FIONA MA DOM!!!

Dziś, o 5 rano, obudziło mnie miauczenie. I to nie byle jakie - bo to było jak pozytywka, miaumiaumiaumiau, na bank się komuś krzywda dzieje. Miauczenie dochodziło zza okna - patrzę nic. Wzięłam lornetkę, obejrzałam wszystko dokładnie - też nic.
Sprawdziłam czy jest Ponczuś, bo moja chora wyobraźnia podsunęła mi, że wypadł przez okno (raczej nie ma możliwości), stoi pod nim i miauczy
Poleciałam na dół zobaczyć, faktycznie, znalazłam GDZIE - pod kratą, w takim, nie wiem, okienku piwnicznym? ale CO to nie miałam pojęcia, bo choć ulica oświetlona to nic nie było widać. Wróciłam z mamą, latarką, długim ręcznikiem i deseczkowym drapakiem (no bo to jakoś musi wyjść).
Okazało się jednak, że takie proste to nie będzie, bo TO ma w najlepszym razie 3 miesiące i jest malusieńkie i ciężko przestraszone
Na szczęście w budynku (to nie jest zwykły budynek mieszkalny) był pan, który pilnował, okazał się bardzo sympatyczny, zszedł na dół, wziął ode mnie gumowe rękawice i podał mi kotka do góry.
Od dwóch godzin TO jest u nas. Moim zdaniem koteczka - ale pierwszy raz mam taki problem z oceną płci, więc mogę się mylić
Całkowicie czarne, napiło się mleka (tak, wiem, ale coś musiało) i zjadło trochę Ponczusia jedzenia.
Ma chore oko - lewe - to znaczy gałka oczna jest normalnej wielkości i chyba czysta, ale ropieje. Nad okiem jest mały łysy placek - grzyb?
- czy po prostu się drapało, albo myło (ciągle myje to oko) i wytarło tą sierść? Nie ukrywam, że drugie wyjście bardziej by mi odpowiadało. Co to może być?
Małe zostało wykąpane, szamponem dla kotów długowłosych. Pachniało, hmmm, delikatnie mówiąc niebardzo, a w kąpieli okazało się, że to farbuje. Woda była totalnie czarna
Podczas kąpieli nie protestowało, wisiało mi na rękach i tylko piszczało co jakiś czas, ale wysuszyć suszarką się nie dało, podniósł się taki wrzask że
Oczywiście u nas zostać nie może. Moi rodzice są absolutnie przeciwni (ale moja mama sama się zgodziła, że dziś może siedzieć w przedpokoju). O 8 jadę do weterynarza - jeśli się okaze, ze małe jest chore i wymaga leczenia, to będą największe problemy, bo rodzicow nie moge na te koszty naciagac
Boze
Beda zdjecia.

Sprawdziłam czy jest Ponczuś, bo moja chora wyobraźnia podsunęła mi, że wypadł przez okno (raczej nie ma możliwości), stoi pod nim i miauczy

Poleciałam na dół zobaczyć, faktycznie, znalazłam GDZIE - pod kratą, w takim, nie wiem, okienku piwnicznym? ale CO to nie miałam pojęcia, bo choć ulica oświetlona to nic nie było widać. Wróciłam z mamą, latarką, długim ręcznikiem i deseczkowym drapakiem (no bo to jakoś musi wyjść).
Okazało się jednak, że takie proste to nie będzie, bo TO ma w najlepszym razie 3 miesiące i jest malusieńkie i ciężko przestraszone

Od dwóch godzin TO jest u nas. Moim zdaniem koteczka - ale pierwszy raz mam taki problem z oceną płci, więc mogę się mylić

Ma chore oko - lewe - to znaczy gałka oczna jest normalnej wielkości i chyba czysta, ale ropieje. Nad okiem jest mały łysy placek - grzyb?

Małe zostało wykąpane, szamponem dla kotów długowłosych. Pachniało, hmmm, delikatnie mówiąc niebardzo, a w kąpieli okazało się, że to farbuje. Woda była totalnie czarna


Oczywiście u nas zostać nie może. Moi rodzice są absolutnie przeciwni (ale moja mama sama się zgodziła, że dziś może siedzieć w przedpokoju). O 8 jadę do weterynarza - jeśli się okaze, ze małe jest chore i wymaga leczenia, to będą największe problemy, bo rodzicow nie moge na te koszty naciagac

Boze

Beda zdjecia.