Żył za krótko...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro mar 29, 2006 16:02

cinsio pisze:
Anja pisze:
malwina pisze: Nie jestem sfiksowana, jak bonie dydy, choć na to może wskazywać ilość wetów których obskoczyłam w ciągu kilku miesięcy.

Jak dla mnie jestes bardzo normalna :) szukasz az do skutku i to tak zeby kotu pomagac, a nie szkodzic 8)

wszyscy jesteśmy normalni ....... względnie. normalni alternatywnie :lol:

zawsze jest jakies wzglednie, tym bardziej, ze daleko mi do obiektywizmu w kocich kwestiach 8)
Obrazek
Pirackie Trio [']:
Brucek 20.10.2001-09.04.2015 / Hrupka 20.10.2001-23.07.2016 / Rysio 20.05.2002-23.06.2018
oraz Wiórka 20.04.2016-26.11.2018

PiNeski: Pirat Lotka i Neska

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25600
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Śro mar 29, 2006 16:07

Anja pisze:
cinsio pisze:
Anja pisze:
malwina pisze: Nie jestem sfiksowana, jak bonie dydy, choć na to może wskazywać ilość wetów których obskoczyłam w ciągu kilku miesięcy.

Jak dla mnie jestes bardzo normalna :) szukasz az do skutku i to tak zeby kotu pomagac, a nie szkodzic 8)

wszyscy jesteśmy normalni ....... względnie. normalni alternatywnie :lol:

zawsze jest jakies wzglednie, tym bardziej, ze daleko mi do obiektywizmu w kocich kwestiach 8)

no mnie właśnie też. uważam, że lepiej przypanikować niż coś przegapić. czego wszystkim kotom życzę i lecę do domku :)
http://fotogalerie.pl/galeria/galeria_cinsio
Basma, Giga, oraz Zenta na placówce
ObrazekObrazekObrazek

cinsio

 
Posty: 363
Od: Czw sty 19, 2006 11:15
Lokalizacja: Pruszków/Warszawa

Post » Śro mar 29, 2006 17:18 Re: Mój kot chce żyć szczęśliwie, ale krótko?

malwina pisze:Wet podsumował, że posikiwanie nie znajduje uzasadnienia w tych wynikach i zaczął sugerować przyczyny behawioralne ...


Po części mogę się z tym zgodzić...
Mój kocur, mający nawracające stany zapalne dolnych dróg moczowych i obecność struwitów i którego leczę już dobrze ponad rok ani razu nie zrobił sioo poza kuwetą. Objawy które mnie zaniepokoiły to częste oddawanie małej ilości moczu i krwiomocz (ale zawsze w kuwecie).

Co do zakwaszania moczu: stosowałam różne karmy lecznicze, najczęsciej przez trzy, cztery miesiące, niestety po poprawie i odstawieniu karmy leczniczej, zawsze było pogorszenie. Najlepsze efekty u mojego kocura dał leczniczy Trovet. Po trzech miesiącach stosowania, pH moczu spadło z 8 do 6,5 i wyraźnie spadła liczba struwitów.

Jeden z wetów, do którego już nie chodzę, stwierdził że niektóre koty tak już mają i zalecał podawanie zakwaszającej karmy leczniczej przez całe życie.

Życzę Twojemu kotuchowi szybkiego powrotu do zdrowia :ok:

smilla

 
Posty: 2837
Od: Sob lut 14, 2004 19:52
Lokalizacja: trójmiasto

Post » Śro mar 29, 2006 17:37 Re: Mój kot chce żyć szczęśliwie, ale krótko?

smilla pisze:Życzę Twojemu kotuchowi szybkiego powrotu do zdrowia :ok:


Dziękujemy.
A nawiązując do sikania - Czarnecki sikał kiedyś (przed kastracją) dość często i dużo jednorazowo, ale też i bardzo dużo pił - pił wodę tak, jakby mu sprawiało to przyjemność, włażenie do wanny (pustej, oczywiście), odkręcanie mu kranu i picie wprost ze strumyczka. Jestem w domu, więc robił to co trochę. Teraz pije malutko mimo zachęt różnorakich z mojej strony i sika rzadko i mało. Krwi nigdy nie widziałam.
Przed chwilą właśnie musiałam zdjąć narzutę z fotela do prania, bo po spaniu wlazł tam i siurnął, choć kuweta pod nosem, druga w łazience :evil:

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Śro mar 29, 2006 17:38 Re: Mój kot chce żyć szczęśliwie, ale krótko?

smilla pisze:
malwina pisze:Wet podsumował, że posikiwanie nie znajduje uzasadnienia w tych wynikach i zaczął sugerować przyczyny behawioralne ...


Po części mogę się z tym zgodzić...
Mój kocur, mający nawracające stany zapalne dolnych dróg moczowych i obecność struwitów i którego leczę już dobrze ponad rok ani razu nie zrobił sioo poza kuwetą. Objawy które mnie zaniepokoiły to częste oddawanie małej ilości moczu i krwiomocz (ale zawsze w kuwecie).


A ja się nie zgadzam 8)
Stan zapalny i struwity mogą powodować posikiwanie w różnych miejscach :arrow: jest to wypisane we wszystkich źródłach jako jeden z objawów chorób ukl. moczowego. Obok posikiwania jest również wypisane kropelkowanie i krwiomocz, który miał mój Mały, a posikiwanie się nigdy nie zdarzyło.
moja trójka ObrazekObrazekObrazek

Punto [*] 03.08.2013.

dzioby125

 
Posty: 4028
Od: Pt paź 21, 2005 20:03
Lokalizacja: Dąbrówka/koło Poznania

Post » Śro mar 29, 2006 17:43 Re: Mój kot chce żyć szczęśliwie, ale krótko?

malwina pisze:kryształy trójfosf. am. magnezowe. – dość liczne

to naprawde jest wystarczjacy powod do sikania poza kuweta :wink:
i zeby bylo jasne - oczywiscie, ze sa koty krysztalowe nie sikajace poza nia
ale wiekszosci jednak kuweta zaczyna sie zle kojarzyc - z bolem gdy krysztaly rania cewke - i stad sikanie poza kuweta

o przyczynach behawioralnych mozna mowic gdy kot ma czysty mocz o prawidlowym ph
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro mar 29, 2006 17:44 Re: Mój kot chce żyć szczęśliwie, ale krótko?

malwina pisze:Czarnecki bardzo dużo pił ... Teraz pije malutko

Musi pić :!: Przy tym schorzeniu jest to tak samo ważne jak karma lecznicza. Dopajaj go wodą prosto do pysia ze strzykawki, albo dolewaj do mokrej karmy.
moja trójka ObrazekObrazekObrazek

Punto [*] 03.08.2013.

dzioby125

 
Posty: 4028
Od: Pt paź 21, 2005 20:03
Lokalizacja: Dąbrówka/koło Poznania

Post » Śro mar 29, 2006 17:45 Re: Mój kot chce żyć szczęśliwie, ale krótko?

Kaska pisze:o przyczynach behawioralnych mozna mowic gdy kot ma czysty mocz o prawidlowym ph


Święte słowa, jeśli jest jakakolwiek nieprawidłowość, to po co wysnuwać jakieś karkołomne i być może modne teorie, prawda? 8O

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Śro mar 29, 2006 17:46 Re: Mój kot chce żyć szczęśliwie, ale krótko?

Kaska pisze:
malwina pisze:kryształy trójfosf. am. magnezowe. – dość liczne

to naprawde jest wystarczjacy powod do sikania poza kuweta :wink:
i zeby bylo jasne - oczywiscie, ze sa koty krysztalowe nie sikajace poza nia

Dokładnie, przecież kot nie musi mieć wszystkich objawów choroby żeby uznać, że na nią zapadł.
moja trójka ObrazekObrazekObrazek

Punto [*] 03.08.2013.

dzioby125

 
Posty: 4028
Od: Pt paź 21, 2005 20:03
Lokalizacja: Dąbrówka/koło Poznania

Post » Śro mar 29, 2006 17:51 Re: Mój kot chce żyć szczęśliwie, ale krótko?

dzioby125 pisze:Musi pić :!: Przy tym schorzeniu jest to tak samo ważne jak karma lecznicza. Dopajaj go wodą prosto do pysia ze strzykawki, albo dolewaj do mokrej karmy.


Przeczytałam z uwagą, :!: zapadnie mi to w pamięć i będę się starać.

A jak często dawać pastę - tzn raz dziennie, czy częściej, w ulotce jest 2xpo 1/4-1/2 łyżeczki, wet mówił żeby do oporu - ile się uda. No i znów problem.

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Śro mar 29, 2006 18:01 Re: Mój kot chce żyć szczęśliwie, ale krótko?

malwina pisze:A jak często dawać pastę - tzn raz dziennie, czy częściej, w ulotce jest 2xpo 1/4-1/2 łyżeczki, wet mówił żeby do oporu - ile się uda. No i znów problem.

Na ulotce mam tak : 1/2 łyżeczki (2,5 - 5 ml ) 2 razy dziennie
Ja podawałam 2 x dziennie po 2 ml i w tydzień z ph 7 spadło do ph 6,3. Zmniejszyłam wówczas dawkę do 2 ml co 2 dni. Teraz bedę podawała mu tylko raz na tydzień ponieważ ładnie zaczął jeść karmę urinary.
Powinnaś kontrolować co jakiś czas ph moczu, żeby go nie przekwasić. Mocz można zanieść do weta i za niewielkie pieniądze sprawdzi paskiem.
moja trójka ObrazekObrazekObrazek

Punto [*] 03.08.2013.

dzioby125

 
Posty: 4028
Od: Pt paź 21, 2005 20:03
Lokalizacja: Dąbrówka/koło Poznania

Post » Śro mar 29, 2006 19:41

Witaj Malwino :-)
Nic Ci nie doradze w sprawach zdrowotnych, bo sama zielona jestem, ale ciekawi mnie jak postepy w podawaniu tabletek. Ja trenuje tabletki i karmienie strzykawa prawie miesiac.No, to drugie krocej. Co prawda weci, ktorzy mieli przyjemnosc poznania mojego Chestera twierdza ze to grzeczny i kochany kot, ale tez potrafi zglosic ostry sprzeciw.Wypracowalam sobie kilka metod i dalej je udoskonalam. Gdy musze podac jesc strzykawa robie z Chestera mumie.Zawijam w recznik tak, ze tylko obrazony pyszczek wystaje, wsuwam z boku miedzy zeby i kropla po kropli...Tak jakbys niemowle karmila.Oczywiscie w koncu sie rozkopuje tylnimi lapami, ale jakos sobie radzimy. W tak opakowanego kota latwiej tez wcisnac tabletke.Mozna tez wziac go z zaskoczenia, taki troche podly sposob, podchodzisz, gdy lezy na parapecie, niby z dobrymi zamiarami, drapiesz pod broda i wrzucasz pigule.Nie ma gdzie uciec biedactwo.Generalnie pigulki nam w miare dobrze wchodza.Tekst, ze wet moze sobie nie poradzic z zastrzykiem i kot moze byc skazany na smierc zbil mnie z nog.Kochamy nasze zwierzaki, nie chcemy im sprawiac bolu, ale jesli to ma ratowac zycie, to bym nawet zwiazala :-) Mnei jako dziecko obezwladnialo kilka pielegniarek zeby zastrzyk zrobic , a dentysta zakladal metalowa nakladke na palce i jakos nikt sie nie litowal ))))
Zycze powodzenia!

Anna_33

 
Posty: 4120
Od: Nie mar 05, 2006 23:39
Lokalizacja: Warszawa Ursynow

Post » Śro mar 29, 2006 20:48

Witaj Anno_33 :D

Też parokrotnie próbowałam zmumifikować Czarneckiego, ale może raz, może dwa udało mi się doprowadzić proces do finału. A było to przy zakrapianiu oka. Ale to nie kończy się u niego na obrażonym kocim pysku - to jest wierzganie rozmnożonymi nagle odnóżami, rozpaczliwy wrzasko-skowyt, jakby kot był poddawany nie wiem jakim torturom. Nie jest w stanie nikt go utrzymać, ani TŻ, ani ja. Może za miękcy jesteśmy, za mało zdecydowani i zbyt litościwi?
O umieszczeniu czegokolwiek w kociej paszczy też mowy być nie może - wyczuje natychmiast intencje, no jakoś wie co się szykuje. Nawet jak się da złapać, to natychmiast przystępuje do obrony. Próbowałam podstępem, w mięsie - chyba kiedyś aniprazol, po kawałeczku tabletki umieszczałam w wołowince - 3 pierwsze kawałeczki połknął, następny zaczął bez potrzeby memlasić i doszukał się wkładki. Koniec balu panno Lalu!. Nigdy więcej się nie nabrał nawet na jeden okruszek. 8)
Wobec takiego dyktatu jestem bezbronna, albo gamoniowata. Nic mu nie podaję w tej chwili. No-spa leży na półce, a ja w swej naiwności liczę na to, że któregoś dnia kot się zmieni, czy jak?
Gdzieś w którymś wątku przeczytałam o urosepcie - co prawda nie jest to chyba najważniejszy teraz dla niego lek, ale wczoraj podsunęłam mu pół tabletki, zainteresował się tym ziołowym zapachem i po chwili zabawy i turlania po podłodze po prostu pożarł tabletkę. Dziś spróbowałam znowu, ale skończyło się tylko na turlankach i memłaniu w pyszczydle; wrzuciłam do suchego i liczę że zje, jak nie świadomie to chociaż przez pomyłkę. :twisted:

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Czw mar 30, 2006 0:40

malwina pisze:Może za miękcy jesteśmy, za mało zdecydowani i zbyt litościwi?

Ja tego pierwsza nie napisalam :wink: , ale najczesciej to wlasnie jest glowna przyczyna naszej niemocy. A kot wie jak nami zamanipulowac, wiecej jest tego wrzasku i scen niz strachu. Za to jak jest sprawa jasna, ze i tak podamy tabletke, to przy ktorejs akcji sceny sa jakby mniej drastyczne, za to czynione niejako z obowiazku, zeby nie bylo ze kot sie latwo poddal.
Ja naprawde nie mam latwych kotow w obsludze. Kazdy sie wyrywa, wyje, charczy i czasem gryzie. Jest opcja z mumia, lezeniem na kocie itp. okrucienstwa. Mala gryzie nas po palcach, dlatego czesto wkladamy jej w zeby strzykawke, zanim podamy tabletke. Za to leki, ktore dostaje codziennie na trawienie doslownie spija ze strzykawki, bo wie ze taka jest jej codziennosc. Nawet jej mocno nie trzymamy, bo sie nie wyrywa i i grzecznie zlopie kropla po kropli 8O :wink: .
Rysiek gryzie TZ-ta do krwi jak zwariowany wampir, ale przy mnie traci zapedy mordercy, wiec Rysio obsluguje wylacznie ja.
Brucek to wcielona zwinnosc ze slownikiem rodem z meliny, a jego jezior wykonuje magiczne kolowrotki, zas od szybkiego obracania glowa wydaje sie, ze ma ich 16.
Jednak leki podajemy i zawsze do skutku, bo jak mus to mus. Wole to robic osobiscie, niz zeby kota "meczyl" lekarz.
Najlepiej kiedy to opiekun podaje leki, bo kot czuje sie bezpieczniejszy. Za to jak jest z tym problem warto poprosic kogos kto potrafi i nas przekona, ze to mozna zrobic samodzielnie. Nic tak nie podnosi na duchu jak malenki sukces :D.
Ostatnio edytowano Czw mar 30, 2006 12:48 przez Anja, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek
Pirackie Trio [']:
Brucek 20.10.2001-09.04.2015 / Hrupka 20.10.2001-23.07.2016 / Rysio 20.05.2002-23.06.2018
oraz Wiórka 20.04.2016-26.11.2018

PiNeski: Pirat Lotka i Neska

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25600
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Czw mar 30, 2006 12:44

To prawda, co pisze Anja. Niby blachy temat, a jednak...
Nasza "miekkosc" i litowanie sie czesto przynosza w efekcie kotu wiecej bolu i szkody niz myslimy. Ja raz sie balam przyplaszczajac Chestera u wet, ze mu zebra polamie, tak plakal strasznie, no i przez moje obawy wyrwal lape i trzeba bylo jeszcze raz sie wbijac. Krew sie polala, krwiak sie zrobil, ogolnie do bani bylo.
Prawda tez jest, ze wyczuwaja kiedy slabniemy i kiedy mozna dac drapaka))
Jak karmie Chestera zawinietego w mumie i widze ze mu sie mokre oczy robia, to mi sie tez mokre robia, ale juz nie odpuszczam. Wiadomo, ze jak nie dam calej porcji, to trzeba bedzie jeszcze raz za chwile lapac(
Ogolnie, to wszystko okropne. Zwierzak nie rozumie, czemu jego kochana pani zadaje mu bol i sprawia przykrosc.A jednak, nie ucieka po mekach daleko, siad obok i myje sie zawziecie. Na wolanie przybiega jak psiak.Kocham go okrutnie :D

Tylko zeby JESC WRESZCIE ZACZAL!!! :evil:

Anna_33

 
Posty: 4120
Od: Nie mar 05, 2006 23:39
Lokalizacja: Warszawa Ursynow

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 210 gości