malwina pisze:Może za miękcy jesteśmy, za mało zdecydowani i zbyt litościwi?
Ja tego pierwsza nie napisalam
, ale najczesciej to wlasnie jest glowna przyczyna naszej niemocy. A kot wie jak nami zamanipulowac, wiecej jest tego wrzasku i scen niz strachu. Za to jak jest sprawa jasna, ze i tak podamy tabletke, to przy ktorejs akcji sceny sa jakby mniej drastyczne, za to czynione niejako z obowiazku, zeby nie bylo ze kot sie latwo poddal.
Ja naprawde nie mam latwych kotow w obsludze. Kazdy sie wyrywa, wyje, charczy i czasem gryzie. Jest opcja z mumia, lezeniem na kocie itp. okrucienstwa. Mala gryzie nas po palcach, dlatego czesto wkladamy jej w zeby strzykawke, zanim podamy tabletke. Za to leki, ktore dostaje codziennie na trawienie doslownie spija ze strzykawki, bo wie ze taka jest jej codziennosc. Nawet jej mocno nie trzymamy, bo sie nie wyrywa i i grzecznie zlopie kropla po kropli
.
Rysiek gryzie TZ-ta do krwi jak zwariowany wampir, ale przy mnie traci zapedy mordercy, wiec Rysio obsluguje wylacznie ja.
Brucek to wcielona zwinnosc ze slownikiem rodem z meliny, a jego jezior wykonuje magiczne kolowrotki, zas od szybkiego obracania glowa wydaje sie, ze ma ich 16.
Jednak leki podajemy i zawsze do skutku, bo jak mus to mus. Wole to robic osobiscie, niz zeby kota "meczyl" lekarz.
Najlepiej kiedy to opiekun podaje leki, bo kot czuje sie bezpieczniejszy. Za to jak jest z tym problem warto poprosic kogos kto potrafi i nas przekona, ze to mozna zrobic samodzielnie. Nic tak nie podnosi na duchu jak malenki sukces
.