

izaA pisze:A to się na kociambry pryska ? Myślałam że w jakimś pomieszczeniu czy na kocyk, no sama nie wiem, najważniejsze, żeby zadziałało, bo to ciężka kasa, co nie?


Chyba lepszy jest w dyfuzorze. Nie wiem, bo się okazało, że w klinice akurat "wyszedł", zamówią dopiero, może jutro będziemy miały.
Chilowo, według relacji Tanity (pracuje dziś w domu), nie jest dobrze - Mruv tak atakowała Nicię, że Tanita musiała ją w końcu zamknąć w sypialni, żeby móc popracować. Atmosfera już od wczoraj wieczora ciężka, bo tę cholerę trzeba cały czas obserwowac, czy coś się jej w głowie nie roi - a to powoduje napięcie i podenerwowanie wszystkich :?

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Śro cze 07, 2006 10:07

Uschi pisze: Atmosfera już od wczoraj wieczora ciężka, bo tę cholerę trzeba cały czas obserwowac, czy coś się jej w głowie nie roi - a to powoduje napięcie i podenerwowanie wszystkich :?


Doskonale to pamiętam - niestety, takie przeżycia pozostają w pamięci. Ciągłe obserwowanie, poczucie winy wobec rezydentki i a jednocześnie rosnąca sympatia do nowego - jego już raz ktoś wyrzucił :cry: To było okropne i może teraz wydaje się to nieprawdopodobne, ale wierzę, że będzie jeszcze tak jak u mnie. We wrześniu zeszłego roku Otis bił Sonię, a ta jak uciekała to sikała ze strachu - i miałam obsikane meble i ściany, bo ona była bardziej skoczna i wygrywała w szybkości...gonitwy kończyły się na ogół skokiem na szafę 8O - a dziś - szykowałam rano śniadanie dla dzieci i robiłam serek ze śmiataną - oczywiście oboje głośno domagali się choć odrobinkę, dałam im kleksa do jednej miseczki - wylizali wspólnie do czystego...jak ja kiedyś czytałam opisy takich rzeczy to powtarzałam sobie, że o tym nawet nie marzę, że szczyt radości osiągnę, kiedy zaczną się tolerować. Mamy duży dom, marzyłam o tym, żeby się mogli swobodnie w tym domu mijać :P A teraz śpią oboje na moich kolanach i się bawią...jeszce Was wasze futra zaskoczą :ok:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Śro cze 07, 2006 10:23

izaA pisze:A teraz śpią oboje na moich kolanach i się bawią...jeszce Was wasze futra zaskoczą :ok:


U nas jak już pisałam są lepsze i gorsze dni. Raz sielanka ze wspólną zabawą, drugi raz ganianie Nici i brutalne gryzienie Mruvczyńskiej wszystkiego co Nicie chociażby przypomina :roll:
Ale mimo wszysto wiem, że one w jakiś sposób są blisko ze soba, Mruv często sama szuka Nitki żeby się przy niej polożyć, razem jedzą smakołyki, razem polują na muchy. Tylko Mruv ma takie okresy zdenerwowania, kręci się po domu i szuka komu by tu przyłożyć i wybór pada na Nitkę. Nicia potrafi się bawić w obecności Mrufki, także to nie jest sytuacja podbramkowa, ale mimo wszystko widać, że jest jeszcze wiele do zrobienia. Obecnie futra śpią na sofce 8)
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Śro cze 07, 2006 18:32

Psikanie felifriendem trwa...

Wg ulotki należy pryskać na koty bądź na ręce - i potem zraz wcierać w kota. Wybrałam opcję drugą, wydaje się mniej inwazyjna, choć efektem koty są tak samo niezadowolone, jak były :evil:

Od jakiegoś czasu widać u Szpuli mały postęp - łazi za Borysem, siada w bezpiecznej odległości i się przygląda. Teraz jest podobnie, choć nie wiem, które na którego trafiło - leżą 2 m od siebie, bez ruchu i się obserwują. I tak do czasu, aż któreś zrezygnuje, albo Borys ruszy do ataku :roll:

Gdyby Szpula zachowywała się tak na początku - pewnie byłoby OK. A tak nie wiem, jak wyeliminować Borysowy nawyk polowania na nią. No i pozostaje jeszcze problem kuwety - słysząc grzebanie w żwirku Borys od razu leci do łazienki i czatuje przed wejściem...

olifanta

 
Posty: 148
Od: Pt mar 31, 2006 11:41
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Śro cze 07, 2006 18:35

Uschi, co znaczy "w dyfuzorze"??

bo ja mam spray, słyszałam też o wtyczce do kontaktu (ale to tylko feliway). Może jest jeszcze jakaś forma wygodniejsza w stosowaniu od sprayu?

olifanta

 
Posty: 148
Od: Pt mar 31, 2006 11:41
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Śro cze 07, 2006 18:43

olifanta pisze:Gdyby Szpula zachowywała się tak na początku - pewnie byłoby OK. A tak nie wiem, jak wyeliminować Borysowy nawyk polowania na nią. No i pozostaje jeszcze problem kuwety - słysząc grzebanie w żwirku Borys od razu leci do łazienki i czatuje przed wejściem...


Takie czatowanie - jak jest już wszystko w porządku - to nie przeszkadza, u nas jest tak ciągle, raz jedno raz drugie czatuje - żeby skoczyć na wychodzącego i zacząć zabawę 8O Problem jest wtedy, kiedy ofierze kuwetka kojarzy się potem z atakiem - wtedy zaczyna się bać i przestaje tam chodzić, tak było z Sonią :cry:

Te spoglądania na siebie są też próbą sił, normalnie się wzrokiem zabijają, co nie? Ale wygląda na to, że coś się ruszyło, obyś jak najszybciej miała to za sobą :lol:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Czw cze 08, 2006 10:00

Liczę na to każdego dnia...

Niestety Szpula boi się korzystać z kuwety jeśli nie ma nas w pobliżu. Jak tylko ktoś znajdzie się w okolicy łazienki, to szybciutko wchodzi i robi swoje, pilnie przy tym nasłuchując i rozglądając się...

Myślałam, że może Borys nie uznaje 1 kuwety dla 2 kotów. Ale gdy wstawiłam drugą dla Szpuli (do pokoju, gdzie zamykam ją, gdy nikogo nie ma w domu) to oboje i tak robią do tej łazienkowej, pokojowa używana jest tylko na sioo i to jak Szpulę przyciśnie w zamknięciu 8)

Muszę się jednak pochwalić: dziś w nocy był taki kroczek naprzód. Szpula zwykle śpi z nami w łóżku (czytaj: na mnie) i zamykaliśmy się z nią na noc w sypialni, żeby spokojnie spała. Od jakiegoś czasu drzwi są w nocy otwarte, bo w końcu muszą się jakoś przełamać i zacząć tolerować na spokojnie swoją obecność. Zresztą Borys i tak śpi zwykle na kanapie w drugim pokoju (niestety trudno mówić o tym, że nas pokochał :( )A tu dziś w nocy budzi mnie standardowe powarkiwanie Szpuli. Podnoszę głowę - Borys ładuje się na kołdrę (czytaj: na mnie!) i zwija się w kłębek między moimi stopami. Szpula (na piersiach, ale to tylko ok. 2 kilo :D )warczy, ale miziana uspokaja się i wreszcie zasypia. I śpią jakiś metr od siebie przez około 3 godziny!!

Nie mogłam zasnąć z przejęcia....

olifanta

 
Posty: 148
Od: Pt mar 31, 2006 11:41
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw cze 08, 2006 10:30

olifanta pisze:Liczę na to każdego dnia...
Muszę się jednak pochwalić: dziś w nocy był taki kroczek naprzód. Szpula zwykle śpi z nami w łóżku (czytaj: na mnie) i zamykaliśmy się z nią na noc w sypialni, żeby spokojnie spała. Od jakiegoś czasu drzwi są w nocy otwarte, bo w końcu muszą się jakoś przełamać i zacząć tolerować na spokojnie swoją obecność. Zresztą Borys i tak śpi zwykle na kanapie w drugim pokoju (niestety trudno mówić o tym, że nas pokochał :( )A tu dziś w nocy budzi mnie standardowe powarkiwanie Szpuli. Podnoszę głowę - Borys ładuje się na kołdrę (czytaj: na mnie!) i zwija się w kłębek między moimi stopami. Szpula (na piersiach, ale to tylko ok. 2 kilo :D )warczy, ale miziana uspokaja się i wreszcie zasypia. I śpią jakiś metr od siebie przez około 3 godziny!!

Nie mogłam zasnąć z przejęcia....


Normalnie mi się moje dokocenie przypomina, te same mozolne kroczki ku lepszemu i przejęcie kiedy doszłam do etapu "koty na tym samym łóżku i oba żywe" :lol:
Będzie dobrze! :D
Obrazek

gocho80

 
Posty: 263
Od: Pon paź 10, 2005 21:16
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Chanelka, jolabuk5, magic99, magnificent tree, Zeeni i 538 gości