CK Tomuś: W DOMU!!! :)))))

Ostatni z 19 kotów zabranych we wrześniu 2004 r. od niezrównoważonej osoby. Koty były w opłakanym stanie - zaniedbane, zarobaczone.
Mijał czas, większośc z nich, po odrobaczeniu, wykastrowaniu, zaszczepieniu, znajdowała po kolei domy, kilka umarło - wieloletnie zaniedbania zebrały żniwo.
Został Tomuś - ostatni.
Tomuś Czereśniak.
Czereśniak - bo nie ma przednich zębów, a zębów brak, bo pewnie jadł kiedyś czereśnie i zapomniał wypluć pestki. Twarde pestki nie są przyjaciółkami zębów. Ale to o tym Tomuś nie wiedział.
Tomuś jest kotem w średnim wieku. Jest wykastrowany, odrobaczony, zaszczepiony, ma zrobiony test na nosicielstwo białaczki (nie jest nosicielem).
Jest łagodnym, spokojnym kotem. Może być towarzyszem innych kotów - jest zupełnie niekonfliktowy.
Wiele w swoim życiu przeszedł, dotąd nikt go nie kochał. Nie ma w sobie wiary w to, że może być dla kogoś Wyjątkowy. Na nowe sytuacje reaguje lękiem - najchętniej ukryłby się przed światem, rozpłaszczył pod szafą, stał się niewidzialny. Kiedy dociera do niego świadomość, że niewidzialność jest poza jego kocimi możliwościami, zdobywa się na rozpaczliwe syczenie - które, a nuż, odstraszy Obcego.
A jeśli nie odstraszy...
Tomuś zaczyna ufać. Zaczyna myśleć, że czesanie grzebieniem jest przyjemne, zaczyna dostrzegać, że sprawia mu frajdę witanie człowieka z podniesionym ogonem, czekanie na glaśnięcie, na zauważenie.
Zabraliśmy Tomusia do Krakowa, bo pobyt w azylu bardzo mu nie służył - wciąż miał nawracające infekcje górnych dróg oddechowych i miał już dosyć kłucia igłami.
A byl kłuty, bo postanowił kiedyś, że nigdy nie pozwoli sobie bez walki podać tabletek. I dotrzymał słowa. W postanowieniu nie bylo ani słowa o zastrzykach, więc je z pokorą znosił, zastanawiając się, dlaczego je, postanowienie składając, pominął.
Mijał czas, większośc z nich, po odrobaczeniu, wykastrowaniu, zaszczepieniu, znajdowała po kolei domy, kilka umarło - wieloletnie zaniedbania zebrały żniwo.
Został Tomuś - ostatni.
Tomuś Czereśniak.
Czereśniak - bo nie ma przednich zębów, a zębów brak, bo pewnie jadł kiedyś czereśnie i zapomniał wypluć pestki. Twarde pestki nie są przyjaciółkami zębów. Ale to o tym Tomuś nie wiedział.

Tomuś jest kotem w średnim wieku. Jest wykastrowany, odrobaczony, zaszczepiony, ma zrobiony test na nosicielstwo białaczki (nie jest nosicielem).

Jest łagodnym, spokojnym kotem. Może być towarzyszem innych kotów - jest zupełnie niekonfliktowy.
Wiele w swoim życiu przeszedł, dotąd nikt go nie kochał. Nie ma w sobie wiary w to, że może być dla kogoś Wyjątkowy. Na nowe sytuacje reaguje lękiem - najchętniej ukryłby się przed światem, rozpłaszczył pod szafą, stał się niewidzialny. Kiedy dociera do niego świadomość, że niewidzialność jest poza jego kocimi możliwościami, zdobywa się na rozpaczliwe syczenie - które, a nuż, odstraszy Obcego.
A jeśli nie odstraszy...
Tomuś zaczyna ufać. Zaczyna myśleć, że czesanie grzebieniem jest przyjemne, zaczyna dostrzegać, że sprawia mu frajdę witanie człowieka z podniesionym ogonem, czekanie na glaśnięcie, na zauważenie.

Zabraliśmy Tomusia do Krakowa, bo pobyt w azylu bardzo mu nie służył - wciąż miał nawracające infekcje górnych dróg oddechowych i miał już dosyć kłucia igłami.
A byl kłuty, bo postanowił kiedyś, że nigdy nie pozwoli sobie bez walki podać tabletek. I dotrzymał słowa. W postanowieniu nie bylo ani słowa o zastrzykach, więc je z pokorą znosił, zastanawiając się, dlaczego je, postanowienie składając, pominął.