Strona 1 z 6

Ravic- ciąg dalszy

PostNapisane: Pt kwi 21, 2006 12:20
przez Ivette
nie moge znaleźć wątku Ravika, wiec tu się pochwalę.
dziś nastapiła przełomowa chwila- Ravic po raz pierwszy (no kiedys w zimie juz tak się udało, ale się nie liczy :wink: ) nie bał się podczas wychodzenia na spacer. Zwiedził dzielnie cały trawnik pod blokiem, powąchał wszystko, przestraszył (chyba on, może same odleciały, ale nie powiem, żeby mu nie było przykro) dwa wróble, a przede wszystkim wszedł na drzewo, a nawet na trzy :D czyli na wszystkie, które podziwia codziennie z okna.
jestem przeszczęsliwa, bałam się, że mój kot to lampart tylko na kanapie, ale na dworze też pokazuje, co umie :twisted:

ludzie pomyślą- idiotka. Stoi pod drzewem, na którym ja, i pieje z zachwytu.
Obciach.
Ale jak sama wlazła, bo mi się smycz zaplątała, to było całkiem śmieszne.
Ravic


Raviku, szkoda tylko, że nie bedziesz mógł wchodzic za często na drzewa... na smyczy wleziesz i się udusisz. Bez smyczy wleziesz i mi uciekniesz. I co będzie?

PostNapisane: Pt kwi 21, 2006 13:38
przez enduro
:lol: :lol:
moja kilka dni temu przełamała strach przed dworem, już nawet sama chce wychodzić i wychodzę z nią, po około pół godziny wystarczy jej i wracamy do domu ;)

PostNapisane: Pt kwi 21, 2006 13:47
przez Ivette
i tak źle i tak niedobrze- ja nie chce z nim za dużo chodzić, bo skończy się to miaukiem pod drzwiami 24h/doba. Raz na parę dni mu wystarczy.
zła jestem na szeleczki- kupiłam sobie takie Obrazek
łatwo je się zakłada, szybko, ale się rozpinają. I wierz mi, nie jest za fajnie, gdy kot w trzech susach wskakuje po drzewie na wysokosc trzech metrów, a ja nagle widzę, że mu się jeden pasek od szelek rozpiął :strach:

PostNapisane: Pt kwi 21, 2006 14:01
przez bbd2
mam takie same i bardzo cięzko się rozpinają, nawet jak chcę zdjąć je kociszcza- może zareklamuj

PostNapisane: Pt kwi 21, 2006 14:07
przez bbd2
a to moje futerka na smyczy

Obrazek

PostNapisane: Pt kwi 21, 2006 14:51
przez Ivette
słodkie :D
jak bede miała aparat, to tez sfotografuję Ravika na spacerku, ale może jak trawa większa urośnie, bo otoczenie mojego bloku..hmm...kiepy i kupy :?

PostNapisane: Pt kwi 21, 2006 15:35
przez galla
A Ravic nie wychodzi z tych szeleczek? Klemcio mój wychodzi z każdego kroju szeleczek :twisted: uzdolniony jest, wysmykuje się szybciutko. Na szczęścia ja już znam jego minę, jak zaczyna się przenicowywać przez szelki i nie pozwalam mu naprężać smyczy wtedy. Ale nie ma szelek, z których by nie wyszedł...

PostNapisane: Pt kwi 21, 2006 15:59
przez Monika L
moja Arielka tez pół godziny spacerowała ,a później miauki dzieci molestuje o dwór ,nasze szelki zamszowe ale są okej ,smycz za krótka teraz bo kicia biegać zaczyna wiec widok zabawny,mówimy ale sie nasz hart rozpędził :lol:

PostNapisane: Pt kwi 21, 2006 16:21
przez Ivette
Ravic jeszcze nie rozkminił, jak wyleźć z szeleczek, czasem przypadkiem się mu łapa wysmyrgnie, jak ja za mocno ciągnę. A ja przezornie zapinam lamparta-cwaniaka tak ciasno, jak się da.
dziś był na spacerze na dwóch smyczkach związanych, bo taka zwijana to mi się plącze i zacina.

PostNapisane: Pt kwi 21, 2006 18:40
przez Pleiades
Wiecie, zazdroszczę Wam, że Wasze koty lubia wychodzić na spacery w szeleczkach... :(

PostNapisane: Pt kwi 21, 2006 19:15
przez Ivette
do dzisiaj nie lubił :D
ale już teraz lubi, dlatego się cieszę :dance2:

PostNapisane: Pt kwi 21, 2006 19:58
przez enduro
Ivette pisze:do dzisiaj nie lubił :D
ale już teraz lubi, dlatego się cieszę :dance2:


ja tez sie ucieszylem ze tatra lubi wychodzic na spacer na smyczce :)

PostNapisane: Wto maja 02, 2006 18:30
przez Ivette
Uzupełnienie- zdjęcie Ravika na drzewie :D
Obrazek
Ravic świetnie bawił się na działce, całe 4 dni- teraz odsypia tysiące wrażeń takich jak szalone galopy, spotkanie z kurami, łapanie much albo śmiertelne niebezpieczeństwo, w którym się znalazł z powodu mojej kolosalnej niefrasobliwosci i lekkomyslności
kiedy jedliśmy obiad kot zaplatał się w stertę gałęzi szeleczkami (bo biegał luzem w szeleczkach :( :oops:
przypadkiem wyszłam sprawdzić, co robi, wyciągnełam go z gałezi i przyniosłam do domu, gdzie go rozpięlismy- gałąź mu się zaplatała w szelki, on zaczął się szarpać i szelki zacisnęły mu się na pyszczku i gardle. Blisko było :crying: :crying: :crying:
jak go rozpinałam, już zsiniał :crying: :crying:
skończyło się na zadrapaniu nad okiem i na nosku, strasznie mi wstyd, bo to wyłącznie moja wina
:crying:
Obrazek
tu jeszcze z feralnymi szeleczkami...w szelkach na zatrzaski nic by się nie stało, bo by się rozpięły. W tych był bez szans

Obrazek
i happy end

PostNapisane: Pt maja 26, 2006 21:20
przez Ivette
już zapomnieliśmy o incydencie z majówki, kiedy dowiedzielismy się, że w czasie weekendu majowego zginał braciszek Ravika, smiertelnie potrącony przez samochód. :crying:
Nic nie wiem o okolicznościach, czy był wychodzący, czy wyjechał, tak jak R., na majówkę...
Zaczełam się zastanawiac, czy to przypadek, że i życie R. było zagrożone, ale chyba po prostu akurat w weekend, w plenerze trudno kota upilnować. R. się udało, tylko jemu:(

PostNapisane: Pt maja 26, 2006 21:22
przez Beliowen
Ivette :( przykro mi.