Koty w domu a płodność kobiet - czy to możliwe?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lut 04, 2006 13:58

gosiak pisze:
joanna z kotami pisze:PS. Ostatnio kłaki naszych kotów znalazł na swym ubraniu roboczym kolega z pracy mojego TŻa, który od roku pracuje na innej zmianie i nigdy nie był u nas w domu... :)


Wy się śmiejecie, a jednak to futro się przemieszcza... :wink:


Ten fragment mojej wypowiedzi to tzw. fakt autentyczny! :)
Sama jestem zadziwiona, jak te "kocie wici" są w stanie rozesłać się po świecie... Prawie jak wirus. :wink:

joanna z kotami

 
Posty: 1754
Od: Czw paź 20, 2005 22:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob lut 04, 2006 16:54 Re: Koty w domu a płodność kobiet - czy to możliwe?

moim zdaniem - wzielo sie to od odwrocenia... kota ogonem :lol:
chodzi mi o to, ze bardzo wiele kobiet czy par bezdzietnych nie z wyboru, decyduja sie na koty, z powodu poczucia samotnosci. czyli kot w domu nie wplywa na nieplodnosc kobiety, lecz raczej jest jej "konsekwencja". krotko mowiac bezdzietne kobiety/pary czesto maja koty, a nie odwrotnie - kobiety, ktore maja koty staja sie nieplodne.
mowie w ten sposob, bo.... od lat walcze z nieplodnoscia. powody glownie hormonalne, ale podejrzewam, ze tez jakas blokada psychiczna (jak u wielu kobiet po latach, po stratach...), stresy itd. decyzja o kotach w naszym domu podjeta zostala po to, aby zapelnic puste serce (w skrocie rzecz biorac).
i wiecie co? od kiedy sa u nas, ja - bez ingerencji prochow - zaczelam miec naturalne owulacje (przepraszam za szczegoly). moim zdaniem to koty mnie odstresowuja, zajmuja moje mysli, dzialaja na mnie lagodzaco, a to byc moze zmniejsza stres? a to byc moze reguluje wariujace hormony? grunt, ze po latach stalam sie plodna.
cytat z Czterech Lap: "O tym, że kot potrafi odmienić nasze życie przekonał się na pewno każdy, kto je dzieli razem z nim. Ukochany pupil wywiera bowiem kojące działanie na naszą psychikę. Sprawia, że napięcia mijają(...)Nagromadzone trudy dnia codziennego znikają(...)Co więcej koty korzystnie wpływają również na nasze zdrowie fizyczne"
uwazam, ze mozna by "moj przypadek" :wink: zaliczyc do felinoterapii.
ja naprawde uwazam, ze to po trosze dzieki nim - dzieki nim sie smieje, usmiecham, czuje sie potrzebna, chce rano wstac, mam kogo kochac i o kogo dbac (oprocz meza;) i w ogole to wszystko... sami wiecie:)
wiec moja odpowiedz na pytanie "Koty w domu a płodność kobiet - czy to możliwe?" - odpowiadam - mozliwe ale na TAK:)
no i mam nadzieje, ze moze niedlugo sie uda...:)

Nati

 
Posty: 103
Od: Sob lis 19, 2005 17:10
Lokalizacja: Warszawa-Grochów

Post » Sob lut 04, 2006 17:38

Myszka.xww pisze:
Bengala pisze:
gosiak pisze:Chodziło o to, że futro kotów się łamie na takie drobne kawałeczki i te kawałeczki się potem dostają do środka i zatykają jajowody... O!

to chyba tylko wtedy, jak ktoś zamiat podpasek używa kocich kłaków?


moze warto poprosic producentow past odklaczajacych dla kotow cos dla zaklaczonej macicy?

mozna spróbować normalny bezopet, tylko podany dowcipnie :twisted:
Państwo nie może prowadzić człowieka do zbawienia na smyczy, bo to jest wbrew Konstytucji

evanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 54240
Od: Pt gru 13, 2002 16:16
Lokalizacja: miasto wojewódzkie na prawach powiatu, a nawet gminy

Post » Sob lut 04, 2006 17:44 Re: Koty w domu a płodność kobiet - czy to możliwe?

Nati pisze:no i mam nadzieje, ze moze niedlugo sie uda...:)


czego ci gorąco życzę :D .
Obrazek

Maggda

 
Posty: 1527
Od: Sob lut 05, 2005 16:21
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lut 04, 2006 17:48 Re: Koty w domu a płodność kobiet - czy to możliwe?

Nati pisze:moim zdaniem - wzielo sie to od odwrocenia... kota ogonem :lol:
chodzi mi o to, ze bardzo wiele kobiet czy par bezdzietnych nie z wyboru, decyduja sie na koty, z powodu poczucia samotnosci. czyli kot w domu nie wplywa na nieplodnosc kobiety, lecz raczej jest jej "konsekwencja". krotko mowiac bezdzietne kobiety/pary czesto maja koty, a nie odwrotnie - kobiety, ktore maja koty staja sie nieplodne.
mowie w ten sposob, bo.... od lat walcze z nieplodnoscia. powody glownie hormonalne, ale podejrzewam, ze tez jakas blokada psychiczna (jak u wielu kobiet po latach, po stratach...), stresy itd. decyzja o kotach w naszym domu podjeta zostala po to, aby zapelnic puste serce (w skrocie rzecz biorac).
i wiecie co? od kiedy sa u nas, ja - bez ingerencji prochow - zaczelam miec naturalne owulacje (przepraszam za szczegoly). moim zdaniem to koty mnie odstresowuja, zajmuja moje mysli, dzialaja na mnie lagodzaco, a to byc moze zmniejsza stres? a to byc moze reguluje wariujace hormony? grunt, ze po latach stalam sie plodna.
cytat z Czterech Lap: "O tym, że kot potrafi odmienić nasze życie przekonał się na pewno każdy, kto je dzieli razem z nim. Ukochany pupil wywiera bowiem kojące działanie na naszą psychikę. Sprawia, że napięcia mijają(...)Nagromadzone trudy dnia codziennego znikają(...)Co więcej koty korzystnie wpływają również na nasze zdrowie fizyczne"
uwazam, ze mozna by "moj przypadek" :wink: zaliczyc do felinoterapii.
ja naprawde uwazam, ze to po trosze dzieki nim - dzieki nim sie smieje, usmiecham, czuje sie potrzebna, chce rano wstac, mam kogo kochac i o kogo dbac (oprocz meza;) i w ogole to wszystko... sami wiecie:)
wiec moja odpowiedz na pytanie "Koty w domu a płodność kobiet - czy to możliwe?" - odpowiadam - mozliwe ale na TAK:)
no i mam nadzieje, ze moze niedlugo sie uda...:)
Ja jestem tego przykładem, jestesmy z tztem bezdzietni i mamy koty a nie mamy koty i jesteśmy bezdzietni :D
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60858
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Pon lut 06, 2006 9:38

Moja przyjaciółka - włascicielka ogromnej bokserki, sama oczekująca dzidziusia - ma taka teorię, że jak kobieta nie może zajść w ciążę, to musi sobie małego pieska albo kotka sprawić. Mały piesek, albo kotek, z racji jajkiś tam kobiecych instynktów opiekuńczych nakierowanych na bezbronna istotkę, powodują zmiany w mózgu kobitki daleko idące, prowadzące do uwolnienia sprzyjających hormonów i w ciążę łatwiej zajść.

UWAGA!!! TEORIA NIE UWZGLĘDNIA POTRZEBY ODDANIA PIESKA CZY KOTKA PO ZAJŚCIU. WRĘCZ PRZECIWNIE - PIESEK, CZY KOTEK SPRZYJAJĄ PRAWIDŁOWEMU ROZWOJOWI DZIECKA!!!

Z osobistych doświadczeń wnioskuję, że teoria się sprawdza :D! Mi moja trójka kociszczy długo nie pomagała, więc wzięłam sobie kocięta do adopcji - dla pewności od razu cztery :wink:! Chyba wręcz już sama decyzja o zabraniu do siebie Maskotek była pomocna, bo jakoś tak natychmiast mi sie na ten mózg i macicę rzuciło :D!

Maskotki okazały się "wielorazowego użytku" w tym wględzie, bo w jednym z domków adopcyjnych z wielką radością oczekiwane jest dzieciątko :D! Kot oczywiście też czeka :D!

A propos toxoplazmozy, to byłam pewna, że mam przeciwciała. Całe dzieciństwo wakacje i weekendy na wsi. Półdzikie koty. Warzywa i owoce, które upadały na ziemię i pakowało się je od razu do buzi itd. Potem prawie 10 lat czyszczenia kuwet (w tym kuwety Maskotek prosto "z dzikości"). A wyniki badań wskazują, że toxo mój organizm nawet nie widział, nie mówiąc o tym, że nie przechodził.

Koty a płodność??? - TAK - MAJĄ BARDZO POZYTYWNY WPŁYW!!! :D

Nati :ok: - uda się - mocno w to wierzę!!!
Aleksandra + dwóch synów, cztery (na razie ;) ) ogony kocie i jeden (wystarczy ;) ) psi.

jasenka

 
Posty: 1468
Od: Wto lip 20, 2004 9:15
Lokalizacja: Warszawa - Bemowo

Post » Pon lut 06, 2006 11:04

http://e-twojezdrowie.dashofer.pl/?sect ... =558165320


No i jak tu sie nie wkurzyć. Artykuł nawet sensowny.... Ale po kiego czorta taki tytuł?!!!!!!!!??????????????? znów na koty. A tam wyraźnie śa podane też inne przyczyny zachorowań. Ale oczywiście koty należy najlepiej wyrzucić, ggrrrrrrrrr............. :evil:
Obrazek

Maggda

 
Posty: 1527
Od: Sob lut 05, 2005 16:21
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lut 06, 2006 12:03

No rzeczywiście, artykuł raczej tendencyjny. Ja przez całe swoje życie miałam kontakt z kotami. Przez większość czasu w domu był kot. Dwa lata temu robiłam badania poziomu przeciwciał IgM i IgG. Nie wykazały żebym miała kiedykolwiek kontakt z toxo. Lekarka stwierdziła, że moje koty widocznie są zdrowe. :)

A generalnie to zgadzam się z Jasenką i z Nati: po pierwsze, że osoby, które nie mogą mieć dzieci przelewają swoje uczucia na zwierzęta (koty, psy) oraz, że czasem bywa tak, że przy obcowaniu z tymi zwierzętami coś się odblokowuje i kobiety, które wydawało się, że są bezpłodne zachodzą w ciążę! :) Czego wszystkim chętnym życzę! :D

SylwiaK

 
Posty: 228
Od: Wto paź 25, 2005 7:34
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Pon lut 06, 2006 12:23

zaintrygowało mnie to ,że tokso można sie zarazić przez uszkodzoną skórę , czyli każde udrapanie jest ryzykiem zarażenia sie tokspolazmozą ,również przeraził mnie wskaźnik ,że taki duży procent kotów jest nosicielem , ja koty uwielbiam od dziecka , zawsze karmiłam i nosiłam piwniczne , nie miałam w domu kotka ale będąc w ciąży miałam z nimi kontakt, u mojej siostry zawsze w domu były koty i jest matką dwójki dzieci, więc w naszym przypadku nie ma to odniesienia ,ale takie artykuły działają na wyobraźnie :?

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon lut 06, 2006 12:34

Ja bym tylko chciała wiedziec, czty taki "mądry lekarz" da mi gwarancje na to anykoncepcyjne działanie kotów :twisted:
Taa... alimentami obciąże, jesli "metoda" okaze sie zawodna :lol:

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39243
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Pon lut 06, 2006 12:54

Olat pisze:Ja bym tylko chciała wiedziec, czty taki "mądry lekarz" da mi gwarancje na to anykoncepcyjne działanie kotów :twisted:
Taa... alimentami obciąże, jesli "metoda" okaze sie zawodna :lol:


doooobre :twisted:
może wreszcie wtedy by zaczęli myśleć i się douczać :twisted: 8)
Obrazek

Maggda

 
Posty: 1527
Od: Sob lut 05, 2005 16:21
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lut 06, 2006 12:55

Olat :lol:

Nati trzymam kciuki za Was :ok:

Bardzo przyjemny watek i zdecydowanie prokoci, prawda? :wink:

U nas sa koty, bo mialy byc, dziecko bylo w planach w przyszlosci. Dziecka nie ma, ale to sprawy niezalezne juz teraz od nas, za to na pewno nie narzekamy na pustke w domu 8) I zdecydowanie odczuwam pewna roznice w przelewaniu uczuc na zwierzeta i na dziecko, uwazajac ze wazne jest i to i to do pelnej rownowagi :wink: .
Obrazek
Pirackie Trio [']:
Brucek 20.10.2001-09.04.2015 / Hrupka 20.10.2001-23.07.2016 / Rysio 20.05.2002-23.06.2018
oraz Wiórka 20.04.2016-26.11.2018

PiNeski: Pirat Lotka i Neska

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25600
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Pon lut 06, 2006 13:10

Nati ja też gorąco Ci życzę powiększenia rodzinki

ja na dzieci się dotąd nie odważyłam, czasy ciężkie, ale koteczki mam już 3 i wg mnie wzbudzają one uczucia macierzynskie i zdecydowanie koją nerwy, mi pierwsza kicia tak pomogła się uspokoić, zacząć się cieszyć tym co mam, zrelaksować po pracy...że postanowiłam się odwdzięczyć biorąc pod opiekę drugą kicię, trzecia została przez zasiedzenie-a moje serduszko rozciągliwe coraz bardziej
i mój TZ czuje się za nie odpowiedzialny, i mi z nimi pomaga bardzo :1luvu:
nie wiem czy będziemy mieć dzieci, ale chyba szybciej to możliwe teraz kiedy mamy kotki i jestem już inną osobą, niż zanim wzięłam Sroczkę

co do obecności kota w łóżku-nasze ogólnie muszą brać udział we wszystkim co dzieje się w domu....więc są trochę krępujące :wink:
Obrazek

amelka

 
Posty: 2562
Od: Śro sty 04, 2006 13:05
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon lut 06, 2006 13:15

czytam ten watek i sie zalamalam... - tymi przesadami oczywiscie :?
nie wiem jak mozne uwazac ze koty maja wplyw na bezplodnosc 8O a jesli maja to moze ja swojego ginekologa poprosze zeby mi przepisal jeszcze ze 3 koty zamiast pigulek... taniej moze nie bedzie ale o ile przyjemniej :D
i tak na kazdy nowy rok nowy otek :D
co wy na to dziewczyny.... oczywiscie z zastrzezeniem ze starego wyrzucic nie mozna b przestanie lekarstwo dzialac :D

ehhhh...

Jasenka...
ty chyba masz racje... :D
Nie robię już drapaków.
Sprzedaję chusty do noszenia dzieci

covu

 
Posty: 18247
Od: Nie sty 09, 2005 9:56
Lokalizacja: Józefosław (gdzieś między Warszawą a Piasecznem)

Post » Pon lut 06, 2006 13:19

u mnie wczesniej były dzieci a później kotka , ale jest to dobry sposób na sprawdzenie swojego TŻ , gdy nasz kicia była po zabiegu, mój mąż bardzo mi pomagał nosił ją i sam mi powiedział wiesz czuje się jak wtedy gdy nasze dzieci były małe,bardzo mi pomógł po zabiegu kotki tak samo jak kiedyś przy dzieciach , wzruszyłam sie tym naprawdę bo nie narzekał że noc nie przespana i dni zdezorganizowane ,a wcześniej był przeciwnikiem kota w domu ,a teraz gdy mówie o dokoceniu za jakiś czas , nie protestuje jak kiedyś :)

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AhmedCoend, Goldberg, Google [Bot], kasiek1510 i 405 gości