Strona 1 z 3

Rozterki moje i moich kotów

PostNapisane: Pon mar 27, 2006 8:52
przez Devils little sister
Witam wszystkich serdecznie, jestem tu nowa, mam nadzieje że przyjmiecie mnie ciepło :D Bynajmniej nie zakładam nowego tematu aby się jedynie przywitać.
Na początku miałam jednego kota, niedawno doszedł drugi, a wraz z nim 2x tyle problemów i uciech. Napewno jesteście doświadczeni w sprawach wychowania kotów, wasza pomoc bardzo by sie przydała.
Nigdy nie miałam bliższej styczności z kotami, gdyż przez wiele lat *liczy* ok 14, miałam psa. Przez pierwsze lata mieszkał z nami w domu, potem zaczeliśmy go wypuszczaś. Sprawnie poruszał się po ulicach miasta, nigdy nie było z nim problemów. Pewnego dnia, podczas mojej nieobecności(wyjechałam dostałownie na 2 tyg) zostawiłam Puszka (bo tak sie wabił) pod opieką ojca. Wtedy nigdy by mi nie przyszło do głowy że widze go po raz ostatni. W przeddzień mojego powrotu do Polski dostałam od ojca telefon: "Puszka potrącił samochód" Poczułam się jakbym to ja miała wypadek. Ze łzami w oczach jechałam do domu. I kiedy radosna przekroczyłam granicę, zadzwonił tato, z wieścią że Puszek już nie żyje, nie dało się go odratować.... Po 30 godzinach cieżkiej podróży, zastałam pustą budę. Długo nie mogłam się pozbierać, prawdę mówiąć jeszcze tego nie zrobiłam, gdyż nie mam takiej osoby która rozumiała by mój ból. Dla mnie to była ogromna strata, mogę to porównać do smierci bliskiej osoby...
Na otarcie łezki, wyprosiłam u rodziców mojego wymarzonego kota. (Zawsze go chciałam mieć, jednak rodzice nie pozwalali ze wzglęcu na psa). W październiku nasza rodzina wzbogaciła sie o nowego, puchatego członka, a raczej człońkinie. W skrócie powiem że początki były dla mnie trudne, gdyż sama musiałam się nią opiekować a nie miałam w tym żadnego doświadczenia. Kinia wyrosła na dosyć sporą (;D), śliczną kotke, z lśniącym futerkiem. Nieufna była od początku, nie dała sie zbytnio głaskać, drapała i gryzła dosyć mocno. Nawet teraz, wszyscy w rodzinie mamy podrapane dłonie . Ale i tak ja kochamy:)
Schody sie zaczeły w sobotę, kiedy przygarnełam małą kotkę, która błakała sie od tygodnia na naszej ulicy. Nie miałam zamiaru na poczatku zabierać ją do domu, ale w momencie gdy podeszła pod same drzwi na tyle blisko abym mogła ją pogłaskać, zaczeła się łasić i głośno chrupać (czyt. mruczeć) Kiedy kinia, już nie pamiętam, kiedy chrupała przy mnie!Serce mi pękło i nie mogłam inaczej jak wziąść ja do domu. Wyglądała na zdrową, była jedynie brudna i głodna.
I teraz jakie mam problemy:
Kinia jest bardzo agresywna w stosunku do przybysza (jeszcze jej nie nazwałam) a przy tym w stosunku do nas także. Chodzi krok w krok z nienawiścia w oczach za nową i czeka na jakiś fałszywy ruch. Dzisiaj zaczęła sama atakować. Nowa się kładzie, albo schyla głowę wtedy. Nie wiem jak mam ją bronić. Jeszcze sama dostane! żart:) A może to nie takie śmieszne...przed chwilą próbowałam uspokoić Kinie, ona ciągle warczała na mnie, więc ja ją tule, a ona mi łapą z pazurami po oku! Na szczęście nie mocno i miałam zamknięte oczy, ale sie przestarszyłam.
Szkoda mi najbardziej nowej, poprzednio była zapewne przez kogoś porzucona, głodna, brudna szwędała sie po ulicy, a teraz cięzko jej się tutaj zaadoptować. Szczególnie że Kinia tak ją gnębi. Robimy wszystko żeby sie tu dobrze czuła.

Kinia jak do nas zawędrowała 5 mies temu, nie wiem ile dokładnie miała, ale była bardzo mała, miała niebieskie oczy (teraz ma pomaranczowe) ale juz piła z miski. Co prawde musiała do niej wchodzić z łapą, ale dawała radę:)
Natomiast nowa kotka, ma ok miesiaca, albo i więcej. Kinia jest od niej o wiele wieksza, co daje jej przewagę.

Dzisiaj przychodzi do nad weterynarz, aby zbadac szczególnie ta nową kotke, czy wszystko z nia w porządku. Ja sama zauwazyłam że jest lekko przeziębiona.

Musiałam sie komuś zwierzyć, a komu innemu moge, jak nie ludziom który jak ja kochają koty :D

Pozdrawiam
Aga

ona jest zazdrosna

PostNapisane: Pon mar 27, 2006 9:02
przez >>Olusia<<
Ona jest po prostu zazdrosna!widząc że nie tylko je4j p[oś więcasz teraz czas niue może pogodzić się z tym , że musi dzielić swoją pania tzn.Ciebie razem z innym kotem.Nie możesz pozwolić na to żeby atakował a młodą bo zrobi jej krzywdę ale nie odrzucaj jej też bo ucieknie od ciebie i bedzie wrogo nastawiona.Sprobuj je ze sobą przyzwyczaić.Wez nową i przystaw pod nos doKini zeby obwąchała ją i zaakceptowała.I nie trzymaj ich ciągle też razem:)

PostNapisane: Pon mar 27, 2006 9:12
przez jojo
Serdecznie witam :D

potrzeba troche czasu i stosunki uloza sie miedzy rezydentka a nowa

poczytaj forum, kilka watkow na ten temat bylo 8)

wstaw koniecznie fotki Twoich kotkow

PostNapisane: Pon mar 27, 2006 9:12
przez Monika L
Witaj bardzo dobrze,że tu trafiłaś jest tutaj masa wątków o trudnych dokoceniach ,proszę poczytaj. Widać że Twoja kotka ma charakterek nie bedzie łatwo ale myślę ,że z pomoca forum się uda.Mała koteczka może mieć koci katar, dobrze że obejrzy ja wet,życzę miłej lektury i rychłego dogadania kotek :)

PostNapisane: Pon mar 27, 2006 9:15
przez Slonko_Łódź
Ja bym ich nie przystawiała na siłe- jedna z nich dostanie od drugiej łapą po buzi.... Nic na siłe- tylko czas i czułość dla obu. Wiele osób już tu się dokacało w sposób nie do końca bezproblemowy. Poczytaj w Kocim ABC i wątkach np http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=27 ... =soya+tofu . I nie martw się- w końcu się unormuje :lol:

PostNapisane: Pon mar 27, 2006 9:15
przez zuza
Hm, pozwole sie nie zgodzic z pomyslem przedstawiania sobie kotow na sile :roll: To moze wywolac efekt odwrotny od zamierzonego.
To, ze kotka rezydentka obrazila sie na nowego kota i na Was przy okazji to norma. Trzeba przeczekac przeblagujac tym, co lubi. Nie glaskac jej nahalnie, ale i nie okazywac przy niej wielkiego zainteresowania nowemu kotu.
Przy kontaktach dobrze, zeby mala miala mozliwosc schowania sie przed duza i odwrotnie.
Nie pozwalajcie duzej gnebic malej, ale raczej metoda zabierania malej z miejsca gdzie duza sobie aktualnie przebywa.
Aha - uspokajanie "zlego" kota metoda tulenia to proszenie sie o klopoty. Jak kot jest w zlym humorze nalezy go zostawic do czasu az sie uspokoi :roll:
W wiekszosci przypadkow dosc szybko okazuje sie, ze koty bawia sie razem, spia itd ;)
Moim zdaniem wystarcz poczekac okazujac teraz duzo zainteresowania starszej koteczce, zeby nie byla zazdrosna.
Mam nadzieje, ze one nie wychodza te Twoje koty... Starsza juz niedlugo moze miec ruje :(
Zycze sukcesow w dokoceniu! :D

PostNapisane: Pon mar 27, 2006 9:36
przez Devils little sister
Dziekuje za liczne rady :P

Kinia już się pcha na dwór, głównie aby polować na wróble, które przesiadują na żywopłocie. Wypuszczam ją jak zaczyna wyć w niebogłosy i kiedy jest już na zewnątrz stoje w pobliżu. Jednak zawsze w takich sytuacjach staram sie ją zachęcic do zabawy aby zapomniała o wróblach.

Juz próbowałam przystawiać jedną do drugiej. Kinia patrzy wtedy wrogo, fuczy, warczy i syczy. A nowa odwraca główke i chce uciekać.
Muszę dac do zrozumienia Kini że nic się nie zmieniło i że dalej jestem do jej dyspozycji.

Czytałam chyba wszystkie możliwe wątki o tym temacie(także w innych tematach) Ale nie da sie przewertować siłą rzeczy wszystkich stron.

Zrobie nowe fotki i potem wkleje do podpisu :D

Miałam dzisiaj nieprzyjemna przygodę z nową kicią. Otóż zamknęłam ją na chwile w moim pokoju. Kiedy przyszłam, siedziała potulnie w kącie łóżka(dodam że nie zdazyłam jeszcze pościelić:P) nachyliłam sie do niej i oparłam rękę na kocu. Podłaskałam ja chwilę...i zaraz poczułam ostry swąd. Podnoszę rękę - a tu wielka kupa przyklejona do mojej ręki! <fuuj> jeszcze coś takiego mi sie nie zdarzyło :lol: koc do prania trafił, a ja mam nauczkę żeby nie przetrzymywać jej w zamknięciu.
(kinia wydarłaby sie zapewne w niebogłosy)

PostNapisane: Pon mar 27, 2006 9:39
przez Monika L
proszę nie wypuszczaj kotków na dwór ,to jest niebezpieczne ,sama miałaś bolesne dośwaidczenie z psem :(

PostNapisane: Pon mar 27, 2006 9:43
przez Prakseda
Devils little sister, witaj na forum. Przede wszystkim wyrazy uznania za przygarnięcie kolejnego kota. Z pewnością uratowałaś mu życie.
Wiesz, kotki z pewnością się dogadają, może nawet zaprzyjaźnią. To jednak wymaga Twojej cierpliwości i czasu. Czasami trwa to krótko, kiedy indziej nieraz parę miesięcy. Ponieważ Twoje kotki są młode, myślę, że niedługo wszystko się ułoży. Nie rób na siłę, dopieszczaj obie, zwłaszcza pierwszą kotkę.
Dobrze, że przychodzi wet. Nowa kicia ma prawdopodobnie koci katar. Pamiętaj o regularnym o odrobaczaniu i szczepieniu. Jak kotki wydorośleją należy je wysterylizować.
No i bardzo Cię proszę, nauczona tragicznym doświadczeniem Twojego psa, nie wypuszczaj kotów z domu. O kolejną tragedię nie trudno.

Czytaj forum, sporo można się nauczyć.
Czekamy na dobre wieści o Twoich kotach.
Pozdrawiam

PostNapisane: Pon mar 27, 2006 9:46
przez cinsio
nie przejmuj się zazbytnio :)
możesz przez jakiś czas przymykać małą w pokoju kiedy nie masz czasu przypilnować sytuacji. a czasem przymykać starszą i puszczać młodą na dom, żeby sie przyzwyczajała.
starsza kota niedługo będziesz sterylkowana. wtedy przestanie aż tak bardzo martwić się o swoje terytorium.
a jak za miesiąc dwa nie będzie lepiej to spróbuj kropli Bacha. gdzieś na forum jest taki wątek. trochę też jest w w/w wątku klubu tragicznego dokocenia :)

PostNapisane: Pon mar 27, 2006 10:01
przez zuza
Dopoki kocica nie bedzie wykastrowana absolutnie nie powinnas jej wypuszczac na dwor :(
Potem zreszta tez lepiej nie, chyba, ze na smyczy albo do zabezpieczonego ogrodu ;)
Ale dopoki ma jakiekolwiek szanse na ciaze - absolutnie nie.

PostNapisane: Pon mar 27, 2006 10:02
przez zapałka
Witaj
To,że Twoja kicia zrobiła kupę na koc to nie jest tylko kwestia zamknięcia jej na jakiś czas w osobnym pokoju, ale przede wszystkim stresu jaki przechodzi w związku z innym kotem, no i pozostaje kwestia czy w pokoju tym była kuwetka, z której mogłaby skorzystać?
Moim zdaniem zbyt szybko poszłaś na żywioł i po prostu wpuściłaś nową kotkę do rezydentki. Dokacanie się, zwłaszcz kotem tej samej płci co rezydent, powinno przebiegać bardzo stopniowo i etapami. Ja jak przyniosłam drugiego kota do domu, to musiał przejść kwarantannę w łazience bo był chory. Z rezydentem nie widział się długo, ale jedno i drugie wiedziało bo czuło,że jest tu inny kot. Potem były widzenia. Otwierałam drzwi łazienki i koty nawiązywały kontakt wzrokowy i śledziły swoje zachowania. Dopiero po 2 tygodniach mogłam spokojnie wypuscić kotka z łazienki bo juz był zdrowszy i wiedziałam,że zna juz troche mojego rezydenta. Wszystko przebiegło bez niepotrzebnych stresów dla nas i dla kotów. :D W Twojej obecnej sytuacji potrzeba czasu i cierpliwości. Nie od razu kotki się polubią, a może być i tak,że będą się tolerować ale lubieć nieszczególnie. Nie można dopuścić do łapoczynów, które mogą zrobić krzywdę małej kici. Staraj się traktować oba koty tak samo. Nie próbuj ugłaskiwać obrażalskiej rezydentki i nie pocieszaj też nowej kici. Jeżeli się bawisz to baw się z obiema a gdy zauważysz że rezydentka jest już trochę zniecierpliwiona konkurencją przerwij zabawę, pogłaszcz obydwa i odejdź, ale po cichu obserwuj co będzie dalej. Takie są moje sugestie. W rzeczywistości co kot to inny charakterek :D Niemniej jednak trzymam kciuki i życzę powodzenia :ok:

PostNapisane: Pon mar 27, 2006 11:17
przez izaA
Przede wszystkim mała jest wzięta z ulicy, więc polecam kwarantannę albo w twoim pokoju albo w łazience - ma zapewne koci katar i może mieć bogate życie wewnętrzne. Trzeba ją odrobaczyć, wyleczyć z kataru i zaszczepić jak już będzie zdrowa. Zrób jej na początek prowizoryczną kuwetkę z kartonu, jeśli nie chcesz inwestować w drugą. Potem kotki zapewne będą korzystać z jednej. Kotki nie są dorosłe, więc powinny się szybko zaakceptować. W tym przypadku priorytetem jest zdrowie małej, potem dopiero zapoznanie (spontaniczne - nigdy na siłę) no a potem radość z posiadanie dwóch panienek.

No i przetrzymaj rezydentkę w domu, bo będziesz miała stadko małych kłopocików. Pierwsza rujka może być bezobjawowa. W ferworze czytania możesz też poszperać w kocim ABC i poznać zalety sterylki przed pierwszą rujką, bo oczywiście obie kotki wystarylizujesz :D

Zakładam, że nie będzie kłopotów dokoceniowych - ustalmy, jak się nie dogadają po miesiącu - dwóch od puszczenia na żywioł - wtedy mówimy o trudnym dokoceniu 8) więc jeśli Ci się to przytrafi, to wątek o kroplach Bacha, na który powoływał się Cinsio jest w moim podpisie :D

No i głaski dla obu panienek 8)

PostNapisane: Czw mar 30, 2006 19:46
przez Devils little sister
Witam
Zapewne pisałabym codziennie, jednak nie mogę bo mam za duzo nauki (matura za miesiąć 8O )
We wtorek kiedy wróciłam ze szkoły moim oczom ukazała sie niesamowita sytuacja. Obie kotki bawiły się ze sobą!! Goniły sie po całym pokoju (na szczęscie nie z pazurkami :wink: ) Na mnie nawet uwagi nie zwróciły. Wcześniej Kinia wodziła wzrokiem z nienawiścią za małą. Teraz jest jej raczej ciekawa. Nie jest to miłość, ale juz jestem spokojna i szczęśliwa, bo to juz tylko krok do pełnej harmonii.
Może rzeczywiście za szybko to wszystko sie stało dla KIni, powinnam stopniowo wprowadzać małą. Martwi mnie jedno. Od samego początku obie jedza i piją z tych samych misek oraz korzystają z jednej kuwety. Nie chce żeby Kinia się czymś zaraziła. Małej troche jedzie z tyłka (że sie brzydko wyraże) jak wychodzi z kuwety. Nie wiem dlaczego. Mam ją myć za każdym razem? Niecierpi kąpania tak przy okazji.
W pon. miał przyjść wet, ale okazało się że nie może:( Jutro juz trzeba je zawieźć do lecznicy.
Po akcji z Puszkiem (czyli moim pieskiem, który miał wypadek) byłam bardzo przewrazliwiona na punkcie Kini. Kiedy trafiła do nas, przez całe dnie zajmowałam się tylko nią. Bałam się że jak nie będę jej pilnować to ktoś ją rozdepcze. Była bardzo mała i lubiła plątać się pod nogami. Do tego jest czarna, więc o nieszczęscie było nietrudno. Pamiętam taką sytuację, jak pierwszej nocy pobytu u nas, zbudziłam sie sama o 4 nad ranem i poleciałam do kuchni sprawdzić czy z nia wszystko w porządku. Kiedy wzięłam ją do siebie pod kołdrę, tak słodko mruczała. Po paru min. przestała...ja sie budze, szturcham ją. Żadnej reakcji, jakby była martwa!!! serce zaczeło mi walić, wyskoczyłam z łóżka i dawaj ją do ojca( może na sztuczne oddychanie - niewiem) i w tym samym momencie przeciągle zamiałczała co oznaczało tyle co "daj mi spać kobieto"
Do dzisiaj czasami sprawdzam czy oddycha. Wiem że schiza juz mam ale boję się o nia straszliwie. Nie mam zamiaru wypuszczać jej samej na dwór!
I jeszcze małe pytanko. Słyszałam że lepiej jest kiedy kotka za pierwszym razem kiedy ma ruję pozwolic jej mieć małe. A potem dopiero wysterylizować. Tak??

A teraz obiecywane fotki. Daje wam tu do pokazania Kinie, trochę młodszą, teraz jest wieksza. Ale jak zawsze przesliczna. Mam mnóstwo tych zdjęć. Te na początek. Czy chcecie czy nie i tak wam pokaże resztę 8) :D



Obrazek

Obrazek

PostNapisane: Czw mar 30, 2006 19:56
przez Olat
Pierwsza, najważniejsza rzecz:
absolutnie nie jest prawdą, ze kotka powinna raz miec małe! Nie ma zadnego racjonalnego powodu, dla którego miałaby rodzic. Wręcz przeciwnie - jest mnóstwo "przeciw":
- kotka moze się podczas krycia zarazic smiertelną chorobą (białaczka, koci HIV)
- ciąża i porod nie są ani łatwe i ani przyjemne. Moga się wiązac z szeregiem powikłań i problemów. Moze byc tak, ze Twoja kotka urodzi 7-9 kociat. Co wtedy zrobisz? Co jesli odrzuci małe i nie będzie chciała się nimi zajmowac? Odchowasz stadko na butelce?
- i najważniejsze: wejdz na kociarnię i zabacz ile bezdomych kotów szuka domów. A jeszcze nawet nie rozpoczął się wiosenny wysyp maluchów. Zastanów się, po co do tego morza kociej biedy dokładac kolejne kociaki? A zo pol roku równiez ich dzieci?

Wysterylizuj kotkę. KONIECZNIE zanim zajdzie w ciążę.