Kokolina pisze:Ja rozumiem że powinna być wykastrowana ale chcielismy by kiedyś miala kocięta i dlatego weterynarz dał taką opcję. I to nie tak że jej nie szukam już tracę nadzieję bo nie wiem gdzie.
Jak szukasz?
Masz co dzień chodzić rano wcześnie i wieczorem. Kiedy jest spokojnie. Chodzi się co dzień!!! Należy obejść wszystkich sąsiadów ,prosić by zwrocili uwagę na kota i czy nie jest gdzieś zamknięta. Obejść trzeba wszystkie dziury i pola i rowy. Wydrukować należy plakaty i obwiesić nimi okolicę. I nie tylko. Poradnie, szkoły, przystanki, sklepy, urzędy, lecznice, fryzjerów, kościoły, knajpy ... Oraz tam gdzie ludzie często jeżdża czyli centra handlowe. Te blisko i te dalej. Ludzie czytają, zwracają uwagę. Jeśli jesteś z małej miejscowości rozwiesza się w najbliższym mieści. W tych samych miejscach jakie podałam. Drukuje się ulotki i wkłada do skrzynek na listy. Rozwieszanie plakatów i wrzucanie do skrzynek powtarza się cyklicznie bo ludzie zrywają, zapominają. Wysyła się maile do lecznic w okolicy dalszej i bliższej z prośbą o wydrukowanie plakatu i wywieszenie ich. W nabliższych zostawia się ulotki do wzięcia. Tak jak winny one leżeć w sklepach najbliższych. Chodzi się po okolicy i wręcza ludziom ulotki. Robi się ogłoszenia w necie. Na stronach ogólnych jak i lokalnych. Nie widziałam ich!? Zakłada się wątek na FB z prośbą o rozesłanie wieści, wydrukowanie załączonych plakatów i wywieszenie w okolicy czytaczy. Tak samo rozsyła się maile po znajomych z załączonym plakatem i błaganiem by rozwiesili w okolicy swojego zamieszkania i zwracali uwagę. Pisze się do schronisk, fundacji, tozów (tych dalszych także-znajdziesz w necie) ...do każdego kto przyjdzie do głowy. Przesyła plakat , prosi o umieszczenie na ich stronie. Samemu umieszcza się na stronie schronu ogłoszenie o zaginięciu kotki. Oraz kontaktuje się bezpośrednio. Sprawdza kwarantanny. samemu podjeżdża. Jak jest straż miejska czy co tam, im też się zgłasza zaginięcie kota. Może zgarniali podobnego żywego czy martwego z okolicy. Co z tego zrobiłaś?
Plakat winien być ze zdjęciem kotki, krótkim opisem, namiarem na osobę kontaktową. Numer telefonu musi być tak zrobiony by każdy mógł swobodnie urwać nie zrywając plakatu. Ulotki są odbiciem plakatu tylko w mniejszej formie. Każdy plakat winien być zawieszony w koszulce by nie zamókł. Numery zaś odsłonięte by nikt nie grzebał się. To trochę pracy wymaga.
I szuka się, szuka, szuka...
Się wymądrzę na poczet przyszłości. Nie wiem ile masz lat. Zakładam ,że nie jesteś dorosłą osobą. Chyba...
Zmieńcie weta. Czy wet powiedział wam, że hormony powodują olbrzymią szkodę w organiźmie kota? Ciąża mogła kotkę zabić, a małe kociaki jeśli się urodzą mogą być już "uszkodzone". Kotka mogła przełamać blokadę hormonalną i zajść w ciążę. A wy np dalej ją karmiliście prochami nie wiedząc,że już nosi malusie kociki. Ciąża może być martwa . Zaś płody mogą zablokować się w kanale rodnym. Czy byliście gotowi na opiekę wetowską w czasie ciąży kotki i podczas jej porodu? Macie weta co przyjedzie na każde wezwanie by kotce ew pomóc? Np zrobić cesarkę? To są koszty.
Wczesna kastracja (przed pierwszą rują) chroni kotkę prawie w 100% przed rakiem listew mlecznych. Powiedział to? Czym później jest wykonana tym większe ryzyko na na raka- to kosztowne zabiegi i mocno kota obciążające. Brak kastracji i podawanie hormonów dają prawie 90% pewności ,że i ropomacicze dopadnie twą kotkę. Jak będzie "zamknięte" to nawet nie będziecie wiedzieć o jej stanie dopóki nie padnie z bólu. A taki
mundry wet nawet się nie pozna.
Inną kwestią jest to,że zapłodnienie kotki przez obcego kocura daje wielką "szansę", że przeniesione zostaną groźne dla kota choroby. Jesli była szczepiona to kalici czy inne france teoretycznie są mniej groźne. Była szczepiona , przeszła kalendarz szczepień prawda ? Niektore choroby kota ,przenoszone drogą płciową , są wręcz śmiertelne. Czyli FELV-kocia białaczka. I FIV-czyli koci HIV. Te choroby przejdą na dzieci kocicy i na stracie je zabiją. A nie umrą bez bólu. Kocica też wcześniej czy później na te choroby umrze jeśli stanie się ich posiadaczem. Po odchowaniu dzieci, poddana kastracji, może jej nie przeżyć. Jednym z objawów i skutków tych chorób jest FIP. Często występuje po kastracji chorych na FELV i FIV kotów. Dopada też osłabionego i wyczerpanego kota. By mieć pewność,że kotka urodzi zdrowe kociaki winna być przbadana, zrobione winny być testy na FELV/FIV a koci tata także. Ale wszak nie jesteście hodowlą więc nie da rady o tym pomyśleć. Tatusiem zostanie nie znany przystojniak co lata z jajmi i roznosi nie tylko plemniki. Zanim zdecydowaliście się na podawanie hormonów i posiadanie maluszków winniście poczytać w necie o zagrożeniach płynących z tego powodu. To wiedza szeroko dostępna. Dla każdego. Dziecka także jeśli chce coś się dowiedzieć by swego kota nie skrzywdzić.
Pominę fakt, że akt płciowy to dla kotki tortura nie przyjemność! Też jest w necie opisane.
Jeszcze jedno. Kot wychodzacy posiada często kleszcze, pchły...Czy twoja kocia była skutecznie przed nimi zabezpieczona? Wiesz,że przenoszą one groźną chorobę hemobartolonezę. Zabija wcześniej czy później kota jeśli nie zostanie rozpoznana. A taki wecik nawet o niej nie pomyśli. Dzieci nie mają szans przy hemo. Kotka zresztą po ciąży i porodzie też. Zbyt osłabiony organizm szybko się poddaje.
To by było na tyle.
A kotki szukaj tak jak podpowiadam. I nie poddawaj się. Pamiętaj samo chodzenie i wołanie to za mało. To ciężka praca i pożeracz czasu takie aktywne szukanie. Ale bez tego kocia ma małe szanse. Jaby nie było to wy jesteście odpowiedzialni za jej los.