Moja kotka jest ze mną już 3,5 roku, jak ją brałam była najmniejsza z miotu, wiem, że była za wcześnie zabrana od matki, a także jak ją przyjęłam bała się zostawać sama, oraz jak tylko ktoś coś głośniej powiedział to się kuliła, albo jak brało się klapka by zabić muchę czy komara na ścianie zachowywała się tak jakby była bita...? Od tamtego czasu i tak poczyniła duże postępy. Mała jest taka, że jak nikt nie patrzy da się wymiziać na wszystkie strony, brzuch, uszka, pyszczek, czasem jest to 5 min a czasem 30. Przyznam szczerze, że odkąd przeprowadziłam się do tego mieszkania, w którym jestem obecnie już 1,5 roku kotka bardzo się zmieniła. Stała się odważniejsza, zaczęła wychodzić, a nie się chować jak tylko ktoś przyszedł. Decyzję o spotkaniu z behawiorystką podjęłam po dwóch sytuacjach w tym roku, pierwsza to wizyta u weta, gdzie ja się jej aż po prostu bałam. Druga to taka, że będąc u rodziców, mieliśmy na kilka godzin kotkę mojej babci. Syczenie, prychanie i buczenie trwało nieprzerwanie. Choć widziały się może przez 5 min, a tak to w dwóch osobnych pokojach. Ziuta nie dała się dotknąć, nie chciała wziąć ani jednego przysmaku. Rzucała się na ręce i nogi. Uspokoiła się dopiero jak wróciliśmy do naszego mieszkania. Dodam, że była mimo tego bardzo ciekawska bo chciała zajrzeć do tamtego pokoju i była bliska otworzeniu drzwi. Więc była to ciekawość przełamana strachem?? Zawsze chciałam mieć 2 kotki, lecz wcześniej nie miałam ku temu warunków. A od behawiorystki dowiedziałam się, że planując dokocenie muszę zwrócić uwagę na charakter kota, który przede wszystkim musi mieć łagodne usposobienie, dobry stan umysłu, który jest stabilny emocjonalnie aby stwarzał dobrą atmosferę. Musi być przyjazny wobec ludzi i nie przejawiać cienia agresji aby nasza mała nie podłapała złego zachowania. Zaczęłam dużo czytać i szukać, a że zawsze podobały mi się MCO, również zaczęłam czytać o tej rasie, rozmawiać z hodowcami, i po wielu dniach intensywnej lektury wybór padł na tę rasę. Hodowca wybrał nam kocurka, łagodnego, którego jak się weźmie na ręce można wygłaskać ale i skorego do zabaw bo nasza uwielbia się bawić. Generalnie nie mogę narzekać na małą bo jest kochana. Wie, że nie może wchodzić na stół i blat w kuchni oraz wie, że parapety, biurko, komoda, regał i szafa to są miejsca po, których może chodzić. Na początku bała się być wyżej niż kanapa, wyjątkiem były parapety. Zakupiliśmy drapak, na początku nie chciała z niego korzystać, ale ją nauczyłam i teraz go uwielbia. Wymieniliśmy biurko i była zdziwiona, a zarazem przestraszona, że może po nim chodzić. Teraz wchodzi bez problemu. Zaczęłam stawiać ją na komodę i tam też postawiłam miskę z jedzeniem. Teraz miska stoi gdzie indziej, a mała wchodzi na komodę i co było zaskakujące sama pchała się wyżej. Nabrała pewności siebie. Pracuję z nią już bardzo długo widzę te małe kroki, które poczyniła. Jednak wiem, że w niej kryje się ten kociak, który lubi być głaskany. Ale tak jakby wstydziła się go pokazać? Odkąd stosuję terapię zaleconą przez behawiorystkę, kotka przestała się prawie bać suszarki, bo leży zrelaksowana na drapaku i po prostu ją obserwuje. Planujemy dodać półki użytkowe dla nas i dla kotów, by miały swoją bezpieczną przestrzeń oraz by mogły przejść praktycznie cały pokój bez dotykania podłogi.
Wiem, że mogłabym adoptować kotka z DT czy schronu, jednak najważniejsze jest dla mnie samopoczucie mojej małej Ziutki, która jest moim pierwszym kotem i to ona uczyła mnie jak się zajmować kotkiem. A ona uczyła się ode mnie. Dlatego, nie mogę wziąć kociaka, po przejściach, bądź nie do końca wiadomym charakterem. Oraz również chcę aby miała towarzysza zabaw na długie lata. A także by nie czuła się samotna jak będę w pracy. Zależy nam też, aby nie doszło do sytuacji, gdzie w przyszłości pojawi się dziecko, a ona nie będzie mogła sobie z tym poradzić. Behawiorystka powiedziała, że mamy bardzo szczerego kota, który jasno komunikuje swoje potrzeby, wypytała nas o wszystkie szczególiki odkąd ją mam. Dowiedziałam się, że kocia psychika najbardziej kształtuje się pomiędzy 2 a 8 tygodniem, życia i jeśli wtedy kontakt z człowiekiem jest dobry, otrzymywał od niego pieszczoty, mamy kota, który nie boi się ludzi, i jest skory do wszelkich przejawów czułości. Natomiast jeśli jest neutralny, kot ten nie ma złych doświadczeń wtedy możemy mieć kota, który jest zdystansowany jednak można zaskarbić sobie jego sympatię. Natomiast jeśli kontakt z człowiekiem takiego kociaka jest negatywny bądź nie widział człowieka na oczy, zsocjalizowanie takiego kota jest niemal niemożliwe. Bardzo często koty te są płochliwe, nie pozwalające się dotknąć. Powtórna socjalizacja takich kotów często następuje po jakimś traumatycznym przeżyciu np. wypadek. Behawiorystka powiedziała, że odkąd mała jest u mnie, że zajmuję się nią, pokazuje jej, że nie ma się czego bać, staram się uświadomić, że jest kochana to owocuje to tym, że jest kotem, który dobrze się przy mnie czuje, i jest trochę tak, że siedzi w niej drugi kociak, który chce ale pierwszy kociak, poprzez jej doświadczenia z wczesnego dzieciństwa, wczesnej rozłąki z matką, wykształcił sobie taki, a nie inny system obronny, co przejawia się właśnie w jej obecnym zachowaniu.
jak na razie udaje się powolutku wyciągać na wierzch tego miłego. Na kropelki natknęłam się czytając to forum, skonsultowałam to z behawiorystką, która stwierdziła, że mogą one pomóc w jej terapii. I tak trafiłam na ten wątek oraz Ryśkę, z którą wymieniłam sporo maili, która dopasowała kurację, która ma pomóc w kontaktach kot-ludzie oraz utrwalić pozytywne zachowania. Jestem dobrej myśli
przepraszam za tak długi post xd poniosło mnie :O