Niby ok, ale sika... problem behawioralny i nasza bezradność

Zaczęło się parę tygodni temu. Figa przy okazji pierwszej rujki zlała się nam kilka razy na pościel (był taki czas, że sioo lądowało na prawie każdej nowo położonej pościeli, aż nie miałam już pod czym spać). I ja, i wet doszliśmy do wniosku, że to pewnie dojrzewanie. Młoda dostała tabletki na wyciszenie przed sterylką, problem znikł, ale tuż przed samym zabiegiem znów sioo wylądowało na pościeli. Od sterylki mija już dwa tygodnie - dziś rano... znów kałuża. Pojechaliśmy do weta, badania sioo są idealne (pH 6, brak leukocytów, trochę białka, usg - ok; ogólnie nic, co wskazywałoby na jakikolwiek problem medyczny). Wet stwierdził, że to prawdopodobnie raczej problem behawioralny, psychiczny. Wypytywał o ewentualne stresy, etc. Szczerze mówiąc powoli przestaje mnie to bawić
i zupełnie nie mam pomysłu, jak z tym walczyć. Nic się w życiu Figi nie zmieniło, żadnych "atrakcji", zmian żwirku, przeprowadzek, wprowadzek nowych kotów, nowych mebli, etc. nic nowego, stresującego - przez większość czasu ktoś jest w domu, miseczki pełne, głaski, zabawa (z nami i Tolą), spanie w naszym łóżku, etc. Nie mam pojęcia jak można takie zachowanie wyelimonować
Sioo jest zawsze rano, zawsze na naszej pościeli - w innych miejscach, czy czasie się nie pojawia. Czy ktoś się z czymś takim spotkał? Może czytał gdzieś o sposobach przekonania kota do nie sikania do łóżka??? HELP!

