Transport Łódź-Kraków dla cudownego Poisonka potrzebny! :)

Wracaliśmy wczoraj z Radkiem ze sklepu. Coś zamiałczało pod nogami. Mały kotek...i następny...i jeszcze...siedem małych kotków
Dodam tylko, że małych dzikusów
Kotki mają około dwóch miesięcy. Ludzie je dokarmiają. Jestem przeciwna oswajaniu dzikich kotów, gdy tyle domowych szuka domu, ale to wq końcu maluchy. Dwa przepiękne czarne marmurki, na które pewnie byliby chętni
Zdecydowałam jednak, że zrobię im jakąś budkę i będę przynosić jeść- mam w domu remont, pracuję, zaraz październik i studia...nie mam jak ich oswajać..
Kociaki rozkosznie się bawiły ze sobą, dobrze się tam czuły. I nagle zobaczyliśmy tego malca... siedział z boku, mały burasek z całkowice zaklejonymi oczkami
Pełno ropy na pyszczku
Nie mogłam go zostawić. Niestety kociak nie dał się złapać, nie było miejsca żeby go gdzieś zagnać
Zadzwoniłam do iwci i przyjechała przywożąc ze sobą klatkę-łapkę
Niestety było już za ciemno i nie dałyśmy rady go złapać. Wstałam o 5 rano i pobiegłam spróbować raz jeszcze. Niestety nie było ich tam. Pada deszcz i pewnie się gdzieś ukryły. Obeszłam okolicę, ale nie znalazłam po nich śladu. Teraz jestem zajęta, dopiero po południu mogę tam pojechać.
Czy ktoś z Łodzi mógłby mi pomóc? Nie sądzę, żeby udało się złapać go do klatki, bo ludzie je dokarmiają i kociaki głodne nie są. A wiem, ze za pare dni ten kociak nie będzie miał już oczek
A może ktoś dałby radę wziąć chociaż ze dwa kociaki? Naprawdę są ładne...Ja zajmę się tym buraskiem, bo jakie mam wyjście...ale zostaje jeszcze 6 brzdący


Dodam tylko, że małych dzikusów


Zdecydowałam jednak, że zrobię im jakąś budkę i będę przynosić jeść- mam w domu remont, pracuję, zaraz październik i studia...nie mam jak ich oswajać..
Kociaki rozkosznie się bawiły ze sobą, dobrze się tam czuły. I nagle zobaczyliśmy tego malca... siedział z boku, mały burasek z całkowice zaklejonymi oczkami


Nie mogłam go zostawić. Niestety kociak nie dał się złapać, nie było miejsca żeby go gdzieś zagnać

Zadzwoniłam do iwci i przyjechała przywożąc ze sobą klatkę-łapkę

Niestety było już za ciemno i nie dałyśmy rady go złapać. Wstałam o 5 rano i pobiegłam spróbować raz jeszcze. Niestety nie było ich tam. Pada deszcz i pewnie się gdzieś ukryły. Obeszłam okolicę, ale nie znalazłam po nich śladu. Teraz jestem zajęta, dopiero po południu mogę tam pojechać.
Czy ktoś z Łodzi mógłby mi pomóc? Nie sądzę, żeby udało się złapać go do klatki, bo ludzie je dokarmiają i kociaki głodne nie są. A wiem, ze za pare dni ten kociak nie będzie miał już oczek

A może ktoś dałby radę wziąć chociaż ze dwa kociaki? Naprawdę są ładne...Ja zajmę się tym buraskiem, bo jakie mam wyjście...ale zostaje jeszcze 6 brzdący
