oj dobrze, że się odezwałaś, bo tu martwiliśmy się o Ciebie
Szkoda, że się nie udało. ja też mam za sobą nie udaną próbę pomocy bezpańskiemu zwierzakowi - psu dla odmiany i też całkowita porażka.
Wiem jak smakuje taka gorycz. Czasami dobre serce i wielkie chęci nie wystarczą.Trudno. Następnym razem będzie lepiej.
najpierw zagoją się wasze fizyczne rany, potem psychiczny uraz, a potem do dzieła. Gdzieś jest koci nieszczesnik, który należy do Ciebie i Myszy. Odnajdziecie się ! Jestem pewna