Odpowiadając na pytanie Falki - nie wnikając w szczegóły, istnieją takie trucizny, ale są w większości trudno dostępne, albo też ich przygotowanie wymaga niejakiej wiedzy.
Wiecie - mnie jest trudno uwierzyć w to, że tak wiele kotów jest trutych. Ja na przykład nie wiedziałabym jak to zrobić. To wymaga jednak pewnej wiedzy i determinacji. Substancje działające natychmiast są raczej trudnodostępne. Substancje, które trzeba podawać wielkorotnie wymagają dużego zaangażowania i poświęcenia czasu na zatruwanie kotów - łatwiej byłoby takiemu.... kota pobić. Koty też nie są głupie - spróbuj zmusić kota do zjedzenia, czegoś co mu źle pachnie.
LimLimie - kot u pani Danusi był prawdopodobnie podtruwany. Według mnie równie dobrze mógł mieć jakąś wadę wrodzoną, która spowodowała takie objawy.
Uszkodzenia (niedorozwój) nerek dają o sobie znać czasem i po paru latach - tak przynajmniej wynika z tego, z czym się stykałem. I nie tylko nerek zresztą (również wątroby). Wtedy coś, co nie byłoby specjalnie szkodliwe, potrafi okazać się groźne.
A te trucizny... No są, jednak w sumie niewielu ludzi o nich wie. Na dodatek te roślinne za bardzo o tej porze roku nie rosną, więc ktoś musiałby specjalnie się o nie starać. Cokolwiek wie Basia (wcalem nie ciekaw), nie jest wiedzą aż tak powszechną.
Ale coś Wam powiem, łatwiej mi przyjąć, że kot umarł dlatego, że był chory a nie dlatego, że go ktoś otruł. A ponieważ ani na jedno ani na drugie nie ma dowodów, to przyjmę takie wytłumaczenie, które mieści mi się w głowie.
A propos nerek jeszcze - oczywiscie, ze nerki moga byc chore tez z przyczyn zupelnie naturalnych - przeziebione, nie leczone i robi sie mocznica czyli to co Sabi czarna miala albo jeszcze cos innego co mi do glowy nie przychodzi.
Moja wetka mi powiedziala, ze caly uklad moczowy w zwierzu marki kot jest dosc slabym ogniwem - koty czesto na to choruja
Bombo Kochana, bardzo, bardzo mi przykro.
Moze masz kontakt z jakim wetem, ktory moglby pomoc w ocenie, co to moglo byc za paskudztwo? Bez tego trudno jakies sledztwo prowadzic.
Ach, nie napisze co mysle, bo same kropki by mi wyszly...
Niestety - koty piwniczne bardzo czesto padaja ofiara trutek na szczury i myszy. I wcale nie musza tego bezposrednio zjesc. Taka wylozona trucizna kot moze wybrudzic sobie futerko przechodzac obok i pozniej to zlizac - to wystarczy. A przeciez te trutki pyla - po krotkim czasie cala okolica jest nimi pokryta. Po drugie - kot moze zjesc zatruta mysz czy jakiegos robaka ktory sie w truciznie wybrudzil czy tez wrecz ja zjadl. W zaleznosci od rodzaju trucizny - objawami zatrucia sa albo b. silne drgawki i inne zaburzenia neurologiczne lub/i silna skaza krwotoczna, calkowity zanik krzepliwosci krwi. Objawia sie to krwawymi wybroczynami np. blonie sluzowej (szczegolnie widoczne na galkach ocznych), krwotokami. Te trutki na szczury juz dawno powinny byc zakazane
Pomijajac juz okrucienstwo ich dzialania w stosunku do samych gryzoni - to truja sie nimi powszechnie koty i psy (zatrute myszy zanim zgina traca instynkt samozachowaczy i wychodza na powierzchnie - bedac czesta ofiara wlasnie psow i kotow - dla ktorych taka otepiala mysz jest doskonala "zabawka" czesto zjadana. Rowniez martwa mysz - pies lub ptak moze ja zjesc.), a czasem i sami ludzie (dzieciom podobaja sie kolorowe granulki) a pyl osadza sie stopniowo na wszystkim - np. na skladowanych w piwnicy ziemniakach. Jednak najczestsza ofiara trutek padaja koty