Strona 1 z 10

Było- jest chory i połamany, nie można go operować, foty s9

PostNapisane: Pon paź 03, 2005 12:10
przez iwcia
Do schroniska przywieziono rudego kota. Powiedziano mi, że kot jest strasznie dziki i nikt do niego nie podchodzi, bo to niebezpieczne.
Ponieważ dzikiego kota do domu nikt nie weźmie, pogadałam z gospodynią w
sąsiedztwie naszej działki - chętnie go będzie podkarmiać i da mu miejsce do
spania, będzie miał dużo przestrzeni (pola pełne myszy).
W sobotę odebrałam go schroniska. W drodze do domu zachowywał się bardzo grzecznie i spokojnie, zrobił tylko siusiu w kontenerku, pewnie ze strachu, w domu bez problemu wymieniłam kotu kocyk i dałam jeść (nie rzucił się na mnie i nie odgryzł mi ręki). Dał się spokojnie przenieść z kontenerka do kontenerka i pogłaskać, nawet odrobinkę pomruczał, i został na noc w drewutni. W niedzielę miałam z nim jechać do weta na przegląd, potem na działkę wypuścić go.
W czasie wizyty u weta i zrobiono prześwietlenie klatki piersiowej (kot bez problemu dał badać, oglądać, czyścić uszy, się położyć na stole i przytrzymać podczas robienia prześwietlenia) i okazało się, że ma bardzo silne zapalenie oskrzeli, naderwany pazur w lewej tylnej łapie i poharataną prawą tylną łapkę. :evil:
Dodatkowo mocz ma zabarwiony krwią ......
W takim stanie nie mogę go wypuścić, w ogóle nie mogę go wypuścić, bo kot nie jest taki dziki jak mówili w schronisku. Nie jest w ogóle dziki.
Może komuś zginął kot domowy wychodzący?
Sierść ma piękną, czyściutką, trochę świerzba w uszkach, oczka czyściutkie - w kolorze idealnie pasującym do futerka.
Nie wiem, co mam robić? :?:
Kot siedzi w drewutni, temp. jest tam taka jak na dworze, w klatce o wymiarach 30 na 50, nie są to odpowiednie warunki dla żadnego kota, dla tak chorego kota tym bardziej nieodpowiednie, ale nie mam go gdzie umieścić i nie mogę go w takim stanie wypuścić. :(


Kot jest piękny cały rudy i ma ok. 3 lat.
PILNIE szukamy jakiegoś miejsca gdzie mógłby wracać do zdrowia w godnych warunkach, ja muszę za kilka dni zwolnić drewutnię (będzie potrzebna na drewno)
Dodam tylko, że kot w nocy zrobił sioo do miniaturowej kuwety w klatce, ładnie zjadł, nie przewrócił miseczki z wodą, pomruczał przy głaskaniu..... :)

A to zdjęcie jeszcze ze schroniska.

Obrazek

PostNapisane: Pon paź 03, 2005 12:17
przez Tika
Bosh co czytam o łódzkim schronie, to mi się słabo robi :( :( :(

Czy oni zupełnie się tam na kotach nie znają :evil: :evil: :evil:

Biedny kotulek :(

PostNapisane: Pon paź 03, 2005 14:19
przez Prakseda
No tak, w drewutni z pewnością nie ozdrowieje.
A skoro jest w klatce, nie masz możliwości umieścic go z klatką, w zabudowanym pomiesczeniu, garazu, łazience, itp.
Rudy na pewno znajdzie dom, ale do tego czasu musi mieć ciepełko.

PostNapisane: Pon paź 03, 2005 14:29
przez iwcia
Bardzo bym chciała, ale w domu nie mogę a inne pomieszczenia zajęte przez dwa koty ze schroniska, które wymagały natychmiastowej pomocy i naprawdę nie mam gdzie, po za tym ta klatka jest zamała dla niego. :(
Zupełnie nie byłam na to przygotowana, miałam go tylko wziąć ze schroniska i wypuścić. :(

PostNapisane: Pon paź 03, 2005 17:30
przez saskia
Iwciu, nie wiem, jak Ci pomóc :(
Nie mam żadnego wolnego pomieszczenia, żeby go umieścić.
Jeśli zrobisz zdięcia, to zrobię mu ogłoszenie. Tylko tyle mogę zrobić w tym momencie :(

Wcale się nie dziwie, że syczał i atakował, gdy był taki obolały, a oni go niedeliktanie dotykali :evil:

PostNapisane: Pon paź 03, 2005 18:06
przez iwcia
Tylko kto będzie chciał kota, który wymaga leczenia? :(

PostNapisane: Pon paź 03, 2005 21:48
przez Maggda
Iwcia, znajdą się i tacy... Ja gdybym mogła to bym wzięła, ale jeszcze dużo czasu upłynie w rzece... :(. A kot jest tak cudny, że na pewno znajdzie dom/...

PostNapisane: Wto paź 04, 2005 6:39
przez iwcia
Rozpoczęliśmy walkę o życie Garfielda. Kocurek ma odoskrzelowe zapalenie płuc i zator. Przestał chodzić i sika z krwią. Rokowania są bardzo ostrożne, ale jedno jest pocieszające, Garfield ma czucie w tylnych łapkach. Narazie musiał zostać w lecznicy. :cry:
Bardzo prosimy o kciuki, te forumowe potrafią zdziałać cuda. :wink:

To strasznie dzikie kocisko wczoraj w lecznicy wtuliło sie we mnie, złapało pazurkami za bluzke i nie chciało zostać. :twisted:

PostNapisane: Wto paź 04, 2005 6:47
przez Tika
No to trzymam :ok: :ok: :ok: za "dzikiego" :roll: Garfielda!!!

PostNapisane: Wto paź 04, 2005 8:22
przez Kattys
Kciuki :ok:

PostNapisane: Wto paź 04, 2005 12:30
przez tangerine1
Biedny Garfild.
Jest śliczny.
Mocno trzymam za powrót do zdrowia :ok: .

PostNapisane: Wto paź 04, 2005 12:43
przez Magija
Garfiniu, trzymamy, tylko tyle możemy zrobić :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Wto paź 04, 2005 13:25
przez Ada.
My też mocno zaciskamy łapki...zdrowiej :ok:

PostNapisane: Wto paź 04, 2005 13:34
przez patiw
:ok: :kitty: za Garfielda

PostNapisane: Wto paź 04, 2005 13:36
przez Zakocona
Biedne kocisko! Boję się o jego życie. Mój znajomy, piwniczny kot żył tylko tydzień w takim stanie. Czy ma apetyt?

Musi mieć dla kogo żyć, bo w przeciwnym razie podda się szybko!!! :cry:

Trzymam za niego mocno!!! Walcz, rudzielcu ze wszystkich sił!!!