Strona 1 z 5

KTO PRZYGARNIE?!-Kitka zostaje z nami :)-RUJKA :(

PostNapisane: Wto lis 22, 2005 11:47
przez kameo
Zaczęło się sielankowo...ech, to były czasy.
Pani przyniosła mnie do swojego domu wbrew swojemu TZetowi (on twierdził, że koty śmierdzą i podgryzają gardła :ryk: ).
Mały byłem i cala rodzina mnie pokochała tak mocno jak Pańcia. Trzeba przyznać, że ze mnie fajny kociak był: mruczałem, wszystko jadłem, trafiałem bezbłędnie do kuwety i nie zniszczyłem prawie :twisted: nic w domu. Gdy wyrosłem już nieco, to nie wiem za co ale pozbawiono mnie męskości :evil: . W dowód mojej pogardy wobec takiego zachowania ludzi przestałem mruczeć, zrobiłem się wybredny w jedzeniu i coraz mniej przychodziłem na kolana 8) . I chyba za karę pewnego razu moja Pańcia zwariowała: najpierw przywlokła z jakiejś piwnicy pięcioraczki 8O , potem znowu były jakieś maluchy i tak ani tygodnia wytchnienia - non stop musiałem szkolić kolejne nowe koty w moim domu. Co zdążyłem się już przyzwyczaić do tego całego zamieszania to już były nowe koty w domu-i tak w kółko :roll: . Z tego wszystkiego nawet się kilka razy zapomniałem i zacząłem przychodzić sam z własnej woli na mizianie ( no co? :oops: przy takiej rotacji się przestraszyłem, no! Tamte koty były miłe a mimo wszystko szły do ludzi, a ja miły nie jestem i nigdy nic nie wiadomo...może na mnie już też jakiegoś ogłoszenia napisali) lepiej nie ryzykować i od czasu do czasu zhańbić się mizianiem.
A poza tym często było tak, ze przy tych „nowych” to ja taaakie pyszności dostawałem, ze hej! (podsłuchałem kiedyś, że Pańcia się tak podlizuje, żebym nie czuł się odrzucony :mrgreen: )
Najbardziej lubię jak Pańcia już zaczyna te nowe koty wypuszczać na salony-bo ja mogę wtedy pokazywać kto tu rządzi :twisted: i bawimy się razem.
Ostatnio miałem nawet 2 tygodnie wytchnienia i już nawet myślałem, ze Pańcia się zmęczyła tym pomaganiem innym...ale nic bardziej mylnego :? . Zadzwoniła do niej pewna pani co ma na imię Kota7 ( ta jest z tego samego gatunku ludzi co moja Pańcia) z pytaniem, czy weźmiemy do siebie kota połamańca ze schroniska. No i oczywiście moja Pancia się zgodziła :roll: . To była sobota 1.10 2005. Czekalismy w niedzielę, poniedziałek i tak aż do środy... okazało się, że ten kociak nie będzie operowany bo ma już zrośniętą łapę ale w sobotę do schroniska trafił inny kot z poważnie złamaną łapą i chcą go uśpić :( . Moja Pańcia i ta druga pani ustaliły z wetem schroniskowym, ze u nas będzie dom tymczasowy i niech połamańca składają. Mieli go przywieźć w sobotę-czekaliśmy do środy, bo wcześniej nie było czasu na operacje.
Przywieźli "toto": małe, chude, śpiące, zimne :( . Normalnie nawet ja się przestraszyłem i nie dotykałem łapą tylko siedziałem i patrzyłem czy "toto" się w ogóle obudzi. Kota7 siedziała z nami do późnej nocy( w dowod uznania dalem sie jej pomiziać :D ). "Toto" obudziło się dopiero następnego dnia i okazało się dziewczyną . Toto miało ogoloną łapkę, śmierdziało lekarstwami ...i było ładną kotinką :love: . Co prawda przez nią dostałem w kark jakieś świństwo, żeby nie dostać pcheł-bo ona miała, ale i tak była fajna. "Toto" siedziało tydzień w klatce i Pańcia nie bardzo pozwalała mi wchodzić do tamtego pokoju. Ja zresztą i tak wolałem siedzieć na balkonie ale profilaktycznie zaglądałem do niej, bo ona jadła takie pyszne coś co nazywało się Convalescense.


Kiedy nowa mogła już wychodzić z klatki to Pańcia kazała jej mieszkać ze mną i mało tego -nie wolno mi było jej podgryzać :regulamin: ! No ale szczerze mówiąc, ona była taka dzielna po tej całej operacji, ze nie skakałem na nią (prawie :twisted: :oops: ) i grzecznie pozwalałem na gryzienie jej mojego ogona.

I tak to już trwa 7 tygodni!!!

Czekam i czekam na to żeby Pańcia napisała ogłoszenie ( zawsze skutkowało zabraniem współlokatorów do Nowych Domów) a tu nic... :conf:
Już zaczynam się obawiać najgorszego!!...
Kitka (bo takie „oryginalne” imię ma ta nowa) jakoś nie ma swojego ogłoszenia i ma swoją miskę obok mojej... przeczuwam najgorsze :strach:
Ona zresztą od początku była podejrzana: na widok ludzi kładła się na plecach i głośno mruczała, wszystko ładnie jadła, nic nie niszczyła, nie dala mi się sprowokować...jak na małego kota dziwne zachowanie, nie?

Dla mnie tez jest mila, bawimy się razem, jemy razem, śpimy blisko siebie (co prawda ona próbuje się przytulać ale jestem czujny i w porę sobie przypominam o swojej dumie kota indywidualisty 8) ), jakos tak nam razem nawet miło :oops: :wink: .

Myślę, ze Kitka w ten sposób zmiękcza moich ludzi ( ba! Nawet Pańcio mówi do niej Moja Królewno 8O :conf: ).
Cos mocno czuje, że ona zadomowiła się na dobre... :placz:

Pomóżcie mi...znajdźcie jej dom! :crying:
KTO PRZYGARNIE MOJĄ WSPÓŁLOKATORKĘ?!?

Zrozpaczony były jedynak Filemon


P.S.
Sprawa BARDZO PILNA, bo moi ludzie już zwariowali na jej punkcie a ja niedługo też zacznę mieć wątpliwości...

PostNapisane: Wto lis 22, 2005 12:06
przez kota7
He he, zapomnij o domu! U mnie też tak było, niby tymczasowo, na chwilkę, no to uzbroiłam się w cierpliwość. Jaaaasne! Na chwilkę! Wprawdzie dwa pozostałe pojechały sobie do nowych domów, ale ten jeden (Precel go nazwali) został. Bo niby taki biedniusi i chorutki :twisted: Nooo, ja mu dam chorutki!
A teraz to mnie gania po całym mieszkaniu, zwala wszystko na ziemię i w ogóle jest okrrrropny :twisted: Ale moja Duża go kocha i mówi, że zostanie, bo nikt go nie chce. No nie dziwię się, ja też go nie chcę :evil:
W zasadzie to mógłby zostać, byle dał mi wreszcie spokój, a on chyba złośliwie za mną lata. A ja starsza pani jestem!

A Duża mówiła, że ta Twoja nowa to faaajna jest. Najpierw się martwiła, jeździła do schroniska i lecznicy, ale potem to wróciła późnym wieczorem taka jakas zadowolona. To pewnie, jak ta Kitka do Ciebie trafiła.

A o Tobie to też fajne rzeczy mówiła, że przystojniak z Ciebie 8) To czekam na zdjęcie.

Pozdrawiam
Ruda

Ps. W sumie to jak się ma kogoś do towarzystwa to chyba źle nie jest, nie?
:D

PostNapisane: Wto lis 22, 2005 12:19
przez Kasia D.
Filemonie, zrób zdjęcie współlokatorce i pokaż nam.
Może ulżymy Ci w cierpieniu... :lol:

PostNapisane: Wto lis 22, 2005 12:25
przez kameo
Kasia D. pisze:Filemonie, zrób zdjęcie współlokatorce i pokaż nam.
Może ulżymy Ci w cierpieniu... :lol:

Moja Pancia mówi, ze jutro wklei zdjecia Kitki ...( phi, tez mi atrakcja :roll: )
Tylko nie wiem po co? No chyba, że to mi ułatwi jej pozbycie sie z domu 8) :twisted:
Zdesperowany i juz nie samotny Filemon

PostNapisane: Wto lis 22, 2005 12:31
przez gonzo
gratulacje :lol:

PostNapisane: Wto lis 22, 2005 12:38
przez Beliowen
No coz, Filemonie.
Nie jestes juz jedynakiem - ale za to jakie towarzystwo :lol:

PostNapisane: Wto lis 22, 2005 12:46
przez Klaudia
Filemon czy Ty aby nie jesteś zazdrosny :wink:

PostNapisane: Wto lis 22, 2005 12:55
przez Ania Z
Och jak ja cię dobrze rozumiem :roll:
Żyłam sobie spokojnie przez 5 lat i miałam ich tylko dla siebie
Jak byli niegrzeczni to sobie na nich pokrzyczałam, i łapą dostali, a czasami to i zębów użyłam :twisted:
Nagle latem w zeszłym roku, jak wrócili z jakiegoś długiego wyjazdu (bardzo nie lubiłam, gdy mnie zostawiali, było mi smutno :cry: ), pańcia znowu wyjechała, ale na krótko i wróciła z czymś kolorowym i zamknęli toto w łazience 8O
Biegali tam, co chwilę, ochów i achów końca nie było :twisted:
No mnie tez ściskali 8) , nawet więcej, ale byłam podejrzliwa
w końcu to coś wypuścili
Obraziłam się, było mi źle, nie miałam ochoty na nic :oops:
To małe kocisko nie miało szacunku dla starszych :evil:
skakało mi na głowę, wyskakiwało z ukrycia, goniło ogon :evil:
Nie wytrzymałam, i dostało wycisk, pańcia nie była zachwycona 8)
pańcio był zaniepokojony, bo ponoć miało być inaczej, tylko dlaczego nikt mnie wcześniej nie zapytał o zdanie :?
Teraz mogę powiedzieć, że może i lepiej, że nie pytali, to coś, czyli Kiarka nie jest takie złe :D
Możemy się gonić, czasami ją podgryzam i fajnie krzyczy :twisted:
Nie jest mi tak smutno jak zostajemy na dłużej same :D

Weź się przekonaj taki kumpel na stałe w domu to fajna rzecz :ok:
Nala

Ps. Moja pańcia też z tych :roll: , co znosi różne takie do domu, teraz znowu ktoś siedzi w łazience, dzisiaj im zwiał :lol: , Kiarka lubi takie małe, bo może je pokonać 8) , a mnie to już nie oburza :D

PostNapisane: Wto lis 22, 2005 13:05
przez kameo
Niee, no ja nie wytrzymam, no! :crying:
Myślalem, ze Wy mi pomożecie pozbyc sie intruza z domu a tutaj, co?..takie samo towarzystwo jak ta cała Kota7 i moja Pańcia :roll: . One mnie w Kitke wkopały a teraz ochy i achy tylko słyszę nad nią... :?( Nawet zacząlem sie zastanawiać, czy nie odstąpić jej kawałka mojego fotela...tfu, tfu-co ja gadam :roll: )
ZABIERZCIE JĄ ODE MNIE!!
Filemon

PostNapisane: Wto lis 22, 2005 13:28
przez dzioby125
Dzięki Filemonie za ten post!!! Wczoraj miałam ciężki wieczór na kociarni i do teraz nie wiadomo co będzie, a Ty mnie bardzo rozśmieszyłeś :ryk: :spin2: A nie zakochałeś się już czasem?! :love: oj, chyba widzę :oops:

PostNapisane: Śro lis 23, 2005 9:48
przez kota7
Filemon, co słychać? Mała dalej u was? Może już ją polub troszkę, bo coś czuję, że inaczej się nie da :wink:

PostNapisane: Śro lis 23, 2005 11:11
przez dakota
Filemonek nie pisze, bo pewnie baraszkuje z koleżanką... :wink:
Gratuluję Kameo! :D

PostNapisane: Śro lis 23, 2005 11:40
przez Ania Z
Filemonek przypomnij pańci, że obiecała fotki :twisted:
postaraj się może ktoś będzie chciał ją tobie zabrać 8)

PostNapisane: Śro lis 23, 2005 11:42
przez kota7
Tylko uważaj, żebyś ty się komuś nie spodobał i żeby to Ciebie nie zabrali do nowego domu :mrgreen:

PostNapisane: Wto lis 29, 2005 15:16
przez Ania Z
Filemonku i jak tam z nowym domownikiem? :lol:
o fotach nie wspomnę :twisted: