Tiger ze Szczecina - JEST :)))

Piegusek przywiozła tigera. Piękny. Wystraszony. Schował się za kuwetkę, ale pozwalał się głaskać. Zamknęłam go w kuchni, wyszłam. Nagle usłyszałam łomot. Wróciłam. Jestem przekonana, że zamknęłam za sobą drzwi od reszty mieszkania. Coś się zakotłowało pod zlewem i za gazówką. łomot to była zrzucona miska z odrobiną wody (zlew ciut przecieka). No i kot zniknął, bez śladu, niczym zjawa
. Oblazłam całą kuchnię na czworakach. Nie ma. Nie ma i już
. Jestem w szoku. Jedyna nadzieja w tym, że NAPEWNO nie wyszedł z mieszkania. Mieszkanie zamknięte. Może jednak prześliznął się między nogami błyskawicznie i jest w którymś z pokoi? Koty najpierw siedziały spokojnie, ale przed chwilą było jakieś poruszenie. Może on gdzieś siedzi? Gdzie? Ja mam stare mieszkanie, mnóstwo zakamarków, stare meble, nie do sprawdzenia każdy kąt. Narazie mam kuchnię zamkniętą w nadziei, że on tam jest. ale to głupia nadzieja. Kuchnia mała i da się sprawdzić. Nie mam pojęcia, co robić. Za 2 godziny idę do pracy. Przyjdzie potem kuzynka. A jak on się wymknie między nogami na korytarz? Proszę moje koty, żeby mi powiedziały, gdzie jest obcy, ale nic nie mówią.
Eve, ja nie wiem, czy jedynym wyjściem nie będzie czekanie, aż on się na tyle przyzwyczai że wylezie. Myszka też tak się na początku schowała, ale wiedziałam, gdzie - pod tapczan. A tu


Eve, ja nie wiem, czy jedynym wyjściem nie będzie czekanie, aż on się na tyle przyzwyczai że wylezie. Myszka też tak się na początku schowała, ale wiedziałam, gdzie - pod tapczan. A tu
