Strona 1 z 2

Proszę o poradę!!!

PostNapisane: Pon sie 22, 2005 22:07
przez rudykot1
Co mam zrobić??? Przed godzina znalazłam kota rudego prawie identycznego do tego, który zagubił mi się 2 tygodnie temu. W pierwszej chwili, w ciemnościach myslałam, ze to mój Bonifacy. Spokojny, wychudzony, od razu się przytulił. W domu jednak stwierdziłam, że to inny kot. Co mam teraz zrobić? Mąż od razu powiedział, że go nie chce bo czeka na naszego i nie chce innych kotów. Nakarmiłam go i zaniosłam do swojej piwnicy. Może poradzicie mi co mam zrobić. Sama nie wiem, z jednej strony mąz ma racje - mamy za małe mieszkanie na 3 koty (drugi kot wogóle znajdy nie zaakceptował).
Mam go odnieść w to miejsce gdzie go znalazłam? A może znajdzie się ktoś chętny na adopcję? Jest cały rudy z białym krawatem i zielonymi oczami. Bardzo ufny, brudny ale nie jest wychudzony. Chyba wygląda na takiego co miał lub może ma dom. Sama nie wiem. Prosze o pomoc!!!

PostNapisane: Pon sie 22, 2005 22:13
przez Kaska
zadbaj o niego - tak jakbys chciala by zadbano o twojego
odkram - pokaz wetowi jesli zle wyglada
rozwies ogloszenia
daj tez do gazet - jesli dal Ci sie zlapac - pewnie komus zginal

jesli opiekun sie nie zglosi - poszukaj mu domu

PostNapisane: Pon sie 22, 2005 22:15
przez ana
Asiu, pomyśl sobie co chciałabyś żeby zrobiła osoba, która znalazła Waszego kota.
I zrób to samo 8)

PostNapisane: Pon sie 22, 2005 22:18
przez zosia&ziemowit
ana pisze:Asiu, pomyśl sobie co chciałabyś żeby zrobiła osoba, która znalazła Waszego kota.
I zrób to samo 8)


Dokładnie tak.

PostNapisane: Pon sie 22, 2005 22:20
przez eve69
Dokladnie - pomysl, ze to jak nim sie zaopiekujesz to tak jakby ktos opiekowal sie Twoim kociakiem, tak jak chcialabys, zeby on nie zostal sam, przestaszony i bez pomocy.
Kocurek ma ciekawe umaszczenie - na pwno znajdzie dom.

PostNapisane: Pon sie 22, 2005 22:41
przez rudykot1
Wszystko to co piszecie jest racją ale jak przekonać męża, który stoi na stanowisku, że nie chce żadnego nowego kota w domu??? Już od godziny nad nim pracuję ale bezskutecznie - uparł sie. Pomocy!!!

PostNapisane: Pon sie 22, 2005 22:53
przez anna57
Gdzie Ty mieszkasz? Wielkopolska to duże województwo...

PostNapisane: Pon sie 22, 2005 23:27
przez rob1814
Spokojnie! Godzina to prawie nic!
Ja nad swoją żoną musiałem pracować całą noc - chodziło w tym wypadku o samochód, który kupiłem bez jej wiedzy, ale otatecznie rano była taka zadwolona z zakupu, że sama postanowiła go czym prędzej ubezpieczyć... nieważne. Do rzeczy.
Proponuję mężowi dać go do pogłaskania, zajęcia się nim, niby, że boli cię głowa, niech się trochę zaangażuje. To pomaga. Nie stój na stanowisku, że musimu go zatrzymać za wszelką cenę, niech to on podejmi decyzję, że kot ma zaostać, ale niech to on zaproponuje. Poza tym przed Wami jeszcze noc... Twój sprzymierzeniec. Jeżeli bardzo Ci zalezy na pozostaniu kotaka w domu... wiesz co masz robić...
:lol: :lol: :lol:
Powodzenia :lol:

PostNapisane: Pon sie 22, 2005 23:33
przez Klaudia
zapytaj męża czy chciałby aby ktoś znalazł Waszego kota i zostawił go tak bez pomocy :roll:

PostNapisane: Pon sie 22, 2005 23:44
przez rudykot1
Mieszkam we Wronkach, 54 km od Poznania. Boże przed chwilą tutejszy podwórkowiec przegonił kota i wydawało mi się, że to mój Bonifacy. Z drugiego piętra, świecac latarką miałam takie wrażenie, że to on. Ja chyba zwariuję. Mam już chyba przewidzenia. Mąz nadal jak skała. Idę spać, wstanę o piątej i obejdę znów cały teren, może siedzi gdzieś w krzakach, a miejscowy kocur mu nie pozwala dojść do bloku. Dzięki za słowa otuchy.

PostNapisane: Wto sie 23, 2005 7:03
przez Atka
Postaraj się porozmawiać jeszcze z mężem, spokojnie, cierpliwie i połóż w rozmowie akcent na to, że przecież nie chcesz zatrzymać tego kotka "zamiast" Waszego. W ogóle nie chcesz go zatrzymywać, bo on przecież może być czyjś. Chcesz mu tylko pomóc: nakarmić, upewnić się, że nic mu nie dolega (wet), znaleźć kąt do spania i przede wszystkim znaleźć jego właścicieli (albo nowy dom, jeśli właściciele się nie pojawią). I spytaj męża, co by sobie pomyślał, gdyby wiedział, że ich kot przybłąkał się do jakichś ludzi, a oni nic dla niego nie zrobili.
O tym znalezionym kocie dobrze byłoby rozwiesić ogłoszenia w okolicy i w lecznicach weterynaryjnych. I zawiadomić najbliższe schronisko, bo tam mogą go szukać właściciele.

A Twojego kotka szukaj. Rano, bardzo wcześnie albo wieczorem, późno. Wtedy, kiedy w okolicy jest cicho i spokojnie i kot ośmielony tym może się odważyć na wyjście z kryjówki. Noś przy sobie jego ulubione jedzonko. Nawołuj łagodnym, spokojnym głosem - rozpaczliwgo wołania kot się tylko przestraszy.

PostNapisane: Wto sie 23, 2005 9:13
przez rudykot1
Może ktoś weźmie w adopcje rudego. Całą noc chodziłam za moim i śladu po nim nie ma. Jestem załamana, nie mogę nic robić, chodzę i płaczę. Mąż powiedział krótko, że 3 kota w domu nie chce i żaden sposób nie pomógł aby zmienił zdanie. Z jednej strony się z nim zgadzam, a z drugiej serce mnie boli bo co mam z tą znajdą zrobić??? Czy mam go zanieść tam gdzie go znalazłam???

PostNapisane: Wto sie 23, 2005 9:30
przez ana
rudykot1 pisze: Mąż powiedział krótko, że 3 kota w domu nie chce i żaden sposób nie pomógł aby zmienił zdanie. Z jednej strony się z nim zgadzam, a z drugiej serce mnie boli bo co mam z tą znajdą zrobić???
A czy jednoznacznie wytłumaczyłaś Mężowi, że to sytuacja tymczasowa? Do znalezienia kotu starego / nowego właściciela? Moze porozmawiajcie raz jeszcze i wynegocjujcie termin, odpowiadający Wam obojgu, w jakim kot będzie u Was przebywał? Np. 2-3 tygodnie? A w tym czasie intensywne ogłoszenia w okolicy i gazetach?

PostNapisane: Wto sie 23, 2005 9:50
przez rudykot1
Problem polega na tym, mąż domyśla się, że jeżeli nikt sie nie zgłosi to kot zostanie u nas. On mnie zna i wie o moim podejściu do kotów, zresztą mam to w genach: mama ma na wsi 17, a siostra 4 koty. On po prostu wie, że będę go tak długo urabiać, aż mu rura zmięknie i sie zgodzi, a u nas na prawdę nie ma warunków na 3 koty. Dlatego, też chce jak najszybciej się go z domu pozbyć. Nie, nie myślcie, że go wyrzucimy do lasu ale szukamy mu jakiegoś domu, bardzo intensywnie. Chciałam sie wypisać bo wiem, że tu mnie zrozumiecie. Dlaczego życie jest takie podłe i nie pozwala na to aby cieszyć się szczęściem posiadania wielu kotów???

PostNapisane: Wto sie 23, 2005 9:58
przez ana
rudykot1 pisze: Dlaczego życie xxxxxxxx na to aby cieszyć się szczęściem posiadania wielu kotów???
To nie do końca tak :wink:
Życie nie jest podłe, ale jest sztuką kompromisów. Uwzględniania potrzeb swoich, ale i osób nam najbliższych. :D