Strona 1 z 6
o pomocy kotom w dyskusji i realu

Napisane:
Sob kwi 01, 2006 21:13
przez enduro
Watek wydzielony z http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=41878&start=0
ytul nadany przez moderatora. K
Anka pisze:A ja odnalazłam taki wątek:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=41855&start=15Wprawdzie może bardziej dotyczył problemu usypiania już żywych miotów, ale o sterylki aborcyjne też zahaczał.
Osobiście jestem zdania, i jeszcze raz to powtórzę, że są to tematy bardzo trudne i temat, jaki nadał wątkowi Estraven jest jak najbardziej właściwy.
Wielbłądzia nie jest beztroską rozmnażaczką, wzięła kotkę w ciąży napewno zaawansowanej skoro w schronisku było to oczywiste, że w ciąży koteczka jest. Więc może po prostu uszanujmy jej decyzję niezależnie od tego, że wiele osób z całkowicie zrozumiałych powodów podjęłaby inną.
zgadzam sie... sa tematy na ktore nie powinno sie nawracac innych ludzi, niektorzy mowia zeby przeprowadzic sterylke aborcyjna, niektorzy zeby pozwolic przyjsc na swiat...
to bardzo trudny temat i tylko i wylacznie osoba z takim problemem podejmie wlasciwa decyzje dla wlasnego sumienia i bedzie ona na pewno sluszna...

Napisane:
Sob kwi 01, 2006 22:48
przez enduro
Anka pisze:Primo:
Podpisuję się pod tym co napisała Tosza
Secundo:
Był na forum niedawno wątek o trudnych decyzjach sterylek aborcyjnych i o ile pamiętam sporo osób zgodziło się, że to jest bardzo indywidualne jak kto podchodzi i trzeba uszanować każde zdanie na ten temat (co innego świadome rozmnażanie kotów)Wielbłądziu, szanuję Twoją decyzję i sercem jestem z Tobą. Bardzo współczuję odejścia koteczki

.
tak, była ale jak widać nic z tego nie wynikło.. niestety
niektorych decyzji nie powinno sie oceniac, kazdy zrobi wg swojego sumienia, czy dopusci do porodu czy nie - co bedzie z jego sumieniem. nie mozna nakierowywac ludzi ze lepiej zeby te koty sie nie rodzily a inne znalazly dom - kazdy troche inaczej to widzi a osoby ktorym to bardzo nie pasuje powinny uszanowac tak trudna decyzje.... moze to im sie wydawac nawety bezsensowne - ale w tym temacie mysle ze mozna byloby pominac niektore komentarze... ludzie sa podzieleni, to juz nie jest temat kastrowac czy nie, bo odpowiedz jest oczywista i trudno sie nie zgadzac - to jest temat czy pozwolic dac szanse nastepnym kotom czy moze jednak niech te co juz sa znajda domy (jesli w ogole).
i kazdy potraktuje swoja decyzje zgodnie ze swoim sumieniem.
mowie z sytuacji gdy kotka jest juz w ciazy, nie jak ktos celowo dopuscil.
takie moje zdanie..

Napisane:
Sob kwi 01, 2006 22:54
przez enduro
niestety grupa super doswiadczonych wstawia kolejna zasade - jak nie wykastrujesz aborcyjnie (jesli masz taka mozliwosc) to juz jestes beee bo grupka doswiadczonych mysli inaczej i nie dopuszcza do mysli innego zdania - i wrecz bedzie je negowac. zamiast uszanowac decyzje. niestety te forum ma to do siebie - w niewiadomo jak trudnych tematach, ci najbardziej doswiadczeni maja racje, a jak ktos powie inaczej to juz jest jazda...
baaardzo czesto sie z tym spotykam, tutaj niestety tak jest.
a temat sterylki aborcyjnej to indywidualna sprawa i nie mozna przyjmowac co jest lepsze, co gorsze

to nie temat do czegos takiego. tu kazdy sam podejmuje decyzje zgodna z wlasnym sumieniem.

Napisane:
Sob kwi 01, 2006 23:01
przez Bonkreta
Nie, enduro, jest zupełnie inaczej. Myślę, że główny problem polega na tym, że Wielbłądzio co prawda nie ma zamiaru postąpić tak, jak jej radzą doświadczenie forumowicze, ale oczekuje od nich pomocy (różnej, w tym organizacyjnej i finansowej). Gdyby zamierzała sama, na własną rękę i za własne pieniądze odchować to stadko i znaleźć im dobre domy, z pewnością nieprzychylnych głosów na temat tego pomysłu byłoby mniej.
A tu nakładają się dwie sprawy - sam pomysł wzięcia kotki w celu odchowania młodych większości nie wydaje się dobry, a jeszcze ktoś oczekuje pomocy w jego realizacji.

Napisane:
Sob kwi 01, 2006 23:08
przez enduro
Bonkreta pisze:Nie, enduro, jest zupełnie inaczej. Myślę, że główny problem polega na tym, że Wielbłądzio co prawda nie ma zamiaru postąpić tak, jak jej radzą doświadczenie forumowicze, ale oczekuje od nich pomocy (różnej, w tym organizacyjnej i finansowej). Gdyby zamierzała sama, na własną rękę i za własne pieniądze odchować to stadko i znaleźć im dobre domy, z pewnością nieprzychylnych głosów na temat tego pomysłu byłoby mniej.
A tu nakładają się dwie sprawy - sam pomysł wzięcia kotki w celu odchowania młodych większości nie wydaje się dobry, a jeszcze ktoś oczekuje pomocy w jego realizacji.
dlaczego?
niech w schronisku odchowa? tak... jasne.
jak ktos jest za sterylkami aborcyjnymi - niech nie pomaga, jak nie chce -proste.
jak ktos rozumie sytuacje i nie jest za cieciem aborcyjnym to moze pomoc - niezaleznie od srodkow trzeba cos zrobic - po prostu osoba ma troszke inne zdanie na ten temat i postawe i nie wykastruje aborcyjnie. wtedy taka osoba chetnie pomoze, bo widzi w jakiej sytuacji znalazla sie inna osoba - wziela zeby odratowac, nie wykastruje aborcyjnie bo sumienie jej na to nie pozwala, wiec ludzie ci co chcą, to pomogą. niektórzy mają pewne zasady i nalezy je uszanowac (i prosze tu nie wprowadzac przykladu ze ktos moze miec inne zdanie co do kastracji - ze jest przeciwny i nie wykastruje, bo to jest oczywiste. za to TA sprawa jest delikatna i tu juz czlowiek kieruje sie wlasnym sumieniem i kazda decyzja nie jest zla w tym temacie) WG MNIE

Napisane:
Sob kwi 01, 2006 23:09
przez Anka
Ja tak trochę na marginesie, jeśli wolno.
Są sprawy, które jednoznacznie są dobre albo złe. Takim jednoznacznym dobrem będzie przygarnięcie spotkanego na ulicy cierpiącego zwierzaka (żeby trzymać się tylko tematu stosunku do zwierząt), dokarmianie głodnych zwierząt itd. A złem znęcanie się nad zwierzęciem, mnożenie zwierząt aby mieć z tego kasę, zmuszanie nawet rasowej kotki do ciągłego rodzenia także z powodów kasy itd. W tych wypadkach i w wielu innych zło jest napewno złem a dobro dobrem. Niestety świat nie jest czarno-biały, bo to byłoby za proste. Jest więc cały szeeg spraw, które trudno ocenić, czy są złe, czy dobre. One po prostu nie są jednoznaczne. I tu, jak myślę, jest miejsce na dyskusję, na przedstawianie swojego punktu widzenia, na argumentowanie, ale nie na atak - jak myślisz inaczej ode mnie, to jesteś "be" (przepraszam, że trywializuję). To jest chyba wręcz wartość i bogactwo, że różnie my, ludzie patrzymy na świat, różnie wybieramy itd.
I takie problemy jak w tym wątku są właśnie tymi z tej nie jednoznacznej sfery. Tak to widzę.

Napisane:
Sob kwi 01, 2006 23:19
przez Bonkreta
enduro pisze:Bonkreta pisze:Nie, enduro, jest zupełnie inaczej. Myślę, że główny problem polega na tym, że Wielbłądzio co prawda nie ma zamiaru postąpić tak, jak jej radzą doświadczenie forumowicze, ale oczekuje od nich pomocy (różnej, w tym organizacyjnej i finansowej). Gdyby zamierzała sama, na własną rękę i za własne pieniądze odchować to stadko i znaleźć im dobre domy, z pewnością nieprzychylnych głosów na temat tego pomysłu byłoby mniej.
A tu nakładają się dwie sprawy - sam pomysł wzięcia kotki w celu odchowania młodych większości nie wydaje się dobry, a jeszcze ktoś oczekuje pomocy w jego realizacji.
dlaczego?
niech w schronisku odchowa? tak... jasne.

jak ktos jest za sterylkami aborcyjnymi - niech nie pomaga, jak nie chce -proste.
jak ktos rozumie sytuacje i nie jest za cieciem aborcyjnym to moze pomoc - niezaleznie od srodkow trzeba cos zrobic - po prostu osoba ma troszke inne zdanie na ten temat i postawe i nie wykastruje aborcyjnie. wtedy taka osoba chetnie pomoze, bo widzi w jakiej sytuacji znalazla sie inna osoba - wziela zeby odratowac, nie wykastruje aborcyjnie bo sumienie jej na to nie pozwala, wiec ludzie ci co chcą, to pomogą. niektórzy mają pewne zasady i nalezy je uszanowac (i prosze tu nie wprowadzac przykladu ze ktos moze miec inne zdanie co do kastracji - ze jest przeciwny i nie wykastruje, bo to jest oczywiste. za to TA sprawa jest delikatna i tu juz czlowiek kieruje sie wlasnym sumieniem i kazda decyzja nie jest zla w tym temacie) WG MNIE
enduro, zastanów się, zanim wyślesz, co?
Czy ktoś tu napisał, że kotka powinna odchować miot w schronisku?
Ja jak najbardziej przyznaję ludziom prawo do postępowania zgodnie z własnym sumieniem.
Tylko tutaj mamy do czynienia z chęcią pomocy, ale cudzymi rękami - bo Wielbłądzio nie stać na koszty związane z kociętami, być może będzie potrzebowała domów tymczasowych dla kociąt, forumowicze mają jej pomóc znaleźć domy...

Napisane:
Sob kwi 01, 2006 23:27
przez enduro
Bonkreta pisze:enduro pisze:Bonkreta pisze:Nie, enduro, jest zupełnie inaczej. Myślę, że główny problem polega na tym, że Wielbłądzio co prawda nie ma zamiaru postąpić tak, jak jej radzą doświadczenie forumowicze, ale oczekuje od nich pomocy (różnej, w tym organizacyjnej i finansowej). Gdyby zamierzała sama, na własną rękę i za własne pieniądze odchować to stadko i znaleźć im dobre domy, z pewnością nieprzychylnych głosów na temat tego pomysłu byłoby mniej.
A tu nakładają się dwie sprawy - sam pomysł wzięcia kotki w celu odchowania młodych większości nie wydaje się dobry, a jeszcze ktoś oczekuje pomocy w jego realizacji.
dlaczego?
niech w schronisku odchowa? tak... jasne.

jak ktos jest za sterylkami aborcyjnymi - niech nie pomaga, jak nie chce -proste.
jak ktos rozumie sytuacje i nie jest za cieciem aborcyjnym to moze pomoc - niezaleznie od srodkow trzeba cos zrobic - po prostu osoba ma troszke inne zdanie na ten temat i postawe i nie wykastruje aborcyjnie. wtedy taka osoba chetnie pomoze, bo widzi w jakiej sytuacji znalazla sie inna osoba - wziela zeby odratowac, nie wykastruje aborcyjnie bo sumienie jej na to nie pozwala, wiec ludzie ci co chcą, to pomogą. niektórzy mają pewne zasady i nalezy je uszanowac (i prosze tu nie wprowadzac przykladu ze ktos moze miec inne zdanie co do kastracji - ze jest przeciwny i nie wykastruje, bo to jest oczywiste. za to TA sprawa jest delikatna i tu juz czlowiek kieruje sie wlasnym sumieniem i kazda decyzja nie jest zla w tym temacie) WG MNIE
enduro, zastanów się, zanim wyślesz, co?
Czy ktoś tu napisał, że kotka powinna odchować miot w schronisku?Ja jak najbardziej przyznaję ludziom prawo do postępowania zgodnie z własnym sumieniem.
Tylko tutaj mamy do czynienia z chęcią pomocy, ale cudzymi rękami - bo Wielbłądzio nie stać na koszty związane z kociętami, być może będzie potrzebowała domów tymczasowych dla kociąt, forumowicze mają jej pomóc znaleźć domy...
sam pomysł wzięcia kotki w celu odchowania młodych większości nie wydaje się dobry
wg tego postu wynika jasno ze powinny zostac w schornisku - bo gdzie byly?
co by sie stalo gdyby ich nie wziela? no wlasnie zostaly by schronisku. tak trudno wywnioskowac

?
to znaczy ze jak ma inny poglad na sterylke aborcyjna to juz nie ma prawa odchowac kociat u siebie w domu? jest to tez pomoc, moze nie zapewni im wszystko co potrzebuja jak nie ma srodkow finansowych, ale nie zostawi przyszlych kociakow na pewna smierc w schroniku - u niej sa duzo wieksze szanse na ich przezycie, wrecz drastycznie wzrastaja...
jak nie jest za sterylka aborcyjnie to wychodzi na to ze i tak zle i tak niedobrze
moze to jednak Ty sie zastanow co piszesz, OK? Nie zawsze ja to musze robic..

Napisane:
Sob kwi 01, 2006 23:30
przez Maryla
enduro - być może w schronisku kotka zostałaby wysterylizowana aborcyjnie
być może
szkoda że nie wziąłeś pod uwagę takiej możliwości

Napisane:
Sob kwi 01, 2006 23:33
przez enduro
Maryla pisze:enduro - być może w schronisku kotka zostałaby wysterylizowana aborcyjnie
być może
szkoda że wziąłeś pod uwagę takiej możliwości
być może... warto ryzykowac? a jesli nie? no to smierc....
pewnie, jak nie to umrą! co tam, jest za duzo kotow [...]
moze by wykastrowali, a moze nie... obstawiajmy.. tak?


Napisane:
Sob kwi 01, 2006 23:34
przez Bonkreta
enduro pisze:sam pomysł wzięcia kotki w celu odchowania młodych większości nie wydaje się dobry
wg tego postu wynika jasno ze powinny zostac w schornisku - bo gdzie byly?
co by sie stalo gdyby ich nie wziela? no wlasnie zostaly by schronisku. tak trudno wywnioskowac

?
moze to jednak Ty sie zastanow co piszesz, OK? Nie zawsze ja to musze robic..
Enduro, Ty mnie czasem naprawdę zadziwiasz. Twój jasny wniosek powalił mnie...
Napiszę to jasno, wyraźnie i prostym zdaniem - można wziąć kotkę ze schroniska i ją wysterylizować. I do tego większość forumowiczów namawia Wielbłądzio. I tego nie trzeba jakoś szczególnie wnioskować, bo w poprzednich postach też jest to jasno powiedziane.

Napisane:
Sob kwi 01, 2006 23:38
przez Keti
własne sumienie... ok
tylko szkoda, ze dla spokoju własnego sumienia
dokłada sie pracy takim ludziom jak eve69, ryśka, Maryla i wielu innym , którzy poswiecają swoje zycie ( wyjasnienie: zycie = czas, pieniadze, itp.)
na ratowanie kotów juz żyjącach
jakoś dziwna tendencja w naszym kraju, ze bardziej troszczy sie o to nieurodzone


Napisane:
Sob kwi 01, 2006 23:38
przez enduro
Bonkreta pisze:enduro pisze:sam pomysł wzięcia kotki w celu odchowania młodych większości nie wydaje się dobry
wg tego postu wynika jasno ze powinny zostac w schornisku - bo gdzie byly?
co by sie stalo gdyby ich nie wziela? no wlasnie zostaly by schronisku. tak trudno wywnioskowac

?
moze to jednak Ty sie zastanow co piszesz, OK? Nie zawsze ja to musze robic..
Enduro, Ty mnie czasem naprawdę zadziwiasz. Twój jasny wniosek powalił mnie...
Napiszę to jasno, wyraźnie i prostym zdaniem - można wziąć kotkę ze schroniska i ją wysterylizować. I do tego większość forumowiczów namawia Wielbłądzio. I tego nie trzeba jakoś szczególnie wnioskować, bo w poprzednich postach też jest to jasno powiedziane.
dalej nie rozumiesz ze ktos moze miec inne zdanie na temat sterylizacji aborcyjnej? i juz taka osoba nie moze wziac kotnej kotki? nie umiesz zrozumiec, ze w takim drazliwym zadna decyzja nie jest zla?
lepiej niech urodzi u niej, niz w schronisku. sa o wiele wieksze szanse na przezycie mlodych....
jakos zadna osoba nie poszla po kotke zeby ja wykastrowac aborcyjnie... w takim razie lepiej zostawic w schroniku niz osoba o dobrym sercu stara sie pomoc kotce? i to niekoniecznie sterylka aborcyjna, bo sprzeczne jest to z jej poglądami... i pomaga inaczej. i wcale nie źle. daje jakies warunki, ktorych w schronisku nie byloby nawet namiastki.

Napisane:
Sob kwi 01, 2006 23:43
przez Bonkreta
Enduro, nie życzę sobie, żebyś zwracał się do mnie takim tonem.
Chcesz, pomagaj w odchowaniu tego miotu. Ale nie wymyślaj teorii o tym, jak to forum kogoś potępia, zupełnie bezpodstawnie.
To jest tak - może się zdarzyć sytuacja, że komuś będzie potrzebny Postinor, a może w dodatku nie będzie miał pieniędzy. Ale jeśli wtedy uda się po pomoc na plebanię, to niech się nie dziwi, że ksiądz nie bardzo chce pomóc.

Napisane:
Sob kwi 01, 2006 23:45
przez galla
Enduro, oczywiście, że można mieć inne zdanie. Ale mozna też próbować namawiać do zmiany tego zdania, jeśli widzi się od pierwszego posta, że pod wieloma względami ktoś nie jest przygotowany do odchowania kociaków, ale jednak świadomie chce się na to zdecydować.
Ja nie namawiam Wielbłądzio do sterylki aborcyjnej, tylko do przemyślenia całej sytuacji na spokojnie i zmiany nastawienia z "jakoś to będzie" na "co zrobię, jeśli..." Bo tych "jeśli" może pojawić się bardzo dużo i w sytuacji, gdy ma się mozliwość spokojnego zaplanowania działań, dobrze się na te "jeśli" przygotować.