Witam Wszystkich czytających
Pomyślałam, że warto podzielić się przypadkiem, który zdarzył mi się w minionym tygodniu.
Opis sytuacji:
Posiadam 5 kotów.
Pierwszym kotem była British, kotka brytyjska wobec której stosowana jest agresja Docenta - od września 2011 British jest ze mną.
Po 5 miesiącach zakupiłam z hodowli rodzeństwo kotów tonkijskich ( matka dość nieufna do obcych ) – luty 2012.
W grudniu 2012 zaopiekowałam się Etą, niespełna 3 miesięczną koteczką.
W październiku 2013 przybyła do nas chora Jaśka i tak już została.
Docent jest jedynym samcem, wykastrowanym w 7 miesiącu życia.
3 kotki są po sterylizacji, jedna przed w fazie wyciszenia, 09.05 ma zabieg.
Nigdy nie było takiej sytuacji jak teraz:-( Nawet jak wprowadzałam kolejne koty.
Docent zawsze był zaprzyjaźniony ze wszystkimi kotkami, bardzo kontaktowy, skory do zabawy.
Nie przejawiał dominacji do żadnej kotki.
Nie wydaje się być chory, je normalnie, dopomina się pieszczot.
Zmiana zachowań nastąpiła w dniu wczorajszym.
Docent nie przyjął do stada Saby, psa który jest już od roku z nami.
Często koty przebywając na tarasie spokojnie traktowały obecność Saby na łące.
Wczoraj Saba była zamieszana w incydent, ale po mojej szybkiej interwencji odeszła, ale Docent nie był w stanie się wyciszyć.
Na początku atakował British, ale w stanie silnego pobudzenia wdał się w bójkę z Deltą – są z jednego miotu i całe swoje życie razem, maja bardzo silną relację.
Po wyciszeniu i odizolowaniu źle reaguje tylko na British.
Nie jest wiodący w stadzie, Delta potrafi go zaatakować jako słabszego mimo, że jest mniejsza.
Sytuacja wygląda następująco:
2 kotki ( Jaśka i Eta) całkowicie unikają bitwy, w momencie zagrożenia chowają się w najbardziej dla siebie komfortowe miejsca.
Docent atakuje British, Delta potrafi zaatakować Docenta – zdarzyła się dziś sytuacja, że British była na wybiegu, Docent zaczął się na nią srożyć – widział ją przez szybę, 2 kotki się schowały, zaś Delta zaatakowała Docenta.
Ze zmian w domu – piasek i inne - nie było żadnych.
Zmiany w otoczeniu – pojawił się kot w dość bliskiej odległości, ale poza działką.
Taka sytuacja mi się zdarzyła. Jako terapię zdecydowałam się na krople Bacha.
Skontaktowałam się z Panią Wandą, która już pojawiła się tym wątku.
Obsługa szybka i profesjonalna.
Od piątku Koty przyjmują krople.
Już widzę, że jest lepiej. Nie jest tak jak przed atakiem, ale naprawdę lepiej.
Polecam Krople Bacha i Panią Wandę.
Będę informować co dalej się u mnie dzieje.
Pozdrawiam serdecznie