Było- jest chory i połamany, nie można go operować, foty s9

Do schroniska przywieziono rudego kota. Powiedziano mi, że kot jest strasznie dziki i nikt do niego nie podchodzi, bo to niebezpieczne.
Ponieważ dzikiego kota do domu nikt nie weźmie, pogadałam z gospodynią w
sąsiedztwie naszej działki - chętnie go będzie podkarmiać i da mu miejsce do
spania, będzie miał dużo przestrzeni (pola pełne myszy).
W sobotę odebrałam go schroniska. W drodze do domu zachowywał się bardzo grzecznie i spokojnie, zrobił tylko siusiu w kontenerku, pewnie ze strachu, w domu bez problemu wymieniłam kotu kocyk i dałam jeść (nie rzucił się na mnie i nie odgryzł mi ręki). Dał się spokojnie przenieść z kontenerka do kontenerka i pogłaskać, nawet odrobinkę pomruczał, i został na noc w drewutni. W niedzielę miałam z nim jechać do weta na przegląd, potem na działkę wypuścić go.
W czasie wizyty u weta i zrobiono prześwietlenie klatki piersiowej (kot bez problemu dał badać, oglądać, czyścić uszy, się położyć na stole i przytrzymać podczas robienia prześwietlenia) i okazało się, że ma bardzo silne zapalenie oskrzeli, naderwany pazur w lewej tylnej łapie i poharataną prawą tylną łapkę.
Dodatkowo mocz ma zabarwiony krwią ......
W takim stanie nie mogę go wypuścić, w ogóle nie mogę go wypuścić, bo kot nie jest taki dziki jak mówili w schronisku. Nie jest w ogóle dziki.
Może komuś zginął kot domowy wychodzący?
Sierść ma piękną, czyściutką, trochę świerzba w uszkach, oczka czyściutkie - w kolorze idealnie pasującym do futerka.
Nie wiem, co mam robić?
Kot siedzi w drewutni, temp. jest tam taka jak na dworze, w klatce o wymiarach 30 na 50, nie są to odpowiednie warunki dla żadnego kota, dla tak chorego kota tym bardziej nieodpowiednie, ale nie mam go gdzie umieścić i nie mogę go w takim stanie wypuścić.
Kot jest piękny cały rudy i ma ok. 3 lat.
PILNIE szukamy jakiegoś miejsca gdzie mógłby wracać do zdrowia w godnych warunkach, ja muszę za kilka dni zwolnić drewutnię (będzie potrzebna na drewno)
Dodam tylko, że kot w nocy zrobił sioo do miniaturowej kuwety w klatce, ładnie zjadł, nie przewrócił miseczki z wodą, pomruczał przy głaskaniu.....
A to zdjęcie jeszcze ze schroniska.

Ponieważ dzikiego kota do domu nikt nie weźmie, pogadałam z gospodynią w
sąsiedztwie naszej działki - chętnie go będzie podkarmiać i da mu miejsce do
spania, będzie miał dużo przestrzeni (pola pełne myszy).
W sobotę odebrałam go schroniska. W drodze do domu zachowywał się bardzo grzecznie i spokojnie, zrobił tylko siusiu w kontenerku, pewnie ze strachu, w domu bez problemu wymieniłam kotu kocyk i dałam jeść (nie rzucił się na mnie i nie odgryzł mi ręki). Dał się spokojnie przenieść z kontenerka do kontenerka i pogłaskać, nawet odrobinkę pomruczał, i został na noc w drewutni. W niedzielę miałam z nim jechać do weta na przegląd, potem na działkę wypuścić go.
W czasie wizyty u weta i zrobiono prześwietlenie klatki piersiowej (kot bez problemu dał badać, oglądać, czyścić uszy, się położyć na stole i przytrzymać podczas robienia prześwietlenia) i okazało się, że ma bardzo silne zapalenie oskrzeli, naderwany pazur w lewej tylnej łapie i poharataną prawą tylną łapkę.

Dodatkowo mocz ma zabarwiony krwią ......
W takim stanie nie mogę go wypuścić, w ogóle nie mogę go wypuścić, bo kot nie jest taki dziki jak mówili w schronisku. Nie jest w ogóle dziki.
Może komuś zginął kot domowy wychodzący?
Sierść ma piękną, czyściutką, trochę świerzba w uszkach, oczka czyściutkie - w kolorze idealnie pasującym do futerka.
Nie wiem, co mam robić?

Kot siedzi w drewutni, temp. jest tam taka jak na dworze, w klatce o wymiarach 30 na 50, nie są to odpowiednie warunki dla żadnego kota, dla tak chorego kota tym bardziej nieodpowiednie, ale nie mam go gdzie umieścić i nie mogę go w takim stanie wypuścić.

Kot jest piękny cały rudy i ma ok. 3 lat.
PILNIE szukamy jakiegoś miejsca gdzie mógłby wracać do zdrowia w godnych warunkach, ja muszę za kilka dni zwolnić drewutnię (będzie potrzebna na drewno)
Dodam tylko, że kot w nocy zrobił sioo do miniaturowej kuwety w klatce, ładnie zjadł, nie przewrócił miseczki z wodą, pomruczał przy głaskaniu.....

A to zdjęcie jeszcze ze schroniska.
