Wczoraj forum nie dzialalo, wiec nie moglam sie podzielic moja rozterka...
Otoz po 2 nieudanych probach za trzecim razem udalo mi sie wkluc w kota, ale tak mi sie rece trzesly, ze wpuscilam jej tylko polowe zastrzyku, potem SabiC sobie poszla.
Na dalsze proby byl kompletny brak przywolenia...
Wiec na druga czesc zastrzyku musialysmy niestety pojechac do pana doktora, ktory potraktowal mnie bardzo milo, dal nawet 3 zapasowe igly
No i tak sie od wczoraj zastanawiam - polowiczny sukces czy polowiczna porazka?
Jutro wieczorem nastepne podejscie.
Zdrowych, Spokojnych zycze