Strona 1 z 2

Numa vel Kota + królisia i chomiczka - czy Kota pamięta?

PostNapisane: Sob maja 13, 2006 17:35
przez Katia K.
:oops: dopiero dziś, po raz pierwszy od baaardzo długiego czasu mam naprawdę wolną chwilkę i nic nie zaprząta mojej uwagi, więc postanowiłam się przywitać, choć wiem, że trochę późno :oops: więc witam, ja i moja Kota
Obrazek radosna twórczość mojej Siostry :lol:
Kota to znajda, uratowana przez mojego TŻ-ta przed okrutną śmiercią przez spalenie (grupka schlanych blockersów :evil: ) w nocy 22/23. lipca zeszłego roku... dostała imię Numa... od tamtej chwili naprawdę pokochałam koty... najbardziej te podwórkowe bidule...
moim największym marzeniem jest własne mieszkanie... na razie mieszkam znów z rodzinką (z różnych względów), jest ciasno i choć Kota (Numa za poważnie, figuruje już tylko w książeczce zdrowia) stała się ukochaną wnuczką :P (innych jeszcze nie ma...) moich rodziców, to nie chcą słyszeć o kolejnej :cry: smutno sie zrobiło...

no, to chyba na razie na tyle... pozdrawiamy wszystkich Dużych i Wasze Koty :cat3:

PostNapisane: Sob maja 13, 2006 18:03
przez enduro
z tego zdjęcia to 99% tatry :D baaardzo podobna :D
daj większe trochę ;)

PostNapisane: Sob maja 13, 2006 18:36
przez Katia K.
Oto i ona - moja Kota - kolejna odsłona (zdjęcia kiepskie trochę, bo robione komórką mojej Siostry, ale może niedługo dorobię sie cyfrówki :roll:
http://upload.miau.pl/2/1014.jpg

PostNapisane: Sob maja 13, 2006 19:03
przez enduro
ona jest bardzo podobna do mojej Tatry :D
nie ma tylko za uszami takiego brązowego meszku oraz po bokach małych śladów jasnego brązu :)
buźka no identycznie jak tatra ;)

pozdrawiam i dzięki za zdjęcia.
kicia jest prześliczna :)

PostNapisane: Pon maja 15, 2006 20:03
przez Katia K.
Wszyscy znajomi wiedzą już o moim "kocie na punkcie kotów". Jedni (nieliczni) podchodzą życzliwie, innych (tu większość) to nie obchodzi, ale najgorszy jest stosunek moich dwóch "ukochanych" kolegów z pracy, którzy na moją propozycję zakocenia, pukają się w czoło i kwitują: "ale TO śmierdzi (!)", "ja po TYM nie będę sprzątał", "koty powinno się wywieźć do Wietnamu (!)" :evil: no dobrze, zrezygnowałam... Wy też macie takie doświadczenia?? pozdrawiam(y)

PostNapisane: Pt maja 19, 2006 18:42
przez Katia K.
Mojej Kocie przyszło się wychowywać wśród zwierząt, które powinny wzbudzać w niej instynkt łowcy :twisted: i faktycznie - z zacięciem "poluje" na rybki ojca, w 200-litrowym akwarium najbardziej interesują ją kiryski - takie małe sumiki. Czasem po prostu wpatruje się przez kilkanaście minut, nawet w nocy, gdy rybkom wyłącza się światełko, brzęczyk i idą spać :smiech3:
W zimie na parapetach pzesiadywały gołębie. Kota zaś przez większość dnia trwała na posterunku:
Obrazek
kiedy wstawałam rano, to nie interesowało jej, że właśnie dostała śniadanie, ważne było, że na śniadanie przyleciały gołębie :!:
Siostra ma myszki, dwie maleńkie myszki chińskie. I choć Kota z narażeniem życia próbuje je łapać (kiedy są w swoim domku):
Obrazek
to kiedy biorę którąc do ręki (tak było i dziś) i podstawiam Kocie pod nos, ta czmycha na bezpieczną odległość i stamtąd obserwuje mnie z wyrzutem: co ty mnie Duża straszysz...
Pozdrowienia!

PostNapisane: Pt maja 19, 2006 20:51
przez all
Jak jak Lunie wyciagałam mojego Pysia - chomiczka [*] to się chowała i po chwili podchodziła bliżej, i bliżej i widać była jak sie jej łapa trzęsła. Chciała uderzyć. Podnosiła, opuszczała, podnosiła i opuszczała. Bo Luna wszystko bije łapami zeby sprawdzic co to jest. Chomik się nie bał. Chomik był stary więc spał mi na dłoni. Normalnie to by mi było żal biednego zwierzaczka.

PostNapisane: Pt maja 26, 2006 19:17
przez Katia K.
Tak mnie dziś naszło na wspomnienia... Dzień Matki i w ogóle...
Kiedyś nie miałam o kotach zielonego pojęcia - nie, no miałam, tyle, ile dziś np. o słoniach :wink:
A tu nagle pojawił się kot... małe to było, miauczące, bałam się wziąć na ręce, żeby krzywdy nie zrobić :oops:
Na pierwszy posiłek u mnie w domu małe zwierzątko dostało chlebek posmarowany pasztetem mazowieckim pokrojonym na kawałeczki :oops: :oops: to był jedyny posiłek, jaki mu mogliśmy z TŻ-em wtedy zapewnić: 1.30 w nocy i dzielnica - że tak powiem - "przedmieściowa" :roll:
noc kotek spędził zamknięty w przedpokoju, położyłam mu dwie szmatki (podarłam stare spodnie dresowe TŻ-a) - jedną do spania, drugą na ew. siku :oops: :oops: :oops:

Dziś Kota jest oczkiem w głowie moich rodziców (znów muszę z nimi mieszkać :crying: :crying: :crying: ), rozpieszczana przez Babcię (moja mama :wink: ), z którą często się o to kłócę :roll:
Ale jak wygram w totka, to będę miała w MOIM własnym mieszkaniu koty, nie tylko jedną Kotę :wink:

PostNapisane: Pt maja 26, 2006 19:30
przez keyko_2
Monki mojego szynszyla też się troche boi,ale chce się bawić tylko, że Szary nie daje sobą pomiatać i to on gania. Ostatnio zabrałam Monka żeby opatrzył budynek w którym jest szczur. No co za odważny kot 8O jak zgasiliśmy główne światło i zostały tylko punktowe przy podłodze i wyszedł "puszek" to mój kotuch w ryki i miauki, że on się boi, chociaż ja byłam w tym samym pomieszczeniu :oops: i szczurów się nie boje. Wziełam go na ręce i już nie mogłam ściągnąć :roll:

PostNapisane: Pt maja 26, 2006 19:44
przez Katia K.
keyko_2 pisze:No co za odważny kot 8O jak zgasiliśmy główne światło i zostały tylko punktowe przy podłodze i wyszedł "puszek" to mój kotuch w ryki i miauki, że on się boi, chociaż ja byłam w tym samym pomieszczeniu :oops: i szczurów się nie boje. Wziełam go na ręce i już nie mogłam ściągnąć :roll:


Obrazek no żeby koty się szczurów i myszy bały, dziwny jest ten świat :wink:

PostNapisane: Wto maja 30, 2006 19:26
przez keyko_2
Niestety "puszek" nie zyje :cry: . Nie byl duzy, bo go widzialam- byl calkiem ladny. Chyba mial zawal- latalo za nim 4 facetow z lopatami do sniegu :evil: , ale jak przebiegal miedzy ich nogami to tak skakali :lol: Niestety nie dalo sie nikogo przekonac, zeby zlapac puszka i go wypuscic- z jakimi ignorantami pracuje :oops: :evil:

PostNapisane: Wto maja 30, 2006 20:15
przez Katia K.
Rozumiem, że ten szczurek był u Ciebie w pracy??

Ludzie nie lubią szczurów, boją się ich, tępią - bo to przecież szkodniki :roll:

A faceci to szczególnie bojaźliwi są: gryzonie, dentysta, a mój TŻ nie chciał likwidować pająków, twierdził, że muszę przemóc strach, ale ja wiem, że tak naprawde się zwyczajnie bał :wink:

Pozdrawiam Ciebie, Twojego Monka i szynszylka

PostNapisane: Nie cze 04, 2006 16:55
przez Katia K.
Byłam 3 dni w Kazimierzu Dolnym n. Wisłą.
Niewielkie miasteczko pełne turystów, zabytków, turystów :wink: i Cyganek :?

No i są koty...

Nazwałam go Kazik :wink: śliczny, biały w czarne łatki ( :cowsleep: ) kocurek, przyszedł na nasze piątkowe ognisko (byłam tam na seminarium mojej Katedry), bida, zmierzwiona sierść, chyba nie bezdomny, ale jak wychodzący, to wiadomo...
Bał się podejść, bo kilkanaście osób, nikt kotów nie lubi... nikt? była tam Kasia, czym prędzej do koteczka i mizianki, śliczny zaczął się przytulać, mruczeć, dał się wziąć na ręce... zjadł 3 kawałki kiełbasy, takiej przygotowanej do upieczenia nad ogniskiem :wink:
nie powiem, jakie za mną odchodziły komentarze, znów się pokłócę z kolegami z powodu kotów :?
Kazik dostał kiełbaskę jeszcze wczoraj wieczorem (rano zabrałam pustą :lol: podstawkę) i dziś na odchodnym, mam nadzieję, że też skorzysta...

Oprócz Kazika jeszcze bielusieńka Kicia u kogoś na podwórku, Burasek polujący w kamieniołomach, Czarnulek w białych skarpetkach (polujący nad Wisłą), Oryginalny z przedłużoną sierścią i w kolorowych szeleczkach w oknie jakiejś chałupki:
Obrazek

Bo to takie moje małe zboczenie: idę ulicą, jadę pociągiem czy autobusem i rozglądam się za kotami :wink:

Pozdrawiam

PostNapisane: Nie cze 18, 2006 12:43
przez Katia K.
Najświeższe zdjęcia Koty:
Obrazek no gdzie ta kolacja?!
Obrazekno pobaw się ze mną...
Obrazek najlepiej się śpi między ciocinymi nogami :wink:

PostNapisane: Nie cze 25, 2006 14:10
przez Katia K.
Może pytanie trywialne, ale byłabym baardzoo wdzięczna za odpowiedź od bardziej doświadczonych kociarzy :)
Otóż od jakiegoś czasu mojej Kocie wypada nad wyraz dużo sierści. Sierść jest wszędzie.

Ja uważam, że to nadzwyczaj normalne, ale niestety moi współdomownicy :? a konkretnie mama, czyli kocia babcia :wink: strasznie narzeka.
Od kilku dni słyszę: ciągle siedzisz na tym forum, spytaj, czemu tak wypada jej sierść! I tak w kółko :roll:

Więc pytam :oops: co można poradzić na nadmiernie wypadającą kocią sierść?