Strona 1 z 6

bezradnosc, trzeba dzialac:(/male zabrane,matka po kastracji

PostNapisane: Pon maja 15, 2006 14:44
przez lidiya
Kazdy dzien jest smutny, kazdy nerwowy i z klopotami....

czasami nie wiem jak sobie radzic, a w okolo masa kompeltnie glupich, pustych, zlych ludzi. Czuje sie osaczona... zupelnie sama przeciwko swiatu :(

Wrocilam wlasnie z piwnicy w jednym z blokow w Toruniu.
od kilku tygodni w pwinicy uwieziona jest kotka. Ktos otowrzyl na chwile okno, a potem zamknal. Kicia okocila sie ok 4 tyg temu :(

Teraz przebywa tam z maluchami, a w lokatorow wstapil jakis szal! Zachowuja sie jakby conajmniej w piwnicy przebywal jakis seryjny morderca albo terroysta.
Boze, skad tyle nienawisci, szalu w lyudziach w stosunku do biednego bezbronnego zwierzaka????

Ostatnie dni w piwnicy byla wymiana posadzki. robotnicy kuli mlotami pneumatycznymi, halas straszny :( kotka byla przerazona i przeniosla kociaki z dosteonej piwnicy do innej, a z tej do jeszcze innej. Probowalam tam sie dzis dostac , ale nie ma sznas :( I jeszcze ci ludzie nad glowa.

Tylko 1 Pani zanosila jej jedzenie gdy ja zauwazyla. samotna chora kobieta. Sprowadzila sie do Torunia 2 lata temu i zmarl jej maz. Mozna sie domyslec co czuje taki czlowiek :(
Niestety ale tacy ludzie padaja tez szybko ofiara tych zlych ludzi.

Nie wiem co zrobic jak wydostac ta kotke. Rozmawialam ze spoldzielnia bo tam tez wplywa tona skarg na 1 biednego kota...
Udalo mi sie wyprosic aby kotka byla przeniesiona do wynajmowanej przez ta chora kobiete suszarni i tam wykarmila male jeszcze ok 2 tyg. potem kastracja i na dwor pod bloki, a male do adopcji.

Tylko jak ja mam wydostac tamta kotke? :crying:

Moze macie jeszcze jakies pomsyly bo mnie juz glowa boli od myslenia... a trzeba ja ratowac.
Aktulanie przeniosla sie do piwnicy jednej wrednej baby ktorej synalje tlucze wlasnego ojca, a kotow nie znosi nawet na kilkanascie metrow :conf:

Mysle, ze swita jest tak zly, ze powinien sie wreszcie skonczyc :(

PostNapisane: Pon maja 15, 2006 15:02
przez Magdalena
Lidiyo, tak mi przykro...nie załamuj sie, robisz tyle dobrego. Masz sojusznika w tej samotnej Pani i spółdzielnia też jakoś przychylna.
Czy kotka jest tak nieufna, że nie da się jej zabrać z małymi? Czasem kocica wie, że to jest ratunek dla niej i dzieci i pozwala się zabrać. Zwłaszcza, że tam teraz są hałasy i nie ma spokoju. Może ta Pani, którą kotka trochę zna, mogłaby pomóc?

Trzymam mocno kciuki i myślę ciepło o Tobie.

PostNapisane: Pon maja 15, 2006 15:20
przez lidiya
ta kobieta probowala... i tylko wploszyla kotke jeszcze bardziej. kicia Panicznie strzeze swoich maluszkow :(

a my nie mamy nawet klatki pulapki :(

PostNapisane: Pon maja 15, 2006 15:49
przez TyMa
Lidiya, ty się nie załamuj, wiele kocich spraw na początku wygląda beznadziejnie, a potem coś drgnie i idzie na dobre. Nieustannie wspieram, tym razem dobrymi myślami!

PostNapisane: Pon maja 15, 2006 16:16
przez Agalenora
Mogę tylko wspierać trzymając zdalnie kciuki...

Lidiyo, to ciężka sytuacja, gdy wszyscy są przeciw... ale moze do ludzi przemówi, że chcesz rozwiązać koci problem, a po części problem ich zakoconych piwnic, zlokalizowawszy kocie gniazdo i złapawszy kociaki, sterylizując kotkę. Może nie wszyscy są aż tak twardogłowi?
ja wierzę w ludzi, bo spotykam wielu dobrych ludzi. w roznych miejscach

Będzie Wam ciężko działać w takiej absolutnej mniejszości.

Klatka-łapka rzeczywiscie w wielu przypadkach się sprawdza, trudno będzie dziką lub nawet poldziką kotkę złapać ręcznie.

Może uda się Wam jakoś ją zdobyć?

PostNapisane: Wto maja 16, 2006 10:26
przez lidiya
Udalo mi sie zalattwic z OTOZu klatke pulapke. Dzis rano ja zawiezlismy, ale wiczorem musze oddac. Mam nadzieje, ze kitka sie zlapie i ze uda sie potem wydobyc maluszki.

Dzis Pani opiekujaca sie ta kotka zostala prawie zlinczowana przez sasiadke, ze JAKIEJ koty podeptaly jej w ogrodku fasolke 8O Prowadzi pod balkonem jakies ogrodek ( szczypiorek, kopetrek i inne duperele) i jakies bytujace w okolkicy koty niby jej podeptaly. Wszystkiemu winna jest ta Pani oczywiscie.... :evil:

PostNapisane: Wto maja 16, 2006 10:32
przez ryśka
Koty podeptały fasolkę, boszszz....
Kicia zapewne sama wyprowadzi maluszki, kiedy już będą miały 6 tygodni.. złapnie koteczki wcześniej - kiedy nie ma dostępu do maluszków, nie ma sensu :(

PostNapisane: Wto maja 16, 2006 10:51
przez lidiya
Wczorak kicia siedziala za regalem. Nie mialabym mozliwosci pochwycic jej w koc lub cos podobnego. Nie mialabym miejsca by jakos operowac rekami bo moze sie rzucac itp.
Jednak po maluchy jest jakas szansa, ze wsdaze reke i je powyciagam. Gdy sa z mama lub nawet bez siedza cicho jak trusie, w bezruchu.

zamiar jest taki aby kotke zamknac w suszarni ( nie wyjdzie wtedy juz na glowny korytarz) i tam dostarczyc jej dzieciatka. niech je karmi jeszcze z 2 tygodnie, albo ile sie da. potem dzieci do adopcji, a matka do kastracji.
Moze udaloby sie ja gdzies ulokowac na przyjaznej wsi czy cos... Wypuscic ja w okolice takich psycholi... eh

PostNapisane: Wto maja 16, 2006 11:09
przez kalewala
Lidyja, koniecznie musisz mieć klatkę łapkę - skontaktuj się z dziewczynami z Krakowa z amicusa, ktoś im robi takie bardzo proste klatki-łapki, kosztują ok.100zł, mamy takie w Łodzi, sprawdzają się.
I trzymam kciuki za udaną akcję.

to ich stronka
http://www.amicus.malopolska.pl/

PostNapisane: Wto maja 16, 2006 15:56
przez dronusia
Akcja łapanie mamy i maluszków zakończona pomyślnie, mam nadzieję, że jak Lidka znajdzie chwilkę to napisze wszystko i wstawi zdjęcia maluchów (dawno nie widziałam takich cudów :love: :love: :love: ).

PostNapisane: Wto maja 16, 2006 16:18
przez Sylwka
Brawo. Czekamy na fotki. :D

PostNapisane: Wto maja 16, 2006 16:34
przez Amy
Gratulacje! :D Czekamy!

PostNapisane: Wto maja 16, 2006 16:36
przez Sydney
Super :)

PostNapisane: Wto maja 16, 2006 16:51
przez lidiya
udalo sie!

Koteczka zlapala sie w zastawiona klatke UFFFFF. Biedna przezyla taki stres, ze cala byla mokra od moczu i zrobila kupe :(
Musiala w klatce poczekac az przyjade. Pojechala ze mna dronusia i moj TZ.
Przenieslismy matke do tej suszarni, a maluchy wyciganelam wsuwajaca sie na polke regalu i wygarniajac je miotelka z rogu w ktorym biedactwa siedzialy i sie trzesly.

JAKIE SA SLODKIE i biedne i maciupulkie!

Kobieta w ktorej piwnicy byly nie byla zbyt przyjaznie nastawiona, ale nic nie mowila. Kilka razy tylko wspominala i dyskutowala z druga, ze w ogole nie wie po co te koty tu wlazly, ze nikt ich nie chce i trzeba ten smrod zlikwidowac (ten smrod = te koty). Dodam , ze nie smierdzi NIC! Nic a Nic!
Obuzyly sie tez 2 sasiadki, ze kotka i tak jeszcze bedzie w suszarni. Stwierdzily, ze w takim razie smrod nie zniknie. Tlumaczylam na spokojnie , ze tam kotka bedzie miala kuwete i ze nie bedzie wychodzila na glowna piwnice, ze ich opiekunka bedzie sprztala, myla itp
Mam nadzieje, ze nie zrobia z tego afery :evil:

Mamusia kociat zerkala na nas z klatki... i wystaczy, ze ktos z sercem chwile popatrzalby w jej oczy.... taka mokra, smierdzaca... jakby mowila 'nie robcie mi krzywdy... tak bardzo sie boje" Zaszczuta, wyploszona... skrzywdzona.

Jedno kociatko mialo totalnie zaklejone oczko, wiec przemylismy ciepla woda. Okazalo sie, ze sa 3 chlopcow i 1 dziewuszka :D Jeden wyciagal do nas lapki i gapil sie tak smialo, ze myslelismy, ze padniemy ze smiechu. Normalnie same nam sie geby smialy :D
Ulokowalismy je w kartonie i wypuscilismy matke. Zajrzala do kartonu i czmychnela na okno.

Musze podrzucic tej Pani jakies dobre jedzonko dla kocicy i maluchow.

Moze uda sie matke tez gdzies potem ulokowac? Cos mi sie zdaje, ze ona moze nie byc taka dzika jak starala sie nam udowodnic. Czas pokaze.

Zrzucam fotki na kompa i zaraz wstawie tu kilka.

PostNapisane: Wto maja 16, 2006 17:34
przez Sydney
Gratuluję udanej akcji! Super że się udało :D Czekam na fotki!