Strona 1 z 3
Prawdopodobnie kot w opałach...!

Napisane:
Sob wrz 17, 2005 15:02
przez xoan
Parę chwil temu wróciłem dodomu... i jadąc przez las, usłyszałem razem z kolegą miauczenie... okazało się, że to jakiś kot... nie wiem, na oko ma jakies 4, 5 miesiecy... bialy w bure, pregowane łatki... nie przyglądałem mu się dokładnie, ale zapewne ktoś go wyrzucił w lesie... głupio przyznać, ale tak się dzieje... no i kotek zachowuej sie jakby byl... no coz... zagubiony... jesli bylby ktos, kto moglby zabrac kotka, to bardzo proszę o zgłoszenie się... bo tam, gdzie ten kocurek się aktualnie kręci, jakiś czas temu był wypadek... ktoś potrącił rudego kotka... więc dla dobra kociaka, prosiłbym o odzew... moze kolega przekonalby rodzicow, zeby mogli chociaz na pare dni go przechowac, ale nie wiem czy to sie uda... i szczerze, to watpie w to... to naprawde PILNE! Jesli ktos sie zglosi do pomocy, to mogę pojechać w miejsce, gdzie go ostatnio widzialem i zabrac stamtad... prosze o wsparcie...

Napisane:
Sob wrz 17, 2005 15:19
przez xoan
A co do wieku, to moze przesadzilem troszke... ale widac, ze to mlody kociak... naprwde prosze o odzew... bo ja sam nie bede mogl mu pomoc...

Napisane:
Sob wrz 17, 2005 15:22
przez Brauni
To czemu go odrazu nie zabrales!!!!

Chyba nie masz na tyle wrednych rodzicow, ze by Ci go wyrzucili na smietnik. Za pare dni napewno by przejal go ktos inny...

Napisane:
Sob wrz 17, 2005 15:28
przez xoan
Yyyyyyyyy... wiesz, wkurzaja mnie tacy ludzie jak Ty... pretensje o to, że nie zabrałem kota? No to moze sam sobie przyjedź i go zabierz... mieszkam... no cóż ,nazwijmy to wsią... i wiem jak rodzice by zareagowali... nie są wredni... w tę zimę udało mi się z pomocą kilku ludzi znalezc jednemu kotu domek... i teraz ma nowa rodzinke... ale rodzice sie naprawde denerwuja, bo nie maja pewnosci, czy ten kot nie zostanie tutaj na zawsze, bo nikt nie pomoze... i sorki, ze jestem niemily, ale bardzo nie lubie, kiedy ktos ma do mnie pretensje o to czego nie zrobilem... zastanowcie sie, co piszecie czasami...

Napisane:
Sob wrz 17, 2005 15:30
przez Mops

Napisane:
Sob wrz 17, 2005 15:32
przez Brauni
Mops pisze::strach: CZEMU NIE WZIĄŁEŚ KOTKA

Myślisz że on będzie siedział cały czas w jednym miejscu

No coz.. jak widac nie jestem odosobniona.

Napisane:
Sob wrz 17, 2005 15:38
przez Katy
Brauni, Mops - może by tak spokojniej?
xoan, naprawde nie mozesz wziąć kociaka? Może porazmawiaj spokojnie z rodzicami? Może się zgodzą?
Powiedz, że bierzesz go np. na trzy tygodnie i w tym czasie znajdziesz mu dom. Forum Ci pomoże.

Napisane:
Sob wrz 17, 2005 15:50
przez xoan
Hejo... bylem wlasnie w lesie... kotek jest ciagle w tych samych rejonach... akurat jak przyszedlem, zlapal mysz... no i cóż... zjadł ją... błeeee... nie wiem... moze byc sie udalo... ale poki, co, to sie spiesze... nie wiem... zapytam rodzicow, czy moge go chociaz przechowac na kilka dni... bo raczej tygodnie nie wchodza w gre... :///. Ale moze rodzice kolegi pozwola go tez na troche przechowac... wtedy byloby lepiej... no albo uda sie znalezc w babci gospodarstwie jakis zakatek, wolne pomieszczenie, gdzie mozna by go bylo umiescic... ale watpie... jezeli wiec ktos moglby mu zaoferowac chociaz tymczasowy domek, to prosze o odzew...

Napisane:
Sob wrz 17, 2005 15:51
przez xoan
a ze forum mi pomoze... now to nie watpie, bo juz mi pomoglo w historii z jednym kotkiem...

))

Napisane:
Sob wrz 17, 2005 15:54
przez xoan
mama sie nie zgodzila...

Napisane:
Sob wrz 17, 2005 15:57
przez Ada.
xoan pisze:mama sie nie zgodzila...
szkoda..to może spróbuj u babci...


Napisane:
Sob wrz 17, 2005 16:05
przez Elżbieta P.
a gdzie mieszkasz ? i gdzie jest ten kotek ?
czy myślisz, ze pozwoli ci sie złapać ?

Napisane:
Sob wrz 17, 2005 21:41
przez xoan
No ja mieszkam na przedmieściu Bielan Warszawskich... i mam jakies 5 mintu na piechotke do Kampinosu... no i wlasni na obrzeżach lasu chodzi ten kiciuś... no i jak wracałem do domu z ogniska... to byl, podszedl do mnie, poglaskalem go, dal sie wziac na rece... ogolnie jak domowy kociak... pozniej szla grupka typkow (czasami zaluje ze ich znam) i jeden chyba kopnal tego kotka

((... pozniej jeszczedo mnei chyba podszedl... pojechalem do domu, zeby zapytac babcie... no ale nic z tego... no i mam problem... to stwierdzilem, ze chociaz mu zawioze jakas skrzynke plastikową, z trocinami przykrytymi jakims materialem, zeby sie polozyl i nie bylo mu w nocy tak zimno... bo jest mrozno naprawde... przyjechalem... wolam, kiciam... i nic

((... calkiem dlugo tam bylem i nic... nie podszedl... nie wiem, czy sie gdzies schowal, czy zrazil sie tym kopnieciem (nie przeze mnie oczywiscie)... czy poszedl dalej (chociaz w to watpie, bo siedzial tam od jakiejs 15:30 do... no wlasnie, gdzies do 22:00...:/). A moze po prostu nie wychodzi dlatego, ze ja do niego kilka razy przychodzilem i kicialem... ale potem za pare chwil odchodzilem... nie wiem... mam nadzieje, ze jutro go zastane... i prosze Was o odzew, bo jak widzicie ja nic nie mgoe zrobic... no i kolega tez juz raczej odpada, jesli chodzi o przechowanie... juz nawet przez chwilke myslalem o tym, zeby oddac go do schroniska, chociaz na przechowanie... ale sam nie wiem...schronisko daleko, a poza tym no coz... kazdy wie jakie tam warunki... :///... POMÓŻCIE... kociak jest naprawdę słodziutki...

Napisane:
Sob wrz 17, 2005 21:46
przez Ska
Dobrze wiesz ze schronisko to umieralnia.
Ja wylatuje w poniedzialek na dwa tygodnie, tym razem nie moge wziac kota.
Moze sprobujesz jeszcze raz z mama?

Napisane:
Sob wrz 17, 2005 21:49
przez covu
kurcze...
a moze go do lecznicy. powiesz ze widziales jak go ktos kopnal i zeby go na obserwacje wzieli...
i niech tez szukaja domku. pjdz tam i zrob mu zdjacie. wywies ogloszenia w lecznicach i supermarketach...
moze to cos da...
moglbys go chociaz zlapac, odwiezc do weta zeby go obejzal i zaszczepil i odrobaczyl moze??