BOLERO & SZAREK...początek pięknej (przyj)sycz-aźni?


No i stało się.
Bolero, kotek z aukcji, przebywający wcześniej w schronisku trafił do nas- do swojego domu.
Pierwsza noc może przejść już do historii jako trudna- koty były odseparowane w 2 pokojach, nie mogły nawet przebywać w tym samym pomieszczeniu. Myśleliśmy tylko o tym dlaczego nie zaopatrzyliśmy się w zatyczki do uszu, ?

Szarek spał z nami, zajął mi całą poduszkę, ale pomyślałam, że jak taki biedaczek z niego to jak ma pomruczeć to moja poducha jest dla niego.O 6 rano Szarek musiał na dwór siusiu więc było trochę pisku, bo Boleruś spał u mojego brata na łóżęczku- wygodny, nie?Nie dał się zgonić, słodko spał, dopóki Szary mu nie śmignął do drzwi balkonowych...
O tyle jest lepiej, że już mogą być w tych samych pomieszczeniach, np. siedzą z godzinę w moim pokoju i gapią się na siebie coś tam ciuchutko pofukując.
Szarik prawie nie je, dziś musiałam udawać, że wyjadam mu amu z miski żeby go skusić do zjedzenia. Coś tam ruszył, ale słabo, nie je nawet ulubionych witaminek serduszek i rybek! ;-(
Bolero za to szama za 3-ch!Zwinął dziś szynkę ze stołu więc troszkę mu tam nagadaliśmy i upodobał sobie wskakiwanie na stół w kuchni, ale cierpliwie go zganiamy.Najadł się też dziś mnóstwo zboża Świątecznego stojącego na oknie, modlimy się żeby nie miał po tym tego co Szary- czyli
żebyśmy z mopem nie latali i nie zbierali pawika co 2 kroki.

Zwiedza cały dom, kąt po kącie, odwiedza regularnie kuwetkę (ale nam się z rana zrąbał, Maciek aż był siny jak zbierał to 'kupsko'


Wszyscy ode mnie z rodziny jak mnie dziś odwiedzili to się zachwycali...boją się tylko czy koty się zaakceptują, ale poza tym już zdobył ich serca.Moja mama już go podkarmiać zaczyna więc domyślam się, że mu sie przytyje.
Dziś przychodzi wetka więc oby było wszystko dobrze, doleczymy grzybicę, uszka i mamy nadzieję, że będzie zdrowy jak...ryba?;-)