Strona 1 z 6

Powikłana kocia psychika - str. 6 - proszę o radę!

PostNapisane: Pt kwi 07, 2006 22:09
przez Silka
Czesc :)

znalezlismy kociczke. A wlasciwie Gosiak znalazla, podajac mi wczoraj linka - weszlam, spojrzalam, zakochalam sie. Moj TZ rowniez entuzjastycznie, wiec po rozmowie z Kasia D uzgodnilismy, ze Kicia przybywa do nas dzis, jako ze i tak jechal transporcik z Lublina do Poznania. Zrzadzenie boskie :)

Dziekuje Kasi D za akcje blysk oraz Corn za dowiezienie malutkiej do Poznania.

Kicia miala na stronie imie Madzia. My mowimy do niej obecnie Mimi, ale generalnie pewnie bedzie miala 1000 zdrobnien :) Maluszka ma ok. 4 miesiecy, jest drobniutka, ma wielkie oczka, a w nich strach. I jest przepiekna szaroburaskopreguska :1luvu:

Podroz, wg relacji Corn, spedzila spokojnie. Przemieszczona do naszego transporterka, spedzila reszte podrozy spokojnie, acz wystraszona. Po wejsciu do domu postawilismy transporterek obok cieplego kaloryfera, zdjelismy kratke i daszek i zostawilismy ja w transporterku z kocykiem i jej reczniczkiem. Kitka patrzala wystraszona, kto my jestesmy. Troche poplakiwala, ale w taki dziwny sposob, jakby tak glosno wciagala powietrze. W koncu wyszla z kontenerka, poszla za lozko pod sciane i siedzi. Obok spanka pokazalismy jej miseczke z woda i kuwetke, ale jeszcze nie skorzystala, mimo ze cala podroz nie siusiala :(

Generalnie jest mocno wystraszona i wykonczona podroza, takze jestem pelna podziwu, ze wyszla z kontenerka, rozejrzala sie, obniuchala co nieco...


I generalnie teraz nie wiem - dac jej spokoj - niech sie sama w swoim tempie oswoi z czterema katami, czy tez moze byc z nia caly czas w pokoju, by przyzwyczaila sie do nas?

Jestem totalnie zakochana w Kici, moj TZ tez :)

PostNapisane: Pt kwi 07, 2006 22:24
przez Anka
Nie dziwię się zakochaniu. Buraski są piękne :D
Wydaje mi się, że można dać kici trochę spokoju, chociaż zaglądać do niej.
Będą zdjęcia?

PostNapisane: Pt kwi 07, 2006 22:34
przez gosiak
Hihi, ale historia :wink: Fajnie, że kotka jest już u Was!

PostNapisane: Pt kwi 07, 2006 23:15
przez Kasia D.

PostNapisane: Pt kwi 07, 2006 23:27
przez Anka
Śliczna dziewczynka :D

PostNapisane: Sob kwi 08, 2006 9:10
przez ryśka
Gratulacje :D Kicia słodziutka, niech Wam zdrowo rośnie :D :ok:

PostNapisane: Sob kwi 08, 2006 9:29
przez Fraszka
Gratuluję Silka :ok: mizianki dla Mimi :cat3:

PostNapisane: Sob kwi 08, 2006 9:41
przez goska_bs
Gratuluje zakocenia i pieknej Kici :)
A tak nawiasem mowiac zakocilysmy sie tego samego dnia .. hihihihi :)
Mimi rada od moich dwoch burasow...idz na pokoje tam tyyyleeeeeeeee ciekawych miejsc do zwiedzania :)

PostNapisane: Sob kwi 08, 2006 9:50
przez Szymkowa
Madzia vel Mimi podobna do mojej słodkiej Bibi, która cieszyła moje serce przez dwa tygodnie ( bo teraz w nowym domu raduje serca nowych opiekunów ).

Wcale się nie dziwię, że jesteście w Mini zakochani. A jak może być inaczej.
Koty stają na naszej drodze tylko po to, by nas uszczęśliwić, byśmy dzięki nim stawali się lepsi.

Witam na forum zakoconych i serdecznie pozdrawiam

Martwie sie stanem naszej Miziawki - pomocy!

PostNapisane: Sob kwi 08, 2006 9:59
przez Silka
Czesc,
jestem po dosc ciezkiej nocy, czuje sie jak zombie.

Kociambra w nocy wyruszyla na zwiedzanie mieszkanka, a dokladniej pokoju, holu i kawalka lazienki (bo to kawalerka jest). Lazila, niuchala ale w sposob taki, jakby miala porzadny katar i tez nieco tak dziwnie poplakiwala :(
Potem wskoczyla na szafki, z szafek na wyzsza szafke i z niej na wysoki parapet okna podsufitowego, na ktorym postawilismy pudelko i 2 swieczniki. Swieczniki zrąbały się na ziemię w środku nocy, Kicia zrobila akcje blysk z powrotem za lozko, my posprzatalismy i po tej akcji Kicia juz sie zza wyrka nie ruszyla.

Martwie sie, bo od przyjazdu tak dziwnie mruczy, jakby plakala, momentami tak wlasnie ciezko przez nos oddycha (o czym wspominala Pani, ktora sie Nia opiekowala), ale to brzmi tak strasznie, dodatkowo momentami tak jakby kichala, czy kaszlala, czy cos Jej siedzialo w tym ukladzie oddechowym, bo slychac to na caly pokoj. Teraz tez siedzi za lozkiem i tez cicho "placze". Moj TZ stwierdzil, ze oprocz tej normalnej przypadlosci noskowej Kicia mogla sie nabawic jakiegos katarku po drodze - stres, zmeczenie itp. Wyglada na krancowo zestresowana, ja nie naciskam i nie staram sie do Niej zblizac.

Od przyjazdu nie zjadla, nie wypila wody, nie nasiusiala ani do kuwetki, ani nigdzie indziej, qpy tez nie bylo :( Nie wiem, co mam robic, czy dac Jej po prostu spokoj?

Mam wrażenie, ze Ona sie meczy na nowym miejscu i chcialabym Jej jakos pomoc, bo bardzo Ją kocham... Co zrobić?

PostNapisane: Sob kwi 08, 2006 10:47
przez kalewala
Ja bym z nią poszła do weta - moze byc przeziębiona,

PostNapisane: Sob kwi 08, 2006 10:50
przez aamms
Idź do weta.. koniecznie..

Wet

PostNapisane: Sob kwi 08, 2006 11:06
przez Silka
Hej,

do weta jak najbardziej chcemy isc - w poniedzialek czy wtorek

teraz wyglada na tak zestresowana faktem bycia na nowym miejscu i z nowymi ludzmi, zapachami, ze podejrzewam, ze wyprawa do weterynarza doprowadzilaby Ja do histerii.

Co o tym sadzicie?

Niunia wlasnie probuje zasnac za lozkiem, momentami oddycha zupelnie normalnie, a momentami tak, jak zakatarzony czlowiek, ale przez nosek. Pani, ktora sie Nia opiekowala mowila, ze u Niej w sytuacji zmeczenia i silnego stresu pojawia sie wlasnie takie dziwne oddychanie przez nos i weterynarz, u ktorego byla w Lublinie stwierdzil, ze to nic groznego.

Kicia jak zostala znaleziona, miala koci katar, ale wg relacji Kasi zostala wyleczona - czy moze byc jakis nawrot z powodu stresu?
Oczka ma czysciutkie...

Re: Wet

PostNapisane: Sob kwi 08, 2006 11:12
przez elca
Silka pisze:Hej,

do weta jak najbardziej chcemy isc - w poniedzialek czy wtorek

teraz wyglada na tak zestresowana faktem bycia na nowym miejscu i z nowymi ludzmi, zapachami, ze podejrzewam, ze wyprawa do weterynarza doprowadzilaby Ja do histerii.

Co o tym sadzicie?

Niunia wlasnie probuje zasnac za lozkiem, momentami oddycha zupelnie normalnie, a momentami tak, jak zakatarzony czlowiek, ale przez nosek. Pani, ktora sie Nia opiekowala mowila, ze u Niej w sytuacji zmeczenia i silnego stresu pojawia sie wlasnie takie dziwne oddychanie przez nos i weterynarz, u ktorego byla w Lublinie stwierdzil, ze to nic groznego.

Kicia jak zostala znaleziona, miala koci katar, ale wg relacji Kasi zostala wyleczona - czy moze byc jakis nawrot z powodu stresu?
Oczka ma czysciutkie...


To moze byc nawrot. Koci katar ujawnia sie w momentach stresu.
Moim zdaniem jednak nie warto czekac z wizyta u weta do jtra, pojutrze.
Kotce stresu do tego czasu duzo nie ubedzie, a jesli jest chora, to leczenie warto rozpoczac jak najszybciej.

Zycze zdrowia kici :)

PostNapisane: Sob kwi 08, 2006 11:20
przez kota7
Do niedawna miałam kota z podobną przypadłością. To nie był żaden katar, tylko coś, co było w nosku: polipy, jakieś zwężenie, licho wie.
Najpierw długo leczony był antybiotykami, potem miał robione zdjęcia dróg oddechowych, które nic nie pokazały, potem lekarze zaglądali mu takim urządzeniem w tchawicę, też wszystko OK było. Pozostał jedynie odcinek nosowy, tam się zajrzeć nie da.
Kiedy spał, to głośne oddychanie cichło. Kiedy biegał, albo był podekscytowany, narastało.

Niedawno umarł na astmę, nie wiem, czy to jego oddychanie nie miało związku z jego śmiercią.



Edit: literówki