Strona 1 z 1

Moja Fortuna :((( - jestem przerażona :( już trochę mniej

PostNapisane: Czw gru 29, 2005 11:46
przez B-dur
Wczoraj późno w nocy podczas rutynowych przedsennych przytulanek tarmoszę jak zwykle Fortunkę po brzusiu, a tam jakieś zgrubienie. Rozciągam kota i sprawdzam caly brzuszek i szok :( na linii sutków w nieregularnych odstępach seria guzków różnej wielkości, wszystkie luźne, poruszające się, podskórne. Jak to możliwe w dzień lub dwa?
Czy może mieć to związek z trwającą drugi dzień pierwszą rujką o dość łagodnym przebiegu?
Fortunka jest u mnie od półtora miesiąca. Nie była jeszcze szczepiona, bo najpierw była leczona na herpeswirusa, potem trzeba jej było podnieść odporność, potem przyplątały się robale i nie chciały sobie pójść... W planach było najpierw szczepienie w pierwszym tygodniu stycznia, potem sterylka.
Ma 7 miesięcy.
Nie ma żadnych innych objawów chorobowych. Bryka jak zwykle, je i pije normalnie. Żadnych wymiotów czy kłopotów z kupką. Tylko te guzki jakieś takie zgroszkowane...
Okropnie się boję, bo to maleństwo od pierwszego wejrzenia na Forum podbiło nasze serca. Jest taka przytulaśna i słodka... Mój "leśny" kotek...

Oczywiście, że idziemy z nia dzisiaj do weta, ale wszelkie sugestie nt badań dodatkowych będą mile widziane.
:cry: :cry: :cry:

PostNapisane: Czw gru 29, 2005 11:59
przez agal
To może miec związek z rujką. Pamiętam, że kotka mojej koleżanki też miała coś z sutkami w związku z pierwszymi rujkami (nawet miała jakieś zaświadczenie od weta na wystawę, że te powiększone sutki, to nie ciąża, tylko efekt rujki), potem jej to nie nawracało (to kotka hodowlana). Poczekaj do końca rujki, jeśli to nie zniknie, idź do weta.

A.

PostNapisane: Czw gru 29, 2005 12:08
przez B-dur
Cały czas sie pocieszam, że to może mieć związek z rujką, bo przecież inne paskudztwa nie wyrastają z dnia na dzień (chyba) :(
Ale one jakieś dziwne w dotyku :(

Proszę, chociaż jakieś wsparcie moralne...

PostNapisane: Czw gru 29, 2005 12:16
przez Margarita
Moja najstarsza - Tosia jako kilkumiesięczne kocię była również leczona na herpeswirusa. Po jakimś czasie pojawiły się luźne guzki pod paszkami. Byłam przerażona bo ledwie ją grabarzowi spod łopaty wyrwałam a tu kolejny dramat... Tymczasem wetka uspokoiła mnie, że guzki są wynikiem burzy hormonalnej. Okazało się to prawdą. Guzki po pewnym czasie zniknęły ( niestety nie pamiętam po jakim ), w wieku 11 miesięcy Tosia przeszła sterylkę. Dziś ma trzy i pół roku i odpukać zdrowa jak rydz :D

Jeśli masz się stresować to skonsultuj się z wetem, choćby dla własnego spokoju. Ja także nie sądzę, żeby to było coś złego. Pojawiło się nagle, w wieku gdy hormony zaczynają szaleć, a kitunia ma organizm troszkę osłabiony po chorobie i odrobaczaniu. Uszy do góry, ale do weta zadzwoń.

PostNapisane: Czw gru 29, 2005 12:19
przez Klaudia
Rok temu pojawiły się identyczne guzki u mojej Shilki
rosły praktycznie z dnia na dzień, było to niedługo po sterylce
wet zadecydował o wycięciu całej listwy mlecznej, więc Shilunia była rozcięta od pachy do pachwiny :(
Po około 2 miesiącach mieliśmy poddać ją operacji usunięcia drugiej listwy(bo guzki były po obu stronach) chyba że guzki same się wchłoną.
I faktycznie po pierwszej operacji guzki z drugiej strony zniknęły. Wykonane badania histopatologiczne wykazały, że to nic złośliwego, tylko jakiś zastój wydzieliny. Prawdopodobnie miało to związek z burzą hormonalną. Zaraz poszukam naszego wątku i Ci wkleję.
Nie denerwuj się na zapas, wiem jakie to nerwy, ale to naprawdę nie musi być nic poważnego :)

Wątek Shilkowy :arrow: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=20852&highlight=

PostNapisane: Czw gru 29, 2005 12:25
przez B-dur
Lejecie balsam na moje oczy. Dziękuję.

Siedzę w pracy i nic nie robię, bo nie potrafię myśleć. Czytam tylko w kółko o chorobach i objawach.

PostNapisane: Czw gru 29, 2005 12:35
przez dzioby125
Mam tylko kocurki, a objawy rujki mają tylko przy gotowaniu dla nich rybki, ale tez myslę, że Tojej Fortunce nic złego nie jest i najważniejsze, że wet ją zobaczy.

PostNapisane: Czw gru 29, 2005 12:37
przez Hana
B-dur pisze:Proszę, chociaż jakieś wsparcie moralne...


Wspieram :ok:

PostNapisane: Czw gru 29, 2005 17:55
przez Elżbieta P.
B-dur - wsparcie moralne masz u mnie zawsze. Fortunka to przecież moja ulubienica.
Ale pomóc Ci nie mogę. Mam cztery kocice i nigdy z żadną nie miałam podobnych problemów.

Przed wieloma laty moja kotka miała guzy sutków (rak złośliwy), ale było to po podawanej w zastrzykach antykoncepcji. Guzy nie przesuwały się pod skórą. U Fortunki - nie może być to, bo przecież żadnej antykoncepcji do tej pory nie miała.

B-dur - nie zamartwiaj się na zapas. Tak jak piszą dziewczyny - idź do weta. To naprawdę nie musi być nic poważnego, tylko jakieś chwilowe odchylenia od normy.

PostNapisane: Czw gru 29, 2005 18:43
przez B-dur
Już po wizycie.
Okazuje się, że to rzeczywiście efekt rujki i szalejących hormonów. Byłoby prawie typowe, gdyby nie nietypowa twardość. Dostała zastrzyk na rozmiękczenie tych zgrubień i mamy iść jutro jeszcze raz na kontrolę i ewentualnie dalsze działanie.
Trochę mi ulżyło ale wcale jeszcze nie uspokoiło :(
Nazwy zastrzyku oczywiście w tych nerwach zapomniałam. Jutro każę sobie wpisać do książeczki, bo niby na pewno bezpieczny dla niej, ale lepiej wiedzieć dokładnie na przyszłość.
Bosh, macam ją teraz co 5 minut...

PostNapisane: Czw gru 29, 2005 19:15
przez Elżbieta P.
Mocno trzymam kciuki za zdrowie Fortunki.

Nie martw się - BĘDZIE DOBRZE !!!

PostNapisane: Pt gru 30, 2005 12:48
przez B-dur
Stan na dzisiaj: dalej te diabelstwa są. Może bardziej miękkie niż wczoraj, ale jakiejś generalnej poprawy nie widzę. Dziś po południu idziemy drugi raz do weta. Tylko jak my dojedziemy, jak nas śnieg próbuje zasypać dzisiaj na amen?
I co będzie ze sterylką? Nie wiem, czy można, skoro jeszcze nie była szczepiona. A skoro tak mocno jej te hormony dokuczają, tzn. że będzie miała szybko następną rujkę i powtarzające się problemy. :(

PostNapisane: Pt gru 30, 2005 18:00
przez Klaudia
Myślę, że powinnać iść do takiego weta, który ustali jakiś plan działań
kiedy sterylka, kiedy szczepienie
i co robić z tymi guzkami, czy czekacie aż znikną czy robicie biopsję
to nie może być tak, że Ty siedzisz i dumasz co robić najpierw
jeżeli Twój wet nie wie za bardzo jak postąpić w obecnej sytuacji to może lepiej go zmienić na bardziej zdecydowanego?