Strona 1 z 9

Problemowy syjam już w nowym domu!!! Problemów nie ma :D

PostNapisane: Pon paź 10, 2005 15:24
przez kota7
W bydgoskim schronisku jest od niedawna piękny syjam.
Trafił na chwilkę do schroniska ponad dwa tygodnie temu, przyniosła go jakaś kobieta, twierdząc, że znaleziony.
Potem wycofała się z tego, powiedziała, że to jej kot i że pogryzł ją. Kot poszedł na obserwację, czy nie ma wścieklizny.
Nie wiem, jakie są warunki tam, gdzie on był (to nie było schronisko), ale pare dni temu wrócił i jest przerażonym kłębkiem futra z niebieskimi oczyskami wciśnięty w kąt klatki.
Jest teraz rzeczywiście lekko agresywny, ale nie wiadomo, czy to stres, czy choroba, czy może jakieś problemy z psychiką.
Nie wiemy, czy babsztyl, który go oddał łgał, czy mówił prawdę (ja tam jej nie zaufałabym), ale kobieta nie zostawiła żadnych namiarów na siebie, nie wiadomo, ile kot ma lat, jak ma na imię, czy był leczony, w jakich warunkach żył. Kompletnie nic!!!

Jeżeli sytuacja się nie zmieni, kot może zostać uśpiony, albo sam się wykończy.

On potrzebowałby doswiadczonego kociarza, który odważyłby się go wziąć do siebie i poobserwować, liczącego się z tym, że być może kot faktycznie jest w jakiś sposób chory psychicznie i trzeba będzie go uśpić.

Nie wiem, co robić. Żal mi zwierzaka, naprawdę straszne jest patrzeć, jak siedzi przerażony w tej klatce :( I nie wpływa na to fakt, że jest syjamem.

Może ktoś podjąłby to wyzwanie?

PostNapisane: Pon paź 10, 2005 16:16
przez lidiya
moje koty 'pogryzly" mnie nie raz i nie sa chore psychicznie. Zreszta takie gadki to bardzo czesto wymowka wlascicieli- zeby nie bylo ze sa tacy okropni to albo zrobia ze zwierzaka psychola, albo mowia ze to nie ich.

Re: Problemowy syjam

PostNapisane: Pon paź 10, 2005 16:22
przez Olinka
kota7 pisze:Potem wycofała się z tego, powiedziała, że to jej kot i że pogryzł ją.


Mój kot też mnie wielokrotnie pogryzł.
Chyba go oddam.
:(

PostNapisane: Pon paź 10, 2005 16:28
przez kalewala
Ja swoje też - już dawno powinnam :wink:
Na dokładkę drapią i nie przychodzą, jak wołam - takie nieposłuszne :)

PostNapisane: Pon paź 10, 2005 16:43
przez mirka_t
Kot ten jest syjamopodobny i ma sporo białego. Białe skarpetki, krawatkę i brzuszek . Do schroniska trafił wykastrowany. Ponad tydzień temu miałam okazję go głaskać. Pieścił się i mruczał jak każdy miły kot. Kiedy kolejny raz podeszłam do klatki to na mnie nasyczał. Dzisiaj tylko żałośnie do mnie miauczał, ale nie wyszedł z budki.

PostNapisane: Pon paź 10, 2005 17:02
przez Fraszka
Zdjęcia bohatera wątku autorstwa Mirki_t:

Obrazek Obrazek

PostNapisane: Pon paź 10, 2005 17:13
przez aamms
Fraszka pisze:Zdjęcia bohatera wątku autorstwa Mirki_t:

Obrazek Obrazek


Jaki piękny.. :love: :love:

Fraszka, akurat dla Ciebie.. :D

Czy on w ogóle był badany? Nie wierzę, że tak sam z siebie zrobił się agresywny.. Może go coś boli? Czy przez te dwa tygodnie ktokolwiek w schronisku chociaż mu się lepiej przyjrzał?

Żeby się nie okazało, że to podobny przypadek do Garfielda z Łodzi.. :?

Mój schroniskowy Nikuś też mnie gryzie.. Ale robi to wtedy jak niechcący dotknę do tylniej łapki, gdzie jest zlokalizowany ucisk na rdzeń kręgowy.. To właśnie nie pozwala Nikusiowi jeszcze porządnie stanąć na łapy.. Wtedy Nikuś potrafi nawet porządnie ugryźć.. I to jest jedyny sygnał z jego strony, że coś go boli.. Przecież nie powie tego głośno..

Uważam, że badanie kicia jest pierwszą i najważniejszą rzeczą, jaką trzeba dla niego zrobić.. :oops:
I myślę, że temu, kto mu pomoże kicio odwdzięczy się najpiękniej jak potrafi..

PostNapisane: Pon paź 10, 2005 17:27
przez Fraszka
Wiem Aamms, taki był zamysł, zanim dziewczyny nie dowiedziały się, że jest agresywny. :(
Wiem, ze był badany w kierunku wścieklizny, ale do tej pory nie udało się nawet ustalić, czy jest wykastrowany (została wykluczona), nie mówiąc już o innych badaniach. Wszechogarniająca bezradność... wszyscy się boją, ja też. :cry:

PostNapisane: Pon paź 10, 2005 17:51
przez aamms
Fraszka pisze:Wiem Aamms, taki był zamysł, zanim dziewczyny nie dowiedziały się, że jest agresywny. :(
Wiem, ze był badany w kierunku wścieklizny, ale do tej pory nie udało się nawet ustalić, czy jest wykastrowany (została wykluczona), nie mówiąc już o innych badaniach. Wszechogarniająca bezradność... wszyscy się boją, ja też. :cry:


Nawet z daleka i przez net jestem prawie pewna, że coś mu jest..
Przecież w innych przypadkach, jak pojawiają się rozpaczliwe wątki z serii :"mój kot nie siusia do kuwety.. co robić.." albo inne tego typu, wszyscy tłumaczą, że to nie złaśliwość tylko choroba..

Pamiętasz persiczkę Bonitę z tego samego schroniska.. Podawana była informacja, że jest agresywna i nie daje się dotknąć, nie mówiąc już o czesaniu.. I co się okazało.. Jeden kołtun do obcięcia, nawet wygolenia.. I natychmiast cała agresja przeszła jak ręką odjął..

A to ma być inny przypadek?? Nie wierzę..

PostNapisane: Pon paź 10, 2005 18:03
przez Bonkreta
Fraszko, dopiero teraz zauważyła trzecią syjamską mordkę w Twoim podpisie :D Gdzie można doczytać ?

PostNapisane: Pon paź 10, 2005 18:11
przez aamms
Bonkreta pisze:Fraszko, dopiero teraz zauważyła trzecią syjamską mordkę w Twoim podpisie :D Gdzie można doczytać ?


W Klubie Kotów Schroniskowych na Kotach.. :D

PostNapisane: Pon paź 10, 2005 18:14
przez Fraszka
aamms pisze:A to ma być inny przypadek?? Nie wierzę..

Aamms, ja tez nie do końca wierzę, dzewczyny też, ale istnieje jakieś ryzyko... :(

aamms pisze:Fraszko, dopiero teraz zauważyła trzecią syjamską mordkę w Twoim podpisie :D Gdzie można doczytać ?

Na razie tutaj <- :D

PostNapisane: Pon paź 10, 2005 18:20
przez aamms
Fraszka pisze:
aamms pisze:A to ma być inny przypadek?? Nie wierzę..

Aamms, ja tez nie do końca wierzę, dzewczyny też, ale istnieje jakieś ryzyko... :(



To bardzo Was proszę, zróbcie coś, żeby chociaż zbadać kota.. Wtedy można będzie chociaż w przybliżeniu określić stopień tego ryzyka..

PostNapisane: Pon paź 10, 2005 18:46
przez aamms
Dziewczyny.. proszę.. :oops:
Chociaż badanie.. To zwiększy jego szanse.. :oops:

PostNapisane: Pon paź 10, 2005 18:57
przez Fraszka
Aamms, mnie też nie opuszczają myśli o nim.
Nie wiem, może Kota7 pojedzie w środę do schroniska i zaproponuje badanie... postaram się wysupłać coś na ten cel, może schronisko zmotuwuje do aktywniejszego działania, jeśli badanie będzie sfinansowane... poczekajmy na Kotę7.