Strona 1 z 2

Agatka - po USG - jednak jest jajnik :(

PostNapisane: Czw kwi 06, 2006 20:20
przez Anka
Agatka już jakiś czas temu zaczęła okazywać agresję Milusi, a równocześnie objawy rujki (posterylkowej :( ). Nawet miałam dawać jej krople Bacha, ale miałam odebrać osobiście, nie miałam czasu i tak schodziło. Tym bardziej, że agresja po prostu minęła i objawy rujki też. Potem przyjechała Babunia. Agatka przyjęła ją spokojnie i wydawało się, że wszystko wróciło do normy. Tymczasem od wczoraj zaczęła powoli znowu rujkować. Tzn. nie całkiem typowo, ale grucha. A dzisiaj - narasta w niej agresja. Coraz gorzej. Do mnie nie. Ale do kotów (wszystkich) okropnie. Po prostu rzuca się. Uciekają przed nią. Teraz siedzi na monitorze. Ale nie daj Boże, żeby któryś kot do niej się zbliżył. Kładzie uszy po sobie, szczerzy zęby i po prostu rzuca się. Gdy nie ma kotów w pobliżu to grucha, ale poza tym ok. Je. Chyba nic ją nie boli (obmacywałam). Boję się aż nocy. Nie chciałabym jej zamykać w kuchni, a z drugiej strony boję się awantur. Chyba, że jak zwykle ułoży się na mojej poduszce i tam będzie spać. Oby. Podejrzewam, że to jakieś zaburzenia hormonalne. Jutro chyba polecę do weta (a miałam z Bamboszem :roll: ). Ale jakie badania powinna mieć? Coś przeciw rujkowego? Jak miała taką rujkę posterylkową przez 2 miesiące chyba, to gdy w końcu się skończyło, to dostała trzy kolejne zastrzyki (w odpowiednich odległościach) i potem przez półtora roku chyba był spokój. wtedy byłam umówiona z wetem, że jeśli rujki wrócą, to robimy USG. Może jakiś otorbiony jajnik czy co? Chyba źle, że te pierwsze objawy sprzed miesiąca zlekceważyłam. Martwię się :(

PostNapisane: Czw kwi 06, 2006 20:28
przez Anka
Jeszcze dodam, że ja wiem, że zastrzyki są silne, że nie są dobre itd. Ale w wypadku Agatki rótko działająca tabletka nie miała sensu. Agatka BYŁA sterylizowana, i to u dobrej wetki u Ryśki. Chodziło o to, żeby jej organizm jakoś w końcu "zapomniał" o rujce. Bo miała permanentne. Raz, a potem po przerwie chyba z 3 dni drugi raz, właśnie coś 2 czy nawet 3 miesiące. No i wyglądało, że zadziałało, półtora roku bez żadnych zastrzyków ani tabletek symptomów rujkowych nie było. A teraz :( . Z tym, że wtedy, te prawie dwa lata temu nie było agresji.

PostNapisane: Czw kwi 06, 2006 21:26
przez Anka
Napiszcie coś, proszę. Nawet, że nie macie pomysłu. Boję się o Agatkę :( . To dotychczas była najbardziej zrównoważona z moich kotek.

PostNapisane: Czw kwi 06, 2006 22:34
przez Anka
up

PostNapisane: Czw kwi 06, 2006 22:38
przez ani
:cry: no nie mam pomyslu :(

Trzymam za Agatke i za Ciebie :ok:

i moze ten wet wymysli cos sensownego?

PostNapisane: Czw kwi 06, 2006 22:39
przez dakota
Ja też nie mam żadnego pomysłu, poza tym, że USG wydaje się mocno wskazane.
Trzymam za Was kciuki.

PostNapisane: Czw kwi 06, 2006 22:42
przez ariel
Aniu, nie mam pomysłu.
Może zaczyna się jakaś choroba?
U mnie czasami któryś z kotów ma napady agresji, ale to akurat jest związane z tym, że jest ich dużo i czasem dochodzi do spięć. Kiedyś znalazły sobie grupowo kozła ofiarnego, ale u Ciebie problem jest zupełnie inny :(.

PostNapisane: Czw kwi 06, 2006 22:46
przez evanka
Anka pisze:Napiszcie coś, proszę

nigdy w życiu nie spotkałam się z czymś podobnym :(

mogę tylko współczuć Obrazek

tylko co to pomoże? :cry:

PostNapisane: Czw kwi 06, 2006 22:49
przez Anka
No może pomóc to nie pomoże, ale zawsze człowiek czuje, że nie jest sam z problemem. Przynajmniej tyle.
W tej chwili Agatka siedzi na monitorze, ale cały czas czujnie rozgląda się. W międzyczasie nawet posiedziała chwilę z Myszką na komodzie, ale potem straszliwie obwarczała Kajtusię. Coś się dzieje. Najgorzej, że ja uwiązana w domu przy mamie i mam strasznie małe możliwości np. pojechania na USG. Ale jakoś się muszę zorganizować.

PostNapisane: Czw kwi 06, 2006 23:28
przez sibia
widzę, że jesteś na forum, więc tylko pozdrowie i potrzymam kciuki, zeby to wszystko okazalo sie czyms banalnym i latwym do wylecznia.
madrzyc sie nie bede, bo mam zerowe doswiadczenie z kocimi paniami, a z kocurkami tez sobie nie radze, to oni rzadza.
zaluje, ze nie mieszkamy blizej, pomoglabym z logistyka moze cos...
trzymaj sie.
biedna Agatka.
biedna reszta zwierzakow...
a najbiedniejsza Ty w tym wszystkim:(

PostNapisane: Pt kwi 07, 2006 5:43
przez Slonko_Łódź
Za bardzo Ci nie doradzę bo sama mam problem bardzo podobny. Moja Denis, która nowych kotów nie lubiła i czasami na nie syczała ale nic ponadto po kastracji 2 tygodnie temu zrobiła sie potworem. Tak bardzo atakowała pozostałe koty, że bałam się, że im zrobi krzywdę. Izolowanie nie jest możliwe bo otwiera sobie drzwi. Ja stasuję od tygodnia krople dr Bacha. Nie wiem czy to efekt ich działania ale tylko pierwsza noc była okropna i zdarzyły się jeszcze 2 awantury. U Agatki jednak bardzo długo po kastracji był spokój więc nie wiem czy to może mieć związek.... Rujki posterylkowe to z tego co czytałam pojawiały siię normalnie jakby nie było wcale zabiegu a nie po półtora roku.... A czytając o agresji wyczytałam gdzieś, że może być spowodowana chorobami wątroby... Może zrób jej profil wątrobowy tak na wszelki wypadek gdyby to była prawda (u mnie to koszt 20zł więc chyba nie aż tak dużo). I trzymam kciuki. Szczególnie za Ciebie bo ja już ryczałam z bezsilności. Aż TŻ się nastraszył, że coś się stało. A ja z rękoma pociętymi pazurami przy rozdzielaniu tchu nie mogłam złapać z płaczu (normalnie to ja raczej jestem twarda baba i nie buczę). :lol:

PostNapisane: Pt kwi 07, 2006 6:49
przez Wawe
Aniu, to co piszesz faktycznie wskazuje na jakieś zaburzenia hormonalne. Ale może nałożyły się różne sprawy?
Niestety, nie mam takiego doświadczenia, żeby coś mądrego Ci podpowiedzieć. :? Mogę tylko mocno potrzymac kciuki. :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Pt kwi 07, 2006 6:58
przez zuza
Spytaj Blue albo Beliowen o badania hormonalne, ktore mozna by przeprowadzic, zeby zdiagnozowac problem.

Moze dziewczyny cos podpowiedza. Bo ja moge tylko kciuki potrzymac :(

PostNapisane: Pt kwi 07, 2006 7:21
przez piegusek
Ja tez trzymam kciuki z calych sil za szybkie rozwiazanie problemu :ok: :ok: :ok:
Jesli chodzi o pomoc w odebraniu kropel Bacha, to jesli bys chciala, sluze pomoca.

PostNapisane: Pt kwi 07, 2006 8:43
przez Anka
Dziękuję za dobre słowa.
Noc minęła spokojnie, tak jak miałam nadzieję Agatka spędziła ją na mojej poduszce. Tyle, że Szarotka, która zwykle śpi z drugiej strony pod ścianą dzisiaj nie przyszła - chyba bała się bo i tak zostałaby przegoniona. Teraz jest w miarę spokojnie. Agatka cały czas "gada" jakby była w rui, ale poza tym charakterystycznych zachowań nie przejawia. Koty raczej jej unikają. Jak ubiorę mamę i dam jej jeść to muszę zdązyć odwiedzić weta. Jest trudno, bo na dokładkę do pracy przyjechało szefostwo i nie mogę się spóźnić (bo tak to się jakoś w razie potrzeby z kolegą dogadujemy). Jak już, to wszystko naraz :( .