Nasze białaczkowce - białaczka zakaźna to nie wyrok

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt wrz 15, 2006 23:30

Siwucha była cięta w wieku ok. 9 miesięcy, umarła półtora roku później. Też dzięki szczepieniom, to było widać, cofnęło jej się mocno łzawienie z oczu, po kk. Tylko ten interferon...

Widzisz, właśnie najbardziej się boję i nie lubię zrzucania całej winy na białaczkę. Tak naprawdę to właściwie nie wiadomo na co te koty umierały, nawet ten kocur, u którego przy okazji stwierdzono białaczkę, to tak naprawde nie został porządnie zdiagnozowoany. I tak zostaje...

Nawet wet (w opinii wielu bardzo dobry), do którego pojechałam w trybie awaryjnym na dyżur - nie "mój wet", bo kot mi się jakiś smętny zrobił w niedzielę (do "mojego" pobiegłam od razu w poniedziałek), jak mu opisałam objawy i zapytałam co mu może być, a potem dodałam przeświadczona o istotności informacji o białaczce, to mi odpowiedział: no to pani już wie co mu jest :? Nie osłuchał go nawet, zapodał standard leków przy zapaleniu gardła. I tak zostało... Może to rzeczywiście to, że u kotów to idzie piorunem, zwłaszcza u białaczkowych, a może gdyby się trochę bardziej przejął...
Ostatnio edytowano Sob wrz 16, 2006 14:14 przez @sica, łącznie edytowano 2 razy

@sica

 
Posty: 817
Od: Śro lip 07, 2004 12:12
Lokalizacja: Kraków, stara Nowa-Huta

Post » Sob wrz 16, 2006 1:54

Wiedzieliśmy, ze Nocka ma białaczkę już kilka dni po jej przyjściu do nas.
Wiosną zaczęła wymiotować po wszystkim co zjadła, do tego miała powiększone węzły chłonne i skakała jej temperatura.. Po jakimś czasie okazało się, że nie może pysia otowrzyć normalnie, próby zajrzenia do gardła powodowały ból, kolejne zdjęcie RTG jej zrobili, tym razem głowy, nic nie wyszło. Jeździliśmy na kroplówki, zastrzyki, jadła tylko proszkowy convalescence, bo po nim nie zwracała.
I mimo tej wiedzy o tym, że ma białaczkę, była diagnozowana na wszystkie strony - kilka zdjęć RTG, z podawanym kontrastem (podejrzenie ciała obcego), USG, żeby zobaczyć, czy guza nie ma, czy wszystkie narządy są ok, krew, zmieniano jej leki, były konsultacje z innymi wetami. Mielismy jeszcze zrobić endoskopię, gdyby jej się nie poprawiło w określonym czasie. A weci wiedzieli, że ona ma białaczkę, ale szukali tego osłabionego miejsca w jej organizmie, jednocześnie lecząc objawowo, bo nie mieli wyjścia. Wiedza o białaczce powodowała, że mogli lepiej dobierać leki - nie dawali sterydów, kombinowali leki niesterydowe.
Endoskopii nie było, Nocka poczuła się lepiej, po drugim teście pozytywnym wszedł do naszej diety intron, po jakimś czasie objawy ustąpiły, a na policzku wykwitł ropień. Nocka prawdopodobnie miała stan zapalny gdziesz przy zawiasach szczęki, zmobilizowanie organizmu intronem spowodwało, że stan zapalny został otorbiony i odcięty od organizmu. Cała rzecz trwała z półtora miesiąca...
Jestem głęboko wdzięczna naszym wetom, że nie przekreślili Nocki, że walczyli, kombinowali i szukali. Że nie założyli rąk, mówiąc "ma pani kota chorego na białaczkę, to tak właśnie będzie". To straszne, że są weci, którzy potrafią tak zrobić...
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob wrz 16, 2006 3:46

Witam,
Uzupełnię to, co poprzednio pisałem. Wspomniane kotki nie umierały jednak tak szybko. Moja żona, która lepiej te historie pamięta, twierdzi, że trwało to kilka miesiecy a ich stan pogarszał się stopniowo. Do lekarza były zanoszone, kiedy przestawały wstawać i jeść, czyli pod koniec choroby. Wyniki badania krwi miały już tragiczne i praktycznie były tylko dosypiane. Po co było robić drogie testy, kiedy kot i tak już umierał?
I tu jest główny problem. W sporym stadzie kotów nie wiadomo na pewno, który kot ile zjada, jak się czuje. Na dodatek jeszcze stres. Tamte koty pewnie już wszystkie mają białaczkę, nie są leczone, umierają kolejne. Nie utrzymujemy obecnie kontaktów, ale słyszałem od wspólnych znajomych.
Gdyby białaczka była wykrywana wcześniej, przed poważnym załamaniem się organizmu, koty mogłyby żyć, z białaczką, albo i nawet ją zwalczyć. Znam lekarzy, którzy usypiają koty po teście dodatnim albo nawet bez testu, na podstawie wyników ogólnego badania krwi (?), nawet nie próbują leczyć. Na szczęście są i inni. Moja lekarka po dodatnim wyniku testu powiedziała tylko: no to następny test za kilka miesięcy ...
Powiedziała tak, bo mnie zna, ale myślę, że nie uśpiłaby w takiej sytuacji nawet kota bardziej chorego.
To tyle, życzę wszystkim chorym kotom spotkania prawdziwych lekarzy ...
Pozdrawiam, Juliusz.

jul-kot

 
Posty: 1063
Od: Wto sty 27, 2004 18:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob wrz 16, 2006 12:37

No i już wiemy...
Putzi ma białaczkę. Z dobrych wieści - nie ma FIV.
Jest straszliwie słaby, nie chce jeść. Właściwie to jest wycieńczony.

Trzymajcie za nas kciuki - jeśli mały przeżyje weekend i zacznie jeść zaczniemy kurację interferonem.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Sob wrz 16, 2006 14:17

Trzymam mocno :ok:

@sica

 
Posty: 817
Od: Śro lip 07, 2004 12:12
Lokalizacja: Kraków, stara Nowa-Huta

Post » Sob wrz 16, 2006 18:12

Trzymamy kciuki bardzo mocno :ok:
Karm go na siłę proszkowym convalescence, może strzykawką?
I intron zaczynajcie jak najszybciej, nawet jeśli nie będzie za dobrze jadł.
Koniecznie trzeba mu wspomóc odporność, a intron naprawdę pomaga.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob wrz 16, 2006 23:50

Nasz Mitzi-Putzi dołączył do tych, którym się nie udało.
Wiem jedno - on miał potwornie niski poziom hemoglobiny, organizm nie poradził sobie z niedotlenieniem, zmarł na niewydolność krążeniową.

Nie wiem, czy wyniki Pucusia do wglądu w tym wątku by się na coś zdały, jesli tak - wpiszę jutro.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie wrz 17, 2006 2:54

Agn, tak mi strasznie smutno i przykro :cry: :cry: :cry:
Jak przeczytałam, że Putzi odszedł, to mi w oczach pociemniało.
Takie rzeczy nie powinny się dziać :(

Wpisz wyniki jego badań tu, do tej pory tego nie robiliśmy, koncentrując isę tlyko na wynikach testów, ale wyniki badań krwi są też bardzo ważne przy białaczce.

Pucusiu, słoneczko, biegaj radośnie za Teczowym Mostkiem [']
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie wrz 17, 2006 14:43

ile kosztuje test na białaczkę?
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10317
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Nie wrz 17, 2006 16:09

berni pisze:ile kosztuje test na białaczkę?


Różnie, zależy od miejscowości i weta - w mojej lecznicy sama białaczka kosztuje 50 zł, u Agn - 40 zł, nie iwem jak gdzie indziej. Ale cena oscyluje koło 50 zł. Berni, nie mów, że u Ciebie jeszcze jest podejrzenie białaczki... :strach:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie wrz 17, 2006 21:24

to i ja jeszcze pojęczę
kiedy zrobić 2 test żeby potwierdzić ??
kastrować kocurka z białaczką ??

a tak apropo od miesiąca Tofik jest okazem zdrowia je jakby miał obcego w środku takie ilości że aż się dziwie - cały czas mam nadzieje że będzie dobrze i cały czas zastanawiam się ile mamy czekać na dokocenie
miał miał kotek domek będzie miał

antenka

 
Posty: 61
Od: Pon gru 05, 2005 21:09
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie wrz 17, 2006 22:20

galla pisze:
berni pisze:ile kosztuje test na białaczkę?


Różnie, zależy od miejscowości i weta - w mojej lecznicy sama białaczka kosztuje 50 zł, u Agn - 40 zł, nie iwem jak gdzie indziej. Ale cena oscyluje koło 50 zł. Berni, nie mów, że u Ciebie jeszcze jest podejrzenie białaczki... :strach:


chcę wykluczyć białaczkę u Mami
ma podejrzane guzy w jamie brzusznej i sam brzuch, od początku ogromny nienaturalnie.
Test doradziła mi Blue, zebym wiedziała na czym stoję.

pytałam moich wetów
mówią że koszt to około 100 zł
:?

czy te testy można przesłać pocztą? czy to może im zaszkodzić?
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10317
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Nie wrz 17, 2006 23:23

Witam,
Testów nie można przesyłać pocztą, ponieważ powinny być przechowywane w niskiej temperaturze ( w lodówce ). Ja kolejny test po pierwszym ujemnym robiłem zgodnie z zaleceniem lekarza po miesiącu. Nie radziłbym kastrować kocurka z białaczką, jeśli to jest możliwe, bo po narkozie będzie spadek odporności i może być pogorszenie.
Pozdrawiam, Juliusz.

jul-kot

 
Posty: 1063
Od: Wto sty 27, 2004 18:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 20, 2006 1:15

Nie było mnie od niedzieli, ale już odpisuję :D

Drugi test prawidłowo robi się po około 3 miesiącach.

Nie wiem, jak jest z przesyłaniem testu, zadzwonię do lecznicy jutro i się dowiem, jeśli trzeba transportować go w zimnie, to moze udałoby isę znaleźć transport i przesłać go w termosie z jakąś mrożonką? (tak jak Liwia przesyłała pociągiem surowicę do Leny).
Berni, czy wet mówił Ci o samej białaczce? Czy połączonej z testem na FIV - test na obydwie choroby można wykonać za jednym zamachem.
Cena białaczki z FIVem oscyluje w granicach 70 zł, jak wet zdziera, to i 100 zaśpiewa za obydwa.
Dopytaj, czy on samą białaczkę liczył - może chce Cię naciągnąć.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 20, 2006 8:38

Test FeLV + FIV - wytrzymuje temp. do 25st C. Obejrzelismy z Doc pudełko b. dokładnie. :) Nie wiemy jak z samą białaczka, bo Doc dostanie testy z hurtu dopiero jutro.
Jest co prawda inny problem - do zestawu testów jest dołączany specjalny bufor, który powoduje przenikanie krwinek do paska testu. Ale to też da się obejść - zamknięta strzykawka. :)

I jeszcze coś. Doc zajmował się kiedyś robieniem testów białaczkowych u bydła i tam nauczył się, żeby bardzo dokładnie ogladać pasek kontrolny testu. Niekiedy trzeba oglądać pod lupą i w b. dobrym oświetleniu. Tak było w przypadku Mitzi-Putzi - ilość krwi jaką udało się pobrać była naprawdę niewielka i krew była porządnie rozrzedzona, więc było mało przeciwciał, które związały się z kontrolką testu.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Tundra, włóczka, Wojtek i 175 gości