Strona 1 z 91

Koty moje i ... nie moje

PostNapisane: Wto wrz 06, 2005 10:42
przez kropka75
Dziwna rzecz się dzieje, ale mój TŻ ostatnio gdy oglądam forum, zagląda mi przez ramię i zachwyca się kociakami. 8O
Czekałam aż to ja dojrzeję i byłam pewna, że będę musiała mu jęczeć do ucha sto lat, a tu proszę...
Ja ciągle się waham, a on już jest gotów. :D

Ostatnio dotarłam do zdjęcia Psotki z azylu i TŻ na jej widok zapytał najpierw skąd jest, a po kilku godzinach rzucił mi tekst: to co, jedziemy do Tarnowskich? Zdębiałam. 8O

Powiedzcie mi jak długo dojrzewaliście do drugiego kota i w jakim wieku był Wasz pierwszy gdy pojawił się drugi? No i jak się to skończyło. :D

Moja Kropa ma podobno ponad rok, ale jak wczoraj zobaczyłam 4-romiesięcznego kociaka to zaczęłam się poważnie zastanawiać, czy ktoś mnie nie ocyganił, bo moja Kropa trafiła do mnie w rzekomym wieku 3-ch miesięcy, a była dwa razy taka. 8O

Czy dorosła, rozpieszczona jak jasna cholera, kotka i kociak 3-4romiesięczny to układ mama-dziecko czy rywalizacja i obraza boska ze strony rezydenta?

Z góry dzięki wielkie.

Ps. Jako że jest to nowy wątek od czasu dokocenia i do poprzednich pewnie nie wrócę, w sensie - nie odświeżę, zachowam sobie linki ważniejszych, dla ułatwienia szukania i nie dublowania tematów:
- czy mój kot jest rozpieszczony :) viewtopic.php?t=24379&highlight=
- papu suche czy mokre viewtopic.php?t=24268&highlight=
- Kropka - wątek sterylkowy viewtopic.php?t=24271&highlight=
- atak Kropkowego drapania viewtopic.php?t=27365&highlight=
- koty i przesądy viewtopic.php?t=25723&highlight=
- główny wątek Kropki viewtopic.php?t=25248&highlight=
- o kocich odpałach viewtopic.php?t=31229&highlight=
- o karmach viewtopic.php?t=34078&highlight=
- zabawki dla kota viewtopic.php?t=27501&highlight=

PostNapisane: Wto wrz 06, 2005 10:48
przez Ziuta
Filip, rezydent 1 rok, Zuza z Tarnowskich :) 5 miesięcy. Miłość od pierwszego wejrzenia, aż miło - chociaż bardziej od strony Zuzy, tuli się do Filipa, a on cały czas za nią chodzi, czasem trochę pogoni, podgryzie ogon, a ona się odwdzięcza tym samym. Śpią w tym samym czasie, jedzą też - a są dopiero dwa dni razem. Ja zawsze chciałam mieć dwa, zmodyfikowałam trochę spodób odżywiania, aby nie zbankrutować - dwa koty wszystko dojadają, nie kapryszą jak jedynaki. Polecam!

PostNapisane: Wto wrz 06, 2005 10:50
przez Jana
Ja nie dojrzewałam, bo dokacałam się dawno temu i dla wszystkich wokół jeden kot to była norma, a dwa to dziwactwo :twisted: Po prostu zakochałam się w kociaku ze zdjęcia, koleżanka nie miała gdzie go oddać i groziło mu wywalenie za drzwi, więc... wzięłam.

Mysza była zawsze aspołeczna, więc pierwsze trzy dni to tragedia - rezydentka warczała, syczała i pluła jadem, nawet ja nie mogłam jej dotknąć. Przyznam, że płakałam codziennie bo "zrobiłam Myszy krzywdę". Po tygodniu Mysza zaczęła małego tolerować, a potem Szczurek zasypiał wtulony w nią.

Na początku może być ciężko i trzeba dać sobie i kotom czas, nie spodziewać się miłości od pierwszego wejrzenia. Za każdym następnym razem będzie łatwiej :wink: , ostatnio do naszego dom przybyła maleńka Niespodzianka i dwa żłobkowe kociaki tymczasowo - dorosłe koty wspaniale zareagowały na przybyszów.

Dokoćcie się czym prędzej :D

PostNapisane: Wto wrz 06, 2005 10:54
przez kropka75
Polecać nie musisz. :) Ja już choruję na drugiego kota od dawna, choć boję się bardzo.

Boję się, że będzie chorutki i zarazi mi Kropidło, czego bym sobie nie darowała do końca życia, bo mój kotulec jest i był zdrowy jak byk od zawsze.
Boję się, że będą się prać jak koty Małej. :) Że się nie zaakceptują i będzie wieczny sajgon. :) Że moja się obrazi na amen i zacznie np. posikiwać tam gdzie nie trzeba albo nie będzie chciała jeść. Itd. itd. Sto tysięcy obaw.

Gdy byłam smarkaczem zawsze mieliśmy kotów kilka, ale to były układy matka-dziecko, nigdy nie dotarł kot nowy, obcy. Stąd pewnie moje obawy.

Ziuta - Widzę, że masz układ kot - kotka. Zastanawiam się nad tym, bo jakoś sobie ubzdurałam, że chcę dwie kobitki, że tak będzie lepiej, choć pojęcia nie mam dlaczego. :? Osobiście (realnie) nie znam nikogo kto by miał dwa koty odmiennej płci i byłyby to koty ewidentnie domowe.
No i przy kotkach odchodzi problem znaczenia. :) Choć przychodzi problem sterylki, bo przy zabiegu Kropy osiwiałam prawie. :D

PostNapisane: Wto wrz 06, 2005 10:59
przez covu
Lulek mial 6,5 miesiaca.
widzialam ze sie nudzi wiec szybko wzielismy maluktka Łacie
dogadaly sie bez problemow :D

PostNapisane: Wto wrz 06, 2005 10:59
przez kropka75
Jana pisze:Przyznam, że płakałam codziennie bo "zrobiłam Myszy krzywdę".


Tego się obawiam najbardziej. :) Moja jest rozbestwiona na maksa, kaprysy ma jak stara baba w ciąży :), jak sobie nie życzy żeby ją ruszać to potrafi tak uwalić, że krew cieknie strumieniem i ciągle domaga się uwagi.
Nie wiem czy to ostatnie to argument za - tzn. że drugi kot spowoduje, że sobą się zajmą, czy przeciw - i drugi kot sprawi, że bedzie jęczała w dwujnasób, bo ma konkurenta. :)

Generalnie to mała zołza jest i boję się bardzo, że się zaryczę na śmierć jak zacznie uskuteczniać swoje fochy.

Ty też jak widzę zaczęłaś od opcji kotka-kot. Hmm... Tzn. że nie ma reguły i że wcale nie jest powiedziane, że ta sama płeć szybciej się dogada. :)

A ile miała wtedy Mysza?

PostNapisane: Wto wrz 06, 2005 10:59
przez tangerine1
U mnie układ był taki.
Rozpieszczona roczna rezydentka, o piekielnym charakterku i dwumiesięczny malec.
Obawiając się, ze malec nie wyjdzie żywy z tego spotkania na czas jego aklimatyzacji rezydentka trafiła na kila dni do domu moich rodziców. Kiedy Duszek już się trochę oswoił, zmówiłam ze trzy zdrowaśki i przywiozłam Masze do domu. O dziwo spotkanie przebiegło w miare bezproblemowo. Troche na niego posyczała, przez jakiś czas była obrażona, ale generalnie nie było tak źle.
Dzisiaj dogadują się doskonale. Razem rozrabiają, razem śpia. Jak już za bardzo Maszy dokucza, to czasami od niej oberwie, ale po kilku minutach samam do niego idzie i go liże na zgode.

A dojrzewałam dosyć długo. Masza jest kotem dosyć upierdliwym i na myśl, ze bede miała dwa takie potworki do opanowania cierpła mi skóra na grzbiecie :wink: .
Musze przyznać, ze upierdliwość Maszy zmalała o jakieś 70%. Kiedy zaczyna łazić i marudzić bez powodu Duszek skacze jaj na grzbiet, zaczynają się gonitwy i walki, Maszenka się zmęczy i idzie spać. Skończyły się też wycia pod drzwiami i zmuszanie mnie do wielogodzinnej zabawy.
Jedynem problemem jest fakt, ze uwielbiają się gonić o 5 nad ranem :twisted: .
A obrazki mam teraz takie
http://upload.miau.pl/1/27200.jpg

PostNapisane: Wto wrz 06, 2005 11:00
przez moni_citroni
Trzymam kciuki za szybkie podjecie decyzji ! :)

My do dokocenia "dojrzewalismy" kilka miesiecy, a potem przygarnelismy 3 koty na raz :lol:

Male koty moga byc roznej wielkosci.
Moje Maluchy byly wielkie jak krowy, Yoshi - normalny, a Pupsi i Pene - kocie miniaturki :lol:

PostNapisane: Wto wrz 06, 2005 11:00
przez Ziuta
Filip został wykastrowany w wieku 8 miesięcy - więc nie znaczy. Też się obawiałam - dlatego, że Fil trochę jest humorzasty, a czasem potrafi nieźle capnąć. Ale jest też jeszcze bardzo młody - koci nastolatek. Nie obraził się na nas, chyba nie potraktował Zuzy jako konkurencji. Moja znajoma ma 2 kocice i troszkę się podgryzują, ale to pewnie wynika z charakteru. Chociaż może pary mieszane są lepsze, no i chyba lepiej, aby nowy towarzysz był młodszy.

PostNapisane: Wto wrz 06, 2005 11:10
przez kropka75
tangerine1 pisze:
Masza jest kotem dosyć upierdliwym i na myśl, ze bede miała dwa takie potworki do opanowania cierpła mi skóra na grzbiecie :wink: .


O, to to to to to :)

I kolejny układ babka-chłopczyk. :) Zbijacie mnie z pantałyku. :D

A kto dominuje w takich układach? Czy nie ma reguły?

PostNapisane: Wto wrz 06, 2005 11:13
przez kropka75
Ziuta pisze: no i chyba lepiej, aby nowy towarzysz był młodszy.


Tak, ja chcę żeby był młodszy. Nie malutki kociaczek, ale młodszy, taki od 3 do 6 miesięcy. :)
Tylko cały czas myślałam nad dziewczynką, a tu same opcje dwupłciowe. :D

PostNapisane: Wto wrz 06, 2005 11:17
przez Anusia
ja zawsze chcialam miec jednego kota
i Melka tez najbardziej na swiecie chciala byc jednym kotem ;)
ale ze los bywa przewrotny, jak miala 8 miesiecy dojechal do nas 5 miesieczny Malentas (dziewczynka ;) )

pierwszy miesiac byl mocno taki sobie
podobnie jak Jana plakalam, ze zrobilam krzywde nie tylko mojej ukochanej coreczce, ale takze Malentaskowi

po miesiacu sytuacja unormowala sie - choc przyznaje, ze panny nigdy nie pokochaly sie, ale przynajmniej tolerowaly

miesiac temu zupelnie przypadkiem trafil do nas Antoni. I takim samym przypadkiem zostal ;) I teraz jest super

Nie chce generalizowac, ale mam wrazenie, ze kotka plus kocur duzo latwiej sie dogadaja niz dwie kotki

:)

PostNapisane: Wto wrz 06, 2005 11:21
przez kropka75
Anusia - serio? :)

Tak pytam głupio, bo upatrzyłam jedno futro płci męskiej. Takie piękne, że aż... :1luvu: Moje marzenie po prostu. :)

Ale tu znowu dylematy. Np. czy azyle i fundacje wydają kociaki na odległość? Bo gdzieś wyczytałam, że w dane miasto i okolicę tylko i nie wiem ile w tym prawdy?
No i dylemat nr 2 - TŻ w życiu nie zgodzi się jechać po kota na drugi koniec Polski. :(

PostNapisane: Wto wrz 06, 2005 11:21
przez tangerine1
U mnie nie ma zdecydowanego dominanta. Duszek ma 4 miesiące, więc to jeszcze kociak. To on najczęściej zaczepia Masze i prowokuje zabawe. Miałam wrażenie, ze Masza jest zdominowana (nigdy nie wie, kiedy mały spadnie jej na głowe :twisted: ), ale kilka razy widziałam, ze jak już naprawde miała dosyć, to przyłożyła mu troche mocniej i mały ustępował.
Podobnie jest z jedzeniem. Najczęściem smarkacz jest w stanie przegonić ją od miski, ale kiedy Masza dostanie coś naprawde pysznego, to wtedy słychać ostrzegawczy warkot i mały woli nie ryzykować.

PostNapisane: Wto wrz 06, 2005 11:22
przez covu
kropka75 pisze:
tangerine1 pisze:
Masza jest kotem dosyć upierdliwym i na myśl, ze bede miała dwa takie potworki do opanowania cierpła mi skóra na grzbiecie :wink: .


O, to to to to to :)

I kolejny układ babka-chłopczyk. :) Zbijacie mnie z pantałyku. :D

A kto dominuje w takich układach? Czy nie ma reguły?


u mnie dominuje lacia mimo ze jest mlodsza o polroku i mniejsza od Lulke
ale nie wiem czy to jakas jest typowa zaleznosc...