Strona 1 z 2

Sterylizacja kotki z tzw. "bocznego cięcia"

PostNapisane: Pon kwi 10, 2006 10:34
przez Amica
Mam problem jak w tytule - gdzie w Warszawie można wysterylizować kotkę w ten właśnie sposób? Moja Figa ma juz prawie rok, nie mogę jej od dłuższego czasu wysterylizować ponieważ ma na brzuszku odnawiające się zmainy skorne (łysy placek pokryty krwawymi stupkami). Nikt nie wie co to za paskudztwo, podejrzenia idą w kierunku alergii, może to też być płytka eozynofilowa, co sie troche poprawi to Figa to rozliże znowu.... Juz nie mam siły, chcialabym miec za soba przynajmniej jedna sprawę - sterylizację. Szukam sprawdzonego fachowaca, który sterylizuje w ten właśnie sposób.

PostNapisane: Pon kwi 10, 2006 10:35
przez Ska
dr Wypart na Schroegera? Nie jestem pewna, musiałabyć przedzwonić.

PostNapisane: Pon kwi 10, 2006 12:54
przez Amica
Ska, nie dzwoń - na Schroegera trzeba zwierzaka na zabieg zostawić jak towar w recepcji, nie można być z nim do czasu podania narkozy. W przypadku mojej Figi, która trzęsie się ze strachu przy zwyklej wizycie rutynowej, takie rozwiązanie odpada. Jeżeli nie uda się z "bocznego cięcia" bedziemy czekać na zaleczenie skóry na brzuszku. Chyba, że ktoś zna takiego fachowca....

PostNapisane: Pon kwi 10, 2006 13:06
przez gagucia
przepraszam ze sie wtrace.tak mi przyszlo do glowy bo mialam podobna sytuacje....
moja mama jest dermatologiem-ale ludzkim.
rany nie wiadomo skad u czeslawa na szyi wyleczylysmy.
problem byl wlasnie taki ze kot ciasgle rozdrapywal rane mimo ze leki defakto na to schorzenie dzialaly-swedzenie gojacej sie zmiany jednak zmuszalo go do ciaglego drapania.kolnieze nie dzialaly;(
czesiek jest od 2 tyg smarowany sterydem co by swedzenie ustapilo-i rana goi sie idealnie.
czy leczycie sie u kociego dermatologa specjalisty i czy rozwazalas poprostu zalozenie kaftanika zeby przd kastracja doprowadzic zmiene do dobrego stanu?
nie wiem jaki charakter i postac ma ta rana ale zapytaj swojego dermatologa o zastosowanie jakis preparatow co by swedzenie czy pieczenie powstrzymaly..moze w tym przypadku tez mozna posmarowac sterydem noi kaftanik;]

PostNapisane: Pon kwi 10, 2006 13:36
przez kalewala
Podobno przy bocznym cięciu usuwa się tylko jajniki zostawiając macicę, nasz wet uważa, że macicy nie powinno się zostawić z uwagi na zagrożenie ropomaciczem

PostNapisane: Pon kwi 10, 2006 14:23
przez gagucia
sluszne to twierdzenie;]

PostNapisane: Pon kwi 10, 2006 14:29
przez Amica
annskr pisze:Podobno przy bocznym cięciu usuwa się tylko jajniki zostawiając macicę, nasz wet uważa, że macicy nie powinno się zostawić z uwagi na zagrożenie ropomaciczem

Nie wiedzialam, zostawienie macicy nie ma sensu....
gagucia - byłam z Figą kilka razy u weta. Ona najpierw miala takie krostki, przypominające ludzkie zimno na tylnych łapach. Wet nie miał na to żadnego pomysłu - przeszło samo choć po długim czasie. Od czasu do czasu Figa ma takie brzydkie krostki wokół pyszczka - pomaga Atecortin (problem znika po kilku dniach). To na brzuchu ciągnie się od wielu tygodni. Smarowalam skórę Hexidermem (zawiera steryd) - pomagało, ale po zaprzestaniu smarowania nastąpił nawrót. Ona to rzeczywiście liże z zapałem... Chciałam ją zapakować w kaftanik, ale nie dała się. To chyba jednak najlepsze wyjście, postaram sie coś zadzialać. Aha, Figa dostaje proverę ( Dymek jak nie był wykastrowany stanowił realne zagrożenie), ale tych zmian na skórze nie wiążę z proverą, bo były już wczesniej. Pokombinuje dzis z kaftanikiem - zomaczymy.

PostNapisane: Pon kwi 10, 2006 14:55
przez Beliowen
www.bialobrzeska.waw.pl - w tej lecznicy operuje dr Żurańska.
Myślę, że udzieli ci najlepszych porad.

Co do sterydu na zmiany skórne - jestem za bo przy smarowaniu niewiele się go wchłania do krwiobiegu, ale.
Istotne jest, wydaje mi się, ustalenie przyczyny tego co się dzieje, pamiętajmy że sterydy nie działają na przyczynę, to jednak jest leczenie tylko objawowe.

PostNapisane: Pon kwi 10, 2006 15:22
przez Liwia
annskr pisze:Podobno przy bocznym cięciu usuwa się tylko jajniki zostawiając macicę, nasz wet uważa, że macicy nie powinno się zostawić z uwagi na zagrożenie ropomaciczem


Macice tez sie usuwa przy bocznym cieciu.

PostNapisane: Pon kwi 10, 2006 16:27
przez enduro
annskr pisze:Podobno przy bocznym cięciu usuwa się tylko jajniki zostawiając macicę, nasz wet uważa, że macicy nie powinno się zostawić z uwagi na zagrożenie ropomaciczem


Moja Tatra byla w ten sposob kastrowana i wycięto jej wszystko.
Jajniki, jajowody i macice.
Specjalnie pytalem po 10 razy ciagle o to samo (wlasnie o ta macice), zapytala czy zostawić "dowody" (bo bylem bardzo zdenerwowany i jakos zaufanie do weta przez ten 1 dzien kastracji stracilem :lol: ..), jednak kazałem wyrzucic "to wszystko", nie chcialem tego ogladac :lol:
Po zabiegu vet powiedziala ze ladnie wszystko poszlo, macica ladnie wyszla, byla jeszcze dosc mała i cieszy sie z zabiegu :D
ja tez sie cieszylem :mrgreen: ale zdenerwowany potwornie bylem jak mnie nastraszono na forum ze to niepewna metoda i macicy nie da sie niby usunac..
ale na szczescie wciskali mi tylko bzdury :wink:

PostNapisane: Wto kwi 11, 2006 7:17
przez Amica
Dzięki Beliowen - zadzwonię na Białobrzeską i porozmawiam. Niestety z kaftanika znowu nici :oops: Wiem, że trzeba ustalić przyczynę, ale to nie takie proste, właściwie tylko jedna wetka ma jakąś koncepcje - stawia na alergię. Ja osobiście myślę, że to sprawa dziedziczna - Whisky ma też problemy ze skórą, miała z całą pewnościa ziarniniaka eozynofilowego na górnej wardze, miewa podobne krostki na brodzie i pyszczku... Odkąd jest wysterylizowana jest znacznie lepiej, może w przypadku Figi też tak będzie?

PostNapisane: Wto kwi 11, 2006 7:44
przez Keti
annskr pisze:Podobno przy bocznym cięciu usuwa się tylko jajniki zostawiając macicę, nasz wet uważa, że macicy nie powinno się zostawić z uwagi na zagrożenie ropomaciczem


nieprawda

wielu wetów tak robi
ale sa też tacy , kt orzy usuwają wszystko

PostNapisane: Wto kwi 11, 2006 10:40
przez Wawe
annskr pisze:Podobno przy bocznym cięciu usuwa się tylko jajniki zostawiając macicę, nasz wet uważa, że macicy nie powinno się zostawić z uwagi na zagrożenie ropomaciczem

Nieprawda. Moja Lilo była kastrowana przez boczne cięcie i p. doktor wyraźnie potwierdziła, że usunęła jej wszystko.

PostNapisane: Wto kwi 11, 2006 14:03
przez Amica
Chyba sobie tylko o tym rodzaju sterylizacji moge pomarzyć. Dzwoniłam na Białobrzeska - nie wykonują tego typu zabiegów.

PostNapisane: Wto kwi 11, 2006 17:19
przez Beliowen
Amica, ale może nie ma takiej potrzeby?
Może jednak dałoby się Figunię wykastrować centralnym cięciem - tylko np. malutkim?

Co do lizania brzuszka - robiłaś jakieś badania: morfologię, rozmaz, parametry wątrobowe?
Może to dziedziczne, a może nie - badania być może ukierunkowałyby trochę poszukiwanie przyczyny?
Zwłaszcza że przed planowanym zabiegiem taki gruntowny przegląd koteczki pewnie i tak planujesz ;)