prawie trzy tygodnie po smierci mojej ukochanej Ineczki i wykluczeniu u Mieci wirusa bialaczki zaczelismy sie z TZ-tem zastanawiac nad nowym kiciem, by Miecia miala towarzystwo i nie siedziala sama podczas naszej nieobecnosci
od 2 dni rozwazam zabranie jednookiego maminego Cypiska, ktory marnuje sie w gromadzie kotow a jest niezywkle miziasty, przytulasty i garnie sie do ludzi jak malo kto mruczac przy tym rozkosznie
i gdyby nie nieprzewidziane okolicznosci przypuszczalnie Cypisek trafilby do nas jutro
Z pracy zadzwonil TZ, ze na klatce schodowej kolezanki od kilku dni przebywa kot, przez jednych jest dokarmiany, przez innych przeganiany ... to byl impuls, biezemy go
Kolezanka dostala polecenie, dzwonic natychmiast po powrocie do domu, czy kicius jest na klatce
Byl, podjechalismy zaraz
Kicius okazal sie okolorocznym przesmiesznie umaszczonym kocurkiem, na pierwszy rzut oka zdrowym. Jest caly bialy, ma czarny ogonek z biala koncowka oraz na czolku czarna kropeczke
Pierwsza wizyta u weta juz za nami, zostal obejrzany, czyste uszka, brak pchelek, troszke ropki w oczach, niestety biegunka, dosc mocna - dostal 3 zastrzyki, jutro do kontroli
Jest oswojony, nie boi sie niczego, nie dziwia go domowe przedmioty, transporterek, wlaczona pralka, samochod
Wykompalismy go, bo troche zabrudzony i podsmierdywal- stal cierpliwie w wannie, bez problemu wyczyscilam mu uszy, w ogole nie oponowal, teraz smacznie spi
Sycza na siebie z Miecia, ale ogladaja i wachaja zaciekawieni
niestety na razie nie korzystal z kuwetki
chyba ma u nas dom
tylko zal mi tego, ze nie udalo odciazyc mamy porzez zabranie Cypiska, ona nie daje rady, to zbyt duza liczba kotow na jej stan zdrowai (i portfela ) no ale nie ma tego zlego ...