chciałam tylko napisać że ja to też przeżywałam
wydawało mi się że byłam bardzo słaba psychicznie i stać mnie tylko na to aby płakać nad biednymi zwierzętami
ale los postwił mi na drodze kogoś silniejszego kto mi pokazał co i jak można zrobić
i jak się nie bać
najpierw tylko finansowałam utrzymanie kotów (wtedy jeszcze miałam z czego) i uważam że to b. duzo jesli ktoś może tylko tak
wtedy jeszcze rodziły się koty w moim bloku, umierały i były zamurowywane, niesterylizowane
tak trafił do mnie Buruś którego matkę zamurowano a rodzeństwo umarło
ciągle pamiętam te umarłe maluchy leżące przy okienku
Burusia uratowałyśmy, zostal moim 8 kotem
pamiętam jak ostatni raz widziałam starego Karolka który tarzał się w piachu na słońcu ale pewnego dnia już nie wyszedł
i Romusia bez jednego oczka który wrócił z nieudanej adopcji i też pewnego dnia nie wyszedł
i Zuzię która siedziała na drzewie i darła się czekając na kolację a potem chodziła z nami siedząc mi na ramieniu - też pewnego dnia nie wyszła (chciałabym wierzyć że ją ktoś przygarnął, ale raczej stało się coś złego)
żeby to przerwać zaczęłyśmy robić sterylki i adopcje, gdy zaczynałyśmy miałyśmy około 40 kotów a na bazarku kotka urodziła 7 maluchów - to chyba był nasz ostatni urodzony miot - wszstkie znalazły dom
z tej liczby po adopcjach i odejściach zostało nam na sporym terenie chyba z 6 kotów, w międzyczasie kilkadziesiąt podrzucono
ale każdego wyrzuconego kota zabierałyśmy i szukałyśmy mu domu
te które się nadawały do domów - również tam trafiły
zostały tylko dzikusy, wysterylizowane
zrobiłyśmy z p. Anią gigantyczną pracę
włożyłam w to oszczędności swojego życia i niemałe wtedy dochody
ale mamy naprawdę spokój
spokój który burzy tylko wyrzucany kolejny kot/koty
ale tak jak napisałam - nie zostawiamy go żeby nie oglądać przejechanego/pogryzionego itp..
trudno - to nie kosztuje mało ale wiem że czasami jest to najmniejszy problem - jeśli chcesz coś zrobić to chętni się znajdą, gorzej gdy chcesz by to zrobili za ciebie inni
podsumowując chciałam Ci tylko napisać że owszem człowiek czuje się bezsilny gdy to wszystko widzi ale trzeba zacząć
wyrabia się wtedy w sobie siłę psychiczną która pozwala robić więcej i lepiej
my chodziłyśmy na przykład do administracji zeby nam nie utrudniali - i pokazując co robimy , ze zmniejszamy liczbe kotów, ze zostawiamy porządek - zyskaliśmy sprzymierzeńców, koty nie są trute, mają powycinane okienka , nawet dla osiedlowego psa uzyskaliśmy zgode na budę i jedzenie z gminy
villia,na pewno masz możliwość w jakiś sposób tym kotom pomóc - powinnaś spróbować jeśli chcesz spać spokojniej
od Ciebie zależy co zrobisz
jak zaczniesz na pewno zyskasz sprzymierzeńców (ale pewnie i wrogów dla równowagi)
powodzenia
