Strona 1 z 8

Żył za krótko...

PostNapisane: Śro mar 29, 2006 12:45
przez malwina
Witam „pierwszorazowo”.
Od paru tygodni błąkam się po forum, czytam przeróżne wątki i rady w nich zawarte, a wszystko dotyczy problemów urologicznych mojego Czarneckiego – 10 miesięcznego kastrata.
Szczególnie te wątki są mi „bliskie”
viewtopic.php?t=36 ... &start=255
viewtopic.php?t=40420&start=105

Wiele odpowiedzi uzyskałam, ale w połączeniu z weterynaryjnymi konsultacjami mam mętlik i popadam we frustrację.

Praktycznie zauważyłam to w kilka dni po kastracji (zbieg okoliczności, czy skutek?), zaczął olewać moje łóżko. Dosłownie. Co kilka dni moją kołdrę. Potem odkrył fotel - też raz na kilka dni. Nawet parę razy zaniosło go w tym celu na szafkę kuchenną, a ściślej do plecionego koszyka na owoce. No to zgodnie z tym co Wy sugerujecie w takich razach, złapałam siuśki i do labu. Wyszło to:

c.wł. – nie określono (mało mat.)
barwa – żółta
przejrzystość – przejrzysty
odczyn – obojętny
białko – 50mg%
glukoza – nieobecna
zw. ketonowe – nieobecne
barwniki krwi – nieob.
barwn. żółciowe – nieob.
urobilinogen – w normie
osad – skąpy, sł. uformow.(?)
nabłonki (wielok., okrągłe) – nieliczne w preparacie
leuk. – 0-1-3 wpw
erytr. 0-1-1 wpw wyługowane
wałeczki wszelakie – nie znaleziono
kryształy trójfosf. am. mgz. – dość liczne
śluz – mierny
flora bakteryjna - nieliczna

Wet podsumował, że posikiwanie nie znajduje uzasadnienia w tych wynikach i zaczął sugerować przyczyny behawioralne – wypytywał o zmiany w życiu kota, stresujące sytuacje itp. Wszystko na nic, bo życie przebiega normalnie, przynajmniej z mojej pozycji, a punkt widzenia kota jest nie do odgadnięcia na razie.
Na pytanie o kryształy odpowiedział, że one nie odpowiadają za posikiwanie. Nie bo nie. Ale są problemem odkrytym niejako przy okazji i wymagają oczywiście interwencji. Czyli karma urologiczna – ja daję Hillsa s/d plus saszetki RC urinary. Po miesiącu łapanie siusiu i to:

Gęstość wzgl. – pow. 1,065 (podali normę: 1,025 – 1,060)
barwa – żółta
przejrzystość – lekko mętny
odczyn – obojętny
białko – 0,03g/l
glukoza – nieobecna
zw. ketonowe – nieobecne
barwniki krwi – nieob.
barwn. żółciowe – nieob.
urobilinogen – w normie
osad –mierny, jasny, st.
nabłonki (wielok., okrągłe) – nieliczne
leuk. – 0-1 wpw
erytr. 0-3 wpw świeże
wałeczki – nie znaleziono
kryształy trójfosf. am. magnezowe. – dość liczne
śluz – nieliczne pasma
flora bakteryjna - mierna

Wet się zdziwił, że karma nie zakwasza moczu, nie rozpuszcza struwitów i dołożył pastę uro-pet. Zaordynował też no-spę obowiązkowo, bo kot się przytyka kombinacją struwitów i śluzu, który nazwał obfitym na podstawie powyższych wyników. Oczywiście o no-spie Czarnecki nie chce słyszeć, bo to gorzkie jak mało co, jak mu podstępnie trochę przemyciłam, to się zapluł, zapienił, i wymusił na mnie przysięgę, że nigdy więcej. Obiecałam mu to, bo sama widzę bezsens takich działań. Jakiekolwiek działania zresztą na moim kocie są absolutnie niedozwolone. Krople do oczu, tabletki, zastrzyki – to wszystko jest niewykonalne. Kot ma natychmiast wszędzie łapy i zębiska. Wet na to, że medycyna zna pojęcie nieskuteczności terapii w niektórych przypadkach czy to zwierzęcych, czyli też ludzkich. Po prostu niektóre zwierzęta są skazane na śmierć bo nie przyjmują leków i już. („Oczywiście pani kota to nie dotyczy, bo u niego nie ma zagrożenia życia w tej chwili. Ale to tak dla pani wiedzy”).
Czy sądzicie, że mój kot jest skazany na przedwczesną śmierć w razie poważniejszej choroby? :evil:

Więc uro-pet podaję, zjada, karmę urologiczną też, i tu pojawiają się moje pytania – czy nie za dużo, czy nie przekwaszę, kiedy przestać zakwaszać, może paski testowe do pH, jak tak, to gdzie kupić. A może jakoś inaczej zadziałać. Wy wiecie tyle praktycznych rzeczy, wiem, że to wszystko może jest gdzieś w wątkach, ale inaczej się rozmawia jak to dotyczy konkretnego kota, proszę...
A kot posikuje nadal - od czasu do czasu. :(

PostNapisane: Śro mar 29, 2006 12:54
przez Anka
Hmmm... poradzić to ja dużo nie poradzę, ale wypowiedź weta wydaje mi się co najmniej dziwna (delikatnie mówiąc) :evil: . Jest tu chyba więcej kotów mówiących tabletkom zdecydowane "nie", co nie znaczy, że się ich nie leczy i zwiastuje rychłą śmierć. Czasem mimo wszystko jakoś się poda, czasem zastrzyk zamiast tabletek itd.
Ja bym zmieniła weterynarza, jak najszybciej. Tu, w wątku polecanych znajdziesz wielu dobrych i sprawdzonych z Warszawy.

A tu link do tego wątku:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=727

PostNapisane: Śro mar 29, 2006 13:08
przez Ivette
niektóre zwierzęta są skazane na śmierć bo nie przyjmują leków i już

niektóre zwierzęta sa zkazane na śmierć, bo wetowi się nie chce d--y ruszyc i im tabletki podać jak należy :evil:
co to za filozofia kotu tabletke do paszczy wsadzić i paszczę przytrzymac, az połknie? Dla weta żadna :roll:
na kocich sioo się nie znam, ale skoro wyniki w normie, to po co i karme urinary i pastę, rzeczywiście można mu za bardzo pH obnizyć...
Do innego weta.

PostNapisane: Śro mar 29, 2006 13:21
przez galla
Malwino, proponuję zmienić weta. Poszukaj w wątku o wetach polecanych, ja osobiście polecam lecznicę na Białobrzeskiej (widzę że z Wawy jesteś), a tam dr Blanc lub Cetnarowicz z lekarzy, do których nie trzeba się zapisywać.
Pierwsze wyniki jak najbardziej świadczą o tym, że z drogami moczowymi jest coś nie tak - odczyn obojętny (powinien być kwaśny), białko (nie ma prawa być w ogóle), struwity (nie powinno być w ogóle). W drugim wyniku te same rzeczy, tylko białko się zmniejszyło, do tego pojawiły się świeże erytrocyty, których też nie powinno być. Może pojawiły się od kryształów, które uszkodziły pęcherz.
Obecność kryształów i stan zapalny pęcherza jak najbardziej powodują posikiwanie - kryształy drażnią pęcherz, powodują dyskomfort, ból - kotu kuweta kojarzy się wtedy z bólem i kot zaczyna jej czasami unikać. Stan zapalny pęchcerza też przyjemny nie jest, ciągłe parcie na pęcherz, niemożność wysiusiania się, pobolewanie.
dobrze, że kot dostaje karmę urologiczną, ale nie powinno się łaćzy.c podawania karmy i pasty, żeby nie wpędzić kota w szczawiany po nadmiernym zakwaszeniu moczu. Walka ze struwitami trwa conajmniej kilka miesięcy, często dużo dłużej. W moczu pierwsze efekty będzie widać po 2-3 miesiącach. Karmę podaje się normalnie 6 miesięcy, ale czasem trzeba dłużej.
Czy kot ma jakoś leczone zapalenie pęcherza? Czy pan "doktor" ograniczył się do nospy i karmy?
W moim odczuciu to przymało nieco...

PostNapisane: Śro mar 29, 2006 13:31
przez Anja
Goraco i z calego serca prosze, zmien tego weta na rzecz specjalisty z prawdziwego zdarzenia.
Otoz SUK (czyli krysztaly) jak najbardziej ma prawo obajawiac sie posikiwaniem po katach i nie jest to zadna tajemna prawda. Moj Rysio mial SUK, wyleczylismy go i nie jest to bardzo smiertelna choroba, bynajmniej. Co do wet to dobrze, ze glupota nie zabija....
W tych badanich brakuje mi dokladnego oznaczenia pH, przy kolejnym popros o to oznaczenie w liczbie, dzieki temu bedzie widac czy faktycznie mocz ulega zakwszeniu czy tez nie. Kot ma stan zapalany cewki do tego.
U nas w ramach leczenia byl podawana karma lecznicza Hill's s/d w polaczeniu z pasta uropet (zakwaszajaca mocz), bo pH dosc dlugo nie chcialo wrocic do normy (norma to 5,5) do tego byly antybiotyki i No-spa. Kazda tabletke mozna podac jak sie chce, badz nauczy ;). No-spa jest bardzo pomocna w takim leczeniu, dziala przeciwbolow i rozkurczowo. Mozna ja przemycac w kulce zamrozonego masla, badz rozpuszczac woda i walczyc ze strzykawka.
Skoro nawet ja to potrafie, to wet powinien to robic niemalze z zamknietymi oczami. Nie mam kocich aniolow. Hrupka okrutnie gryzie, a Brucek to piskorz. Ale inaczej kotow leczyc sie nie da.

Kota wyleczysz na pewno, tylko moze w innej lecznicy :) Bedzie zyl dlugo i szczesliwie.

PostNapisane: Śro mar 29, 2006 13:34
przez Kid
Witaj. Podobnie, jak porzedniczki radzę ci - zmień weta. Kocie wyniki nie są w porządku. Na co on czeka? Na cud samouzdrowienia?
Coś mi się zdaje, że albo pan doktor chce "błysnąć wiedzą" (pseudo)psychologiczną, albo najzwyczajniej nie ma pojęcia jak leczyć twojego kota.
Mam w domu kotkę, z którą walczę o każdą tabletkę. Generalnie unikamy ich, co się da zastepujemy zastrzykiem. Pobieranie krwi to poprostu masakra i wojna w jednym. Ale nasza wetka sobie radzibo w końcu jest fachowcem. Nie takie dzikusy już ujarzmiała. Rozumiem, że pan doktor skaże na śmierć dziczka, który nie zechce uprzejmie otworzyć dzioba lub grzecznie wyjść z klatki?
Inka przed sterylizacją była diabłem wcielonym. Wizyty u weta kończyły się ranami moimi i lekarza. Wyrywała sobie kroplówki, rzucała się na osobę podchodzącą do niej ze strzykawką, o tabletkach mogłam zapomnieć - płuła, toczyła pianę z pyska :roll: , wrzeszczała, wiła się.
Po sterylce bardzo się uspokoiła, choć dalej jest niezależna i tabletki to największy wróg.
Jedź na Białobrzeską, a jeśli masz bliżej na Tarchomin zapraszam do naszej pani doktor Dominiki Borkowskiej na Śreniawitów 9.

PostNapisane: Śro mar 29, 2006 13:36
przez Beliowen
Anja, pH obojętne oznacza 7,0.

PostNapisane: Śro mar 29, 2006 13:40
przez Anja
Beliowen pisze:Anja, pH obojętne oznacza 7,0.

Z tego co wiem, kot powienien miec pH w granicach 5,5, nie pisalam ze to pH obojetne.

PostNapisane: Śro mar 29, 2006 13:44
przez Beliowen
Anja pisze:
Beliowen pisze:Anja, pH obojętne oznacza 7,0.

Z tego co wiem, kot powienien miec pH w granicach 5,5, nie pisalam ze to pH obojetne.

Nie, ale chciałaś żeby było oznaczenie cyfrą - w wynikach ;)
Dlatego Ci podpowiedziałam, że odczyn obojętny - to co jest w wynikach kota - to 7,0 :)

PostNapisane: Śro mar 29, 2006 13:52
przez Anja
Beliowen pisze:
Anja pisze:
Beliowen pisze:Anja, pH obojętne oznacza 7,0.

Z tego co wiem, kot powienien miec pH w granicach 5,5, nie pisalam ze to pH obojetne.

Nie, ale chciałaś żeby było oznaczenie cyfrą - w wynikach ;)
Dlatego Ci podpowiedziałam, że odczyn obojętny - to co jest w wynikach kota - to 7,0 :)

dziekuje za wyjasnienie, bo siedze i sie glowie co zle napisalam :wink:

PostNapisane: Śro mar 29, 2006 13:53
przez malwina
Anja pisze:Co do wet to dobrze, ze glupota nie zabija.....

:ryk:
Anja pisze:Kota wyleczysz na pewno, tylko moze w innej lecznicy :) Bedzie zyl dlugo i szczesliwie.

. :D ..tym jednym zdaniem tak wiele ubyło (u mnie-pesymizmu i czarnowidztwa). Dzięki, Anja :P

A co do reszty zarzutów :wink: , to wyraźnie miałam powiedziane, że żadnego stanu zapalnego ni ma. :conf: To straszne.
Posłucham Was i zmieniam lecznicę.
Tak dla usprawiedliwienia weta powiem Wam, że jak to określił - bez czystego sumienia zaleca tylko no-spę, bo powinien jeszcze coś zaordynować.
A (bez obrazy) takiego kocura jak mój to nie macie. Zaproszę kiedy którąś z Was na zapodawanie tabletki. Horror, terror i panika!
No nie do opisania. Wolałabym nauczyć się iniekcji i mu to robić, cholerze :P
Powiedzcie mi jeszcze gdzie kupujecie w razie potrzeby paski do pH? I czy to warto?
Aha, na moje pytanie o białko w moczu wet mówi, że tyle ma prawo być.
Wzięłam to za dobrą monetę, bo przecież to on studiował parę lat weterynarię, nie ja :?

PostNapisane: Śro mar 29, 2006 14:00
przez Anja
malwino, ciesze sie, ze poprawil Ci sie humor :D tak trzymac :ok:

Leczylam Rysia SUK bardzo dlugo, ale wiedzialam ze to go na pewno nie zabije, tym bardziej ze diagnoza zostala postawiona.

Mocz zawsze badalam w labie, nie paskami, wiec na paskach sie nie znam.

Co do podawania lekow, czy moge sie zaprosic celem przeprowadzenia stosownych doswiadczen? Mam trening na swoich 3 czarnych mordach :)

PostNapisane: Śro mar 29, 2006 14:03
przez Kid
Malwina, chyba potrafie sobie wyobrazić te cyrki przy podawaniu tabletki :wink: .
Co do białka w moczu - nie wiem, jak u kotów, ale u ludzi to zły objaw bez względu na ilość. W każdy razie u mnie, gdy byłam dzieckiem i miałam nerkowe problemy, najmniejszy ślad białka stawiał moich rodziców i lekarzy na nogi.

PostNapisane: Śro mar 29, 2006 14:15
przez Monika L
Malwino jak dobrze ze napisałaś ,Anja nauczy Cie dawać kotu tabletkę ,wierzę że sie uda :)
a weci polecani przez dziewczyny są sprawdzeni na wylot ,czekmay na relacje z leczenia i nauk tabletkowych :wink:

PostNapisane: Śro mar 29, 2006 14:18
przez Anja
Monika L pisze:Malwino jak dobrze ze napisałaś ,Anja nauczy Cie dawać kotu tabletkę ,wierzę że sie uda :)
a weci polecani przez dziewczyny są sprawdzeni na wylot ,czekmay na relacje z leczenia i nauk tabletkowych :wink:

Najwyzej straaaaaszny potwor porwie mnie na strzepy i poki sie nie zrosne, nie bede mogla pisywac przez jakis czas na forum :lol: .