Strona 1 z 1

Łapanie dziczków - mamuśki złapane:)

PostNapisane: Pon maja 22, 2006 12:33
przez Rustie
Sąsiednim stadem w innej części osiedla opiekują się 2 kobiety. Dotychczas miałam kontakt z jedną z nich - głupie i niereformowalne babsko, które przychodziło sie skarżyć, że jej się koty mnożą, a zaoferowaną pomoc w kastracji zbywała wzruszeniem ramion :?

Na szczęście dziś poznałyśmy drugą - i chyba będzie dobrze :D Tylko potrzebuję Waszej pomocy w rozplanowaniu całej operacji :)

Kocice są dwie: matka i córka. Starsza pozwala się miziać karmicielce, brać na ręce, czyli ok. Młodsza dzikuska. Mają kociaki (dzikuski) - obecnie 10 tygodni, może trochę mniej, czyli ostatni dzwonek by oswajać (kiedyś próbowałam starsze i drugi raz się nie podejmę :( ) Jedno kocię, zabłąkane, samo przylazło i od wczoraj ma domek :D

Kotki wychowują maluchy w jednym gnieździe (w kanale, wejście przez dziurę w ziemi), nie wiadomo ile dokładnie jest kociąt.

I teraz: łapać powoli maluchy i gdy będę mieć silne przekonanie, że mam wszystkie - brać mamuśki?
Zabrać ile się da i tę bardziej oswojoną kocicę, a reszta potem? Czy druga zajmie się resztą maluchów, nawet nie swoimi?
Czy jeśli pominę jakieś maleństwo - przeżyje samo?

Klatka-łapka jest, klatka królicza tylko jedna +łazienka, darmowe sterylki jeszcze są, ja tam nie mieszkam - będę dojeżdżać, kociaki muszą się oswoić same :roll: , adopcje w K-owie stanęły :(

HELP :!:

PostNapisane: Pon maja 22, 2006 15:52
przez ryśka
wydaje mi się, że już wiesz, co i jak :) Zrób tak, jak piszesz: złap koteczkę + tyle maluszków, ile się da, a potem prowadź wyłapywanie maluszków, dopóki nie bedziesz miec pewności, że już wszystkie sa bezpieczne. Potem złap drugą kotkę. Jeśli kotki są spokrewnione i razem mieszkają, to jest wielka szansa, że wychowują gromadkę wspólnie.

PostNapisane: Nie lip 30, 2006 10:50
przez Rustie
MAM, MAM - dopiero teraz :!:
Niestety karmicielki potrzebowały 2 :!: miesiące na przedyskutowanie tematu, a mnie koty ignorowały i łapać się nie dały :roll:

No ale wczoraj :D w nocy prawie bez komplikacji udało się kocice (już w ciaży) wyłapać. One niespecjalnie dzikie: jedna wlazła do kontenerka sama, a do drugiej po paru minutach straciłam cierpliwość i trzymając za futro upychałam do kontenera :lol: No i wg mnie powinny iść po oswojeniu do adopcji, ale panie się nie zgadzają :evil: Na razie 8) Oczywiście karmicielka po wszystkim się rozmyśliła i chciała je wypuszczać :roll:

Kociąt z gniazda wyszło 6. Do dzisiaj przeżyły 2 :cry: Moja wina.

I jeśli myślicie, że dało to paniom do myslenia to jestescie w błędzie :roll: Główny argument: "na karmienie większej ilosci kotów nas nie stać".

Kociaki mają 5 miesięcy. Nie boja się 8O Właziły do kontenerów i przeszkadzały, a ja wyciagałam "za ogonki" i tak w kółko, a na koniec wygłaskałam. Powinny właśnie siedzieć w łazience. A ja wyjezdżam w tym tygodniu, jedyną sąsiadke, która jeszcze daje się wykorzystywać, już tymczasowym kotem uszczęśliwiłam, więcej nie weźmie. Może kolejne dwa tygodnie jeszcze przeżyją...

Mamuśki w fundacji, panie mają sobie po nie pojechać w odpowiednim czasie. Jak patrze na ich operatywność, to jestem pewna, że będę musiała sobie wakacje skrócić i zrobić to sama :roll: