Strona 1 z 3

Feliway. Komu pomógł?

PostNapisane: Pon sie 29, 2005 7:20
przez Salamandra
Jak w tytule.

Bo u mnie nie zadziałał. :(
Liczne wątki o moim Dyziu są na forum.

Nie wracając już po raz kolejny do sedna problemu, chciałabym poznać wasze opinie. Czy zawsze Feliway wam sie sprawdził?

PostNapisane: Pon sie 29, 2005 9:03
przez msc
Feliway u mnie sie sprawdzil to wiesz :D Przykro mi, ze u ciebie nie :( Wiem ze Feliway nie zawsze sie sprawdza :? Moj wet mi mowil, ze jak Feliway nie podziala to mala dostanie skierowanie do kociego psychologa bo to oznacza, ze podloze sikania jest glebsze :? Na szczescie tego uniknelismy :) Teraz mala czasami sie zsika pod kuwetke (nie wiem jak to robi 8O ) jesli nie wymienie zwirku w odpowiednim momencie ( dla niej ten moment jest jak jest zwirek pol czystu pol brudny jak juz jest za brudny to sika pod kuwete :? ) No coz regularnie wymieniam zwirek :wink:

PostNapisane: Pon sie 29, 2005 9:29
przez Salamandra
Kwestie higieniczne odpadają - trzy kuwety, sprzątane po każdym skorzystaniu. Moja mama jest w domu i od razu sprząta.

Boję się, że zostają mi tylko antydepresanty, albo szukanie domu z ogrodem. :(

PostNapisane: Pon sie 29, 2005 9:32
przez msc
A w Polsce nie ma jakiegos wyspecjalizowanego kociego psychologa? Zeby chociaz tylko skonsultowac czy to moze byc podlozy psychiczne... A co sie w koncu stalo z tym pecherzem, ze byl taki cienki? Rozmawialas z Przemkiem z Azorka?

Wspolczuje :cry: I rozumiem jak ciezko ci :cry: Mam nadzieje, ze najgorszym wypadku jesli sie nic nie wyjasni to ze Dyz znajdzie dobry domek :ok:

PostNapisane: Pon sie 29, 2005 10:00
przez Salamandra
Jadę na badania wzroku do Lublina, nawiążę kontakt z KasiąD i moge się wybrać na konsultację. To nie jest problem.
Dziś idę do wetów. Może mają jeszcze jakieś pomysły.

Czytałam wiele wątków o kotach, które ze stresu łapały zapalenie pęcherza (koteczka pewnej forumowiczki np. zachorowała tuż po tym, jak jej pani dostała pracę i koteczka zostawała w domu tylko z kocią kumpelą, ale bez pani, zachorowała w ciągu bodajże trzech dni tak poważnie, że aż sikała krwią :( ). Również na wetserwisie piszą, że główną przyczyną idiopatycznego zapalenia pęcherza jest stres. A taka tęsknota za wolnością to wielki stres. Do tego dochodzą jakieś konflikty między kotami, o których w wątku Dyzia też pisałam: Krawatek go przegania (myślę, że wyczuwa słabośc kolegi), Ptyś - odgadnia od miski z jedzieniem. Wprawdzie metodą "na mizianie", ale jednak oogdania. Jak Dyzio ucieknie na korytarz (a czai pod drzwiami non stop, do tego wyje), jest potem taki szczęsliwy! Ale zaraz chce więcej. Jak kazałam męzowi wyprowadzać go na korytarz w "ramach rozrywki", to potem tak się domagał wyjść, że w ramach protestu, że drzwi zamknięte, dwa dni lał tylko poza kuwetą. Jeśli pokaże mu spacery na szelkach, nie zadowoli się wyjściami raz dziennie. Jestem pewna, że się nie zadowoli. :(

Pęcherz móg był tak chory, ze aż pocieniały, bo wiele miesięcy życia w stresie i trudnośc wyleczenia takiego schorzenia, mogły doprowadzić do takich zmian... :(

A o kocich behawiorystach w Polse nie słyszałam... :(

PostNapisane: Pon sie 29, 2005 10:11
przez Ash
Rzekomo jedna pani doktor w jednej z poznanskich klinik jest specjalistka od behawioru kotow - ale nie polece Ci jej, bo moja Pchelke onedgaj zupelnie beznadziejnie leczyla z kociego kataru, w efekcie kocina meczyla się dwa miesiace :evil: ale skoro jest ona to moze i sa inni...?

PostNapisane: Pon sie 29, 2005 10:14
przez Salamandra
Jeśli okaże się, że Feliway to wcale nie takie cudo, uczepię się jeszcze nadziei, że jakiś inny środek (lek) pomoże Dyziowi...

PostNapisane: Pon sie 29, 2005 11:14
przez msc
Feliway przepisywany przez wetow i wielu osobom tu pomogl. Ja kiedys podnioslam watek zamowienia z Niemiec ale jakos nikt nie odpowiedzial czy im pomoglo. :?

PostNapisane: Pon sie 29, 2005 11:23
przez Salamandra
Oprócz ciebie, msc, i Katy nie kojarzę nawet nikogo, kto by Feliwaya stosował.
Dlatego założyłam ten watek, żeby pozbierać informacje od tych, którzy stosowali...

PostNapisane: Pon sie 29, 2005 12:58
przez msc
tu sie powtorzylo :oops:

PostNapisane: Pon sie 29, 2005 12:59
przez msc
Salamandra pisze:Oprócz ciebie, msc, i Katy nie kojarzę nawet nikogo, kto by Feliwaya stosował.
Dlatego założyłam ten watek, żeby pozbierać informacje od tych, którzy stosowali...


Ja podnosilam ten watek o sprowadzaniu z Niemiec bo tez bylam ciekawa skutecznosci. Moze wyslij PW do tych osob :D

http://forum.miau.pl/1-vt28507.html?postdays=0&postorder=asc&start=0

A tu sa watki, w ktorych byla mowa o poprawie przy uzyciu Feliwaya: tu jest mowa o tym, ze Gacusiowej Mamie pomoglo:
http://forum.miau.pl/nastpny-vt26746.html?postdays=0&postorder=asc&start=15

Tu Agni mowi, ze jej pomoglo a Furya, ze w jej przypadku nie:
http://forum.miau.pl/nastpny-vt26838.html?postdays=0&postorder=asc&start=15

Tu Yola mowi, ze jej pomogl a Zuza, ze w jej przypadku nie:
http://forum.miau.pl/1-vt30591.html?postdays=0&postorder=asc&start=0

Tu forumowy wet wypowiada sie na temat Feliwaya:
http://forum.miau.pl/nastpny-vt22997.html?postdays=0&postorder=asc&start=105

Tu dziewczyny zalatwiaja Feliwaja i powtarzaja co mowia weci:
http://forum.miau.pl/nastpny-vt4639.html?postdays=0&postorder=asc&start=45

Tu tez sa rozmowy o Feliwayu:
http://forum.miau.pl/nastpny-vt303.html?postdays=0&postorder=asc&start=15

Tu Iwona mowi, ze jej pomogl a Mariejo chciala go stsowac na rywalizujace kocury o wynikach praktyk nie doniosla :wink:
http://forum.miau.pl/1-vt11813.html?postdays=0&postorder=asc&start=0

Wiem, ze u Ary nie podzialal ale Niebieski mial krysztaly chyba, wiec wiadomo, ze nie wyleczy.

Mam nadzieje, ze ktos jednak sie odezwie tutaj chociaz Feliway jest w Polsce malopopularny i malo kto wie o Feliwayu :(

BTW watkow jest duzo wiecej tylko nie chcialo mi sie ich wszystkich przegladac wybralam te ktore sama znam :D mam nadzieje ze cos to pomoze :? Jest wiele watkow gdzie ludzie mowia ze zaczynaja stosowac i na tym koniec watku. Biore to za dobra monete bo inczaje by chyba wracali po porady lub chociaz sie pozalic :? Tak sobie kombinuje :oops:

PostNapisane: Pon sie 29, 2005 13:44
przez Salamandra
Dzięki ci wielkie. :D
Wczytam się uważnie...

PostNapisane: Pon sie 29, 2005 13:54
przez msc
Salamandro a sprobuj skonsultowac sie z Przemkiem telefonicznie jak najszybciej. Nie czekaj az bedziesz jechala na badania (chociaz to juz niedlugo z tego co pamietam :D ) Zapytaj na PW Zalatanego o jego wetowa opinie co mozna jeszcze sprawdzic i o kociego psychoanaliztyka i zapytaj Blue bo juz wrocila z krotkiego macierzynskiego :wink: Uderzaj do nich na PW bo latwiej takich ludzi zlapac. W takich przypadkach im szybciej tym lepiej :D Wiem, ze juz wiele z Dyziem przeszlas. Wiem, ze masz dosc. Nie dziwie ci sie nie wiem ile sama bym zniosla Shandy sikania gdyby Feliway nie pomogl. :( Prosze sprobuj jeszcze telefonicznie zanim pojedziesz. Bedzie cie to kosztowalo mniej niz wizyta u weta :oops: (Mam taka nadzieje :oops: ) Pogadaj z Blue ona ma duzo doswiadczenia i z Zalatanym :oops:

No i kciuki kciuki oczywiscie :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Pon sie 29, 2005 14:19
przez Salamandra
Zalatany zna dobrze problem. Bardzo mi pomaga, ale tez zaczyna mu brakować pomysłow... :(

Do Blue napisze. Zapytam dziś wetów, czy zgodziliby sie na konsultację przez telefon i wtedy umówię się z Blue.

PostNapisane: Pon sie 29, 2005 14:25
przez Zakocona
Salamandro, wiem, że to co napiszę będzie okrutne, ale znajdź temu kotu dom wychodzący! Nongie, która załozyła wątek o kotach wychodzących miała ten sam problem z Milusiem. Tylko zadziałała szybko. Kot jest teraz wychodzący i jest szczęśliwy.

Dla jego dobra, znajdź mu domek z ogrodem. Taki przeganiany kot jest podwójnie nieszczęśliwy. Moja przeganiana kotka zniknęła niedawno bez śladu. Teraz dopiero rozumiem, że powinnam jej znaleźć domek, żeby była sama lub tylko z kilkoma kotami. Strasznie to przeżywam, bo nie wiem czy żyje.