Strona 1 z 5

Kajtek

PostNapisane: Nie lis 06, 2005 23:08
przez eve69
W zasadzie to ja jestem kotem domowym.
Od lat mieszkam w tym samym bloku.
Kiedys z Oancia, to ona mnie przyniosla. Z rynku.
Spalem z nia w lozku i w ogole.
Bylo fajnie.
Pan mnie dosc lubil ale nie za bardzo.
Czasem gdy pachnialo od niego wodka fukalem
a on mnie kopal.
Byl niedobry tez dla mojej pani.
Uciekla
obiecala ze wroci.
Pojechala za granice wiem
Nie wraca
On wyrzucil mnie
mieszkam w piwnicy
Gdy ona przyjezdza.
Wracam do domu
i udaje ze zawsze tam jestem
na zeby choc na chwile
w domu byc.

Ale jej juz dawno nie bylo
spie w piwnicy
dzisiaj
oddychalem z trudem gdy ta co jesc daje zeszla na dol
ale w koszyczku spalem
jestem chory
zmeczony

to ja

Kajtek.


Kajtus ma z 5 lat i jest niekastrowanym kocurem
jest piekny
w zasadzie
byl
wyglada jak siedem nieszczesc
"wlasciciel" nie chce go kastrowac
ale nie dba o niego wcale
ostatnio zachwycal sie Toniczkiem, o Kajtku mowiac per smiec.

Dobrze czy nie, nie bede brala juz jego slow pod uwage
mam nadzieje, ze nie skrzywidzi za to kota
Kajtek jest chory, nie moze oddychac
Trzeba mu wyciac jajka
WYleczyc.

Jak ukrasc kota w swoim wlasnym bloku?
Zobacze.

Jesli ktos chcialby pomoc mi pomoc Kajtkowi
Bedziemy wdzieczni.

PostNapisane: Nie lis 06, 2005 23:12
przez fruuu
:crying:

obiłabym morde draniowi

nie mozna z ta "pania" pogadać i uświadomić co się z kotem dzieje?

PostNapisane: Nie lis 06, 2005 23:12
przez zuza
Biedulinek :(

PostNapisane: Nie lis 06, 2005 23:15
przez aguś
Fruuu
przeważnie się nie da :roll:
Antonina z mojego podpisu jest kotką którą ukradłam sąsiadce.
Po tym jak rzeczona sąsiadka zostawiła kota na tydzień na dworze bo wyjechali na tydzień.
Ja miałam łatwo.
Wyprowadziłam się z tamtego bloku

PostNapisane: Nie lis 06, 2005 23:17
przez Lilu
Wątpie żeby ona się przejeła zniknięcem kota może nawet nie zauwazyłaby tego :roll:

PostNapisane: Nie lis 06, 2005 23:19
przez anna57
Zabrać go po prostu i udawać idiotę :roll:

PostNapisane: Nie lis 06, 2005 23:29
przez eve69
anna57 pisze:Zabrać go po prostu i udawać idiotę :roll:


zeby tak zrobic
musialabym umiescic go gdzies indziej, nie u siebie

PostNapisane: Nie lis 06, 2005 23:33
przez anna57
eve69 pisze:
anna57 pisze:Zabrać go po prostu i udawać idiotę :roll:


zeby tak zrobic
musialabym umiescic go gdzies indziej, nie u siebie

Czyli domek potrzebny, chociaż tymczasowy..

PostNapisane: Nie lis 06, 2005 23:35
przez eve69
anna57 pisze:
eve69 pisze:
anna57 pisze:Zabrać go po prostu i udawać idiotę :roll:


zeby tak zrobic
musialabym umiescic go gdzies indziej, nie u siebie

Czyli domek potrzebny, chociaż tymczasowy..


ja w bajki nie wierze Aniu - ani w to ze ktos wezmie 5 letniego niekastrowanego kocura do siebie

Na razie poszukam mu wirtualnego rodzica :wink:
i zobaczymy co sie da zrobic bez strat w kotach

PostNapisane: Nie lis 06, 2005 23:38
przez fruuu
może jakąś zrzutkę forumową uda sie zorganizowac, Bezikowi łapkę uratowaliśmy za pośrednictwem KasiD. to czemu nie mielibyśmy się kolektywnie Kajtkowych jajek pozbyć?
Eve ile by to kosztowało łącznie z leczeniem?

PostNapisane: Nie lis 06, 2005 23:51
przez kotomaniak.pl
Może sprawę da się załatwić polubownie i skoro właściciel nie lubi swojego kota to wystarczy trochę ponegocjować żeby go oddał w dobre ręce. Skoro to alkoholik to może odsprzeda za flaszkę. Wtedy zniknie konieczność ukrywania kociny i będzie ogólnie lepiej.

PostNapisane: Nie lis 06, 2005 23:53
przez fruuu
skoro kot u eve nie mozę być tylko w domku tymczasowym to nie ma co nawet negocjować z draniem. Jak tylko się domek znajdzie kota pod pachę i nawet liściku nie zostawiać o flaszce już nie mówiąc.

PostNapisane: Nie lis 06, 2005 23:54
przez eve69
kotomaniak.pl pisze:Może sprawę da się załatwić polubownie i skoro właściciel nie lubi swojego kota to wystarczy trochę ponegocjować żeby go oddał w dobre ręce. Skoro to alkoholik to może odsprzeda za flaszkę. Wtedy zniknie konieczność ukrywania kociny i będzie ogólnie lepiej.


negocjowalismy i owszem
nastroje zmieniaja sie jak w kalejdoskopie


fruuu, nie wiem, kastracja u mojego weta nie jest szczegolnie droga - 80 zl na dwa jajka.
Tyle ze futrzak pewnie musialby narkoze wziewna wziac.

PostNapisane: Nie lis 06, 2005 23:56
przez fruuu
eve69 pisze:fruuu, nie wiem, kastracja u mojego weta nie jest szczegolnie droga - 80 zl na dwa jajka.
Tyle ze futrzak pewnie musialby narkoze wziewna wziac.


czy to jakieś podwyższone ryzyko albo drożej? bo ja się nie orientuje aż tak... mogłabym trochę dorzucić do tego "interesu" :)

PostNapisane: Pon lis 07, 2005 6:26
przez Lena
Trzymam kciuki za Kajtka - imiennika mojego brata!:-)