Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lis 16, 2017 19:27 Re: Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

Myślę, że się bawią, daj im czas na dotarcie się. Oczywiście to normalne, że w zabawie używają zębów i pazurów. Jak moja kotka była mała, to jeszcze wyglądało to dość łagodnie, a teraz stają naprzeciwko siebie i biją się łapami jak dwa niedźwiedzie, o kopaniu tylnymi nogami po głowach nie mówiąc ;) Nic im nie jest. Ale fakt, może drastycznie (dla człowieka) wyglądać.
Obrazek

Axa76

 
Posty: 3889
Od: Śro wrz 24, 2008 13:56
Lokalizacja: Cieszyn

Post » Pt lis 17, 2017 0:27 Re: Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

dopóki maluch zaczepia kotkę - to jest zabawa. A że wrzeszczy - to też element zabawy. Ciesz się, że rezydentka socjalizuje Ci malucha. Takie zabawy uczą kociaka regulowania nacisku pazurków i ząbków w poźniejszych zabawach z człowiekiem.
Wiesz jak kocia matka traktuje niesforne maluchy ? potrafi np siąść na kociaku i jeszcze przydusić go łapą.Malec wrzeszczy wniebogłosy, piszczy, wywija się - kocica puszcza,gdy uzna to za stosowne.
Kocica zaczyna edukację kociąt, jak już pewnie stoją na łapkach - właśnie tak około 7-8 tyg życia. kocięta pozbawione matki zbyt wcześnie , nie nabędą takich umiejętności od człowieka.Stąd potem rozpaczliwe wpisy ratunku, mój kot mnie gryzie/drapie/atakuje....
Rezydentce winien jesteś dodatek przysmaczkowy za robienie za szkoleniowca :mrgreen:

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 15023
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto lis 28, 2017 17:08 Re: Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

Hej, mam dość nietypowy problem z dokoceniem... Nie będę się rozpisywać nad całą historią, w każdym razie zdecydowaliśmy się wziąć kota od teściów do naszego stada. Sytuacja wygląda tak:
OBECNI LOKATORZY
- Ziuta 10 lat - przez 7 lat była jedynaczką, ma dość trudny charakter, ale nie lękowa, po przygarnięciu 3 miesięcznego Gustawa była na nas obrażona przez pół roku, w ruch szły krople dr Bacha, Feliway i hydroksyzyna, w końcu pogodziła się z nową sytuacją i toleruje go, ale odległość min 1 metr musi być zachowana
- Gustaw 3 lata, ok 7kg - znajda, trochę nieufny co do obcych w domu, zazwyczaj wychodzi na dwór dopiero pod osłoną nocy, nie agresywny, otwarty do innych kotów, niestety Ziuta nie chce się z nim przyjaźnić
NOWY LOKATOR
- Tiki 1,5 roku, ok 4kg - podrzutek, otwarty do ludzi i innych zwierząt, pieszczoch, przez rok mieszkał z wielkim terierem i razem chodzili na spacery, po złamaniu łapki we wrześniu i miesiącu w gipsie kuśtyka.
Wszystkie koty są wykastrowane/sterylizowane.

Kiedy Tiki został podrzucony do nas rok temu miał ok 3 miesięcy, był oswojony i bardzo towarzyski. Teście zdecydowali się zabrać go do siebie. Wtedy spędził u nas w domu może dwie godziny, a Ziuta od razu uraczyła nas sikiem w kanapę, dlatego teraz decydując się na zabranie go do siebie zdecydowaliśmy, że na początku zamieszka w garażu, aby koty stopniowo się zapoznały ze swoim zapachem, ewentualnie poznały się na podwórku. Okazało się, że integracja w pierwszych dniach poszła lepiej niż sobie to wyobrażaliśmy. Kocury na spokojnie się obwąchały, razem biegały po podwórku, po domu, no jakaś sielanka... A Ziuta tylko prycha zachowując dystans i nawet się młodym nie przejmuje. Sielanka trwała do czasu kiedy pewnego dnia Tiki będąc w domu zaatakował Gustawa, mimo że jest od niego o połowę mniejszy. I to niestety na poważnie, futro poleciało. Zupełnie bez powodu, chwilę wcześniej koty się powąchały kiedy Gustaw przyszedł z dworu, potem Tiki powąchał mu ogon, a Gustaw mruknął na niego i parę minut później zaczęła się bitwa. Okazuje się, że Gustaw nie potrafi się bronić, teraz się młodego boi, warczy na jego widok, ale Tiki nadal nic sobie z tego nie robi i go goni. Więc na razie nadal mieszka w garażu, ewentualnie może wejść do domu, kiedy Gustaw jest na dworze.
Powiedzcie co dalej mamy robić? Dlaczego nowy zaczął się stawiać kiedy początek znajomości był taki obiecujący? Co zrobić, żeby Tiki przestał bić Gustawa?

Vitria

 
Posty: 5
Od: Nie wrz 14, 2008 20:33
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon gru 11, 2017 15:06 Re: Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

Hej, odkopuje wątek ;) Wracam na miau po ładnych kilku latach, z taką oto sytuacją:
Kilka dni temu do naszego domowego grona dołączyła Lucynka - znaleziona na stacji, wiek ok 2 lat. Miesiąc temu odszedł od nas 14-letni Stefan, z którym to wychowali się Timek i Edek - rezydenci, bracia, po 9-10 lat na karku.
No i tu się pojawia szereg pytań ;) Jako, że ostatnie dokocenie mieliśmy te 9-10 lat temu i były to małe kociaki, jesteśmy kompletnie zieloni w temacie łączenia dorosłych kotów różnych płci.
Lucynka ma swój pokój, gdzie ma swoją miskę, swoją kuwetę, odpoczywa po gigancie (podejrzenie ciąży, porzucona na stacji, koczowała tam minimum tydzień). Kot ewidentnie domowy. Przytula się, wchodzi na kolana, zaznajomiona z kuwetą. Próbujemy ją zapoznawać z rezydentami, ale póki co delikatnie, w środę będzie wiadomo co z tą ciążą, teraz nie chcemy jej dodatkowo stresować.

Sprawa wygląda tak:
Timek - charakter spokojny, bojaźliwy, nigdy nie wychodził przed brata, do czasu gdy był z nami Stefan ciągle chodził do niego przyklejony. Spokojnie zapoznaje się z Luśką, czasem ucieka, czasem podejdzie na metr, ale ona fuka, warczy, krzyczy, kładzie uszy, nie daje do siebie podejść. Robimy im sesje, po jakimś czasie jedno i drugie się uspokaja. Jednak Lucynka cały czas broni swojej "strefy komfortu" - w sumie wcale jej się nie dziwie, minęło dopiero kilka dni.

Edek - ciekawski, samiec alfa, zawsze przed szereg, przytulas, wzorowy uczeń, podwórkowy awanturnik. Przy pierwszym spotkaniu na pewniaka podszedł do szafki, na którą Lucyna uciekła, i mimo jej wrzasków podchodził coraz bliżej, wspiął się przednimi łapkami, i brakowało sekund, żeby tam do niej doskoczył. Żeby nie doszło do spięcia - Edek kicikici, chodź, poszedł, koniec widzenia.
Wczoraj młoda wyszła z pokoju, kręciła się, Edek obserwował ją z łóżka, wyglądało to wszystko spokojnie, ale potem znowu zagonił ją na szafkę, tylko tym razem wskoczył za nią, no i futro poleciało. Potem obwąchał cały pokój dokładnie, strzyknął na szafkę (kastrat), walnął się na podłodze i leżał, jak gdyby nigdy nic.

No i tu moje pytania:
Zapoznawać ich wszystkich wspólnie, czy oddzielnie?
Z Timkiem nie ma problemu, słucha się jej sygnałów, nie podchodzi bliżej niż Luśka sobie tego życzy. Tylko co z drugim łobuzem? Często wychodzi na dwór, wtedy Lucynka łazi po domu, a Timek obserwuje. Tutaj raczej to kwestia czasu, a będą sobie razem żyli. Jednak nie chcę, żeby ich spięcia z Edkiem pogłębiały jej stresy, czy niechęć. Wolałabym też, żeby nie sikał mi teraz po całym domu. Jakieś pomysły jak uspokoić jedno i drugie? Czy puścić ich na żywioł, czy izolować, czy robić takie krótkie sesje? Nie chce młodej przysparzać więcej stresów niż to potrzebne, zwłaszcza jak nie wiemy co z tą ciążą. Czy może panikuję? :lol:

vkills

 
Posty: 2
Od: Czw gru 07, 2017 13:44

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 186 gości